Liga Mistrzów 2019. Krew w piach, czyli jak Arabowie inwestowali w futbol

Getty Images / Martin Rickett/PA Images / Na zdjęciu: Szejk Mansour (w środku)
Getty Images / Martin Rickett/PA Images / Na zdjęciu: Szejk Mansour (w środku)

Futbol to droga zabawa. Szejk Mansour zainwestował w Manchester City ponad 1,5 mld euro, a jeszcze nie dostał tego, czego pragnął. I nie ma gwarancji, że dostanie.

Do 2008 roku Manchester City był zespołem balansującym gdzieś między środkiem a końcem tabeli Premier League. Szczycił się dwoma tytułami zdobytymi przez 130 lat istnienia, legendami z lat 60. i 70, włącznie z wygraną w nieistniejącym już Pucharze Zdobywców Pucharów. I nagle przyszedł szejk Mansour. Wyłożył 210 milionów euro. Wszystko się odmieniło. Od momentu przejęcia City kolejno zajmowało w tabeli miejsca: 10., 5., 3., 1., 2., 1., 2., 4., 3, 1. W 10 lat klub osiągnął więcej niż w całej dotychczasowej historii.

Czyli sukces? Tak, ale umiarkowany. Liga angielska to jedno, ale nie oszukujmy się, prawdziwym sukcesem będzie wygranie Ligi Mistrzów. Pytanie, czy City ma dziś wystarczającą jakość by po trofeum sięgnąć.

Wielkie kluby budowały swoje imperia wokół gwiazd. Leo Messi stał się symbolem Barcelony, zaś Cristiano Ronaldo Realu. Obecny Bayern to Lewandowski i spółka, zaś Paris Saint Germain to ekipa Neymara. City nie ma zawodnika na takim poziomie, choć można zaryzykować tezę, że kimś takim miał być Sergio Aguero, lider ofensywy i postać, wokół której miałby się kręcić klubowy marketing. Symbolem klubu stał się jednak szkoleniowiec, Pep Guardiola, wielki kreator futbolu. Ale i jego możliwości są ograniczone.

ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Kapitalny powrót Boruca do bramki! "Powinien na dłużej zagościć w podstawowym składzie"

To co wystarczy - czasem - na Anglię, nie ma przełożenia na Europę. Zobaczmy, ile pieniędzy właściciele City wydali na transfery i jakie były efekty tych wydatków w najważniejszych klubowych rozgrywkach Europy.

Sezon Wydatki na transfery bilans Wynik w Lidze Mistrzów
2008/09 157,35 130,85 -
2009/10 147,30 116,35 -
2010/11 183,61 146,46 -
2011/12 91,05 61,35 faza grupowa
2012/13 61,95 17,65 faza grupowa
2013/14 116 104,7 1/8 finału
2014/15 88,30 57,67 1/8 finału
2015/16 208,30 140,86 półfinał
2016/17 213,50 178,15 1/8 finału
2017/18 317,15 226,15 ćwierćfinał
2018/19 (rozgrywki trwają) 77,09 22,90 co najmniej ćwierćfinał

A więc szejk Mansour dokonali transferów na ponad 1,6 mld euro, z czego z kieszeni dołożył ponad 1,2 mld. Do tego dochodzą płace i różne inne inwestycje. Ale są też przychody. W sumie szacuje się, że 48-letni członek rodziny królewskiej Zjednoczonych Emiratów Arabskich do tej pory dołożył do klubu ponad 1,5 mld euro. To więcej niż w sumie wydał właściciel Chelsea FC, Roman Abramowicz (ok 1,35 mld euro), który jednak przejął klub z Londynu 5 lat wcześniej.

Z drugiej strony warto zauważyć, że w poprzednim sezonie klub z Manchesteru przyniósł dziesięciomilionowy zysk. Pokazuje to, jaką drogę przeszedł w ciągu tych lat inwestycji, gdzie w 2010-11 miał rekordową stratę w wysokości 197 milionów funtów. Oczywiście kolejne lata przyniosą odpowiedź na pytanie, czy arabskie pieniądze w końcu przełożą się na sukces. Warto pamiętać, że kończy się era Realu, po tym jak Ronaldo odszedł do Juventusu, powoli bliżej końca będzie Barcelona Messiego. Te kluby wciąż mogą być topowe, ale raczej dominującej pozycji jak do niedawna nie uzyskają. Poza tym na rynku nie ma dziś piłkarzy, wokół których można budować taką potęgę sportową i marketingową. Warto brać pod uwagę, że szykuje się nowe rozdanie i kluby właśnie starają się pozycjonować na "Pole Position". City ma na to sporą szansę.

Swoje kluby w Premier League, poza rzecz jasna Anglikami, mają Amerykanie (Manchester United, Liverpool, Arsenal), Rosjanie (Chelsea, Bournemouth), Chińczycy (Southampton, Wolverhampton), biznesmeni z dalekiego wschodu (Cardiff, Leicester) a także Włoch (Watford). Właścicielem Fulham jest Pakistańczyk Sahid Khan. Do przedstawicieli świata arabskiego należy Everton (Irańczyk Farhad Moshiri) i oczywiście wspomniany Manchester City finansowany przez szejka z ZEA.

Wielki futbol zamyka drzwi przed polskim piłkarzem

Szejkowie oczywiście szukają też poza Anglią. Nieudanym eksperymentem okazała się inwestycja w hiszpańską Malagę (Szejk Abdullah Al Thani), ale znacznie bardziej spektakularne było przejęcie topowego europejskiego klubu, czyli Paris Saint-Germain, również przez Katarczyków. Największym jego plusem jest to, że jest klubem francuskim. A więc był dostępny na mało zagospodarowanym rynku, który w miarę łatwo zdominować. Rynek angielski jest bardzo konkurencyjny, z kolei na rynku hiszpańskim, jest dwóch wielkich graczy, którzy są nie do ruszenia i kilku bardzo mocnych.

Z kolei największym minusem jest to, że... jest z Francji. A więc z Ligue 1, mało atrakcyjnej ligi, przynajmniej z globalnego punktu widzenia. Dlatego wszelkie wysiłki koncentrują się tu na Lidze Mistrzów.

Qatari Investment Authority przejęło klub w 2011 roku. Zobaczmy jak kształtowały się sezony w lidze francuskiej

Sezon Miejsce w lidze przewaga/strata
2011/12 2 -3
2012/13 1 +12
2013/14 1 +9
2014/15 1 +8
2015/16 1 +31
2016/17 2 -8
2017/18 1 +13
2018/19 (7 meczów do końca) 1 +17

Mówiąc wprost, rozgrywki Ligue 1 są praktycznie zdominowane przez jeden zespół i niemal pozbawione sensu. PSG wydało na transfery do tej pory ok. 1,2 mld euro. Tytuł mistrza kraju jest tak oczywisty, że jedynym celem może być sukces w Europie. Tymczasem dorobek klubu w Lidze Mistrzów to cztery ćwierćfinały i w ostatnich trzech sezonach ledwie 1/8.

Dlaczego kochamy Ajax Amsterdam

W tym sezonie swojego rekordu PSG nie poprawi, Manchester City wciąż ma na to szansę. Trudno powiedzieć na ile dużą, ale arabscy właściciele europejskich klubów od lat przekonują się, że futbol jest grą zbyt nieprzewidywalną. Zasobność portfela daje nadzieję, ale nie daje gwarancji.

Źródło artykułu: