Robert Lewandowski z Arkadiuszem Milikiem, Lewandowski z Krzysztofem Piątkiem czy trzech na raz? Dyskusje na temat ataku reprezentacji Polski nie zaczęły się wraz z początkiem zgrupowania. Od miesięcy próbuje się wejść w głowę selekcjonera.
Jan Tomaszewski po ogłoszeniu powołań postawił sprawę jasno. - Wydaje mi się, że Brzęczek nie będzie już eksperymentował tak jak w Lidze Narodów, którą przegraliśmy właśnie przez to. Graliśmy dwoma "dziewiątkami", a później trzema defensywnymi pomocnikami. To była kompromitacja. Z Portugalią wrócił do starego systemu 4-4-1-1. Mam nadzieję, że Brzęczek nie da się namówić pseudofachowcom na granie dwoma dziewiątkami - przyznał przed tygodniem.
Łukasz Fabiański: Marko Arnautović jest szalony
43 - tyle goli strzeliła trójka Lewandowski-Milik-Piątek od ostatniego zgrupowania. Choćby Brzęczek miał obsadzić atak według liczby zdobytych bramek przez piłkarzy w tym okresie, to i tak miałby problem. Po 14 razy trafiali Milik i Piątek. O jedną bramkę lepszy wynik ma lider Bayernu Monachium.
ZOBACZ WIDEO El. Euro 2020. Krzysztof Piątek: Każda defensywa powinna się bać Milika czy Lewandowskiego
Gdyby nie naderwanie mięśnia dwugłowego, trener musiałby zmieścić w kadrze jeszcze czwartego napastnika. Dawid Kownacki odżył po transferze do Fortuny Duesseldorf, ale doznał kontuzji zaraz przed zgrupowaniem. Na niego Brzęczek miał inny plan. - Ma problem w ataku, ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Mnie przymierzał do gry na boku pomocy - przyznał kapitan reprezentacji U-21 w rozmowie z WP SportoweFakty.
Lewandowski ma niepodważalną pozycję w kadrze. Jeśli Brzęczek postanowi zagrać na dwóch napastników, to o miejsce obok niego powalczą Milik z Piątkiem. Koncepcja z trzema snajperami na mecz z Austrią nie wydaje się realna. - Trzeba wiedzieć, że nie liczba ofensywnych zawodników będzie decydowała - delikatnie ucinał selekcjoner na konferencji. W tym przypadku jeden ze skreślonych nie odnajdzie się na skrzydle tak jak Kownacki. Będzie musiał pogodzić się z rolą zmiennika.
Wojna charakterów
"Która reprezentacja ma najlepszych napastników na świecie i dlaczego to Polska?" - pytał retorycznie na Twitterze dziennikarz ESPN, Leonardo Bertozzi. Potencjał ofensywny Biało-Czerwonych dostrzegają nawet w tak odległych zakątkach jak Brazylia.
Jej sąsiad z Południa, Argentyna, jeszcze większy problem miał na mundialu. Jorge Sampaoli powołał aż czterech snajperów z europejskiego topu, z Leo Messim na czele. Ani on, ani Gonzalo Higuain, Sergio Aguero czy Paulo Dybala nie zapewnili sukcesu. Zamiast tego były ciągłe kłótnie, wrzawa i wypominanie trenerowi, że nie zabrał na mistrzostwa jeszcze piątego - Mauro Icardiego, który w sezonie poprzedzającym mundial strzelił 29 goli w Serie A i został królem strzelców. Sampaoli tłumaczył, podobnie jak Brzęczek w kontekście Jaroszyńskiego, że Icardi nie pasuje do jego profilu.
O mały włos, a los napastnika Interu podzieliłby Dybala. Ten ostatecznie poleciał do Rosji, ale na turnieju nie przełamał złej passy i na pierwszą bramkę w reprezentacji musiał czekać do listopada. 24-latek często skarżył się, że nie mógł grać przez Messiego: dlatego, że poruszają się w podobnych sektorach boiska.
Niezaspokojone apetyty wywoływały frustrację. Nie pomagał również Sampaoli: jego zespół najpierw niespodziewanie zremisował z Islandią, skompromitował się z Chorwatami, pokonał Nigerię i rzutem na taśmę wyszedł z grupy, żeby zaraz po tym odpaść w 1/8 finału z Francuzami. Argentyńczycy na taczce wywieźli trenera i zatrudnili nowego selekcjonera.
Pogodzić wszystkich
Z nieco mniejszą krytyką będzie musiał poradzić sobie Brzęczek, jeśli w Austrii posadzi Piątka na ławce. Bo taki scenariusz przez wielu wydaje się najbardziej prawdopodobny. Nie tylko we Włoszech zachodzą w głowę, jakim prawem w pierwszym składzie nie znajdzie się miejsce dla drugiego najlepszego strzelca Serie A. - Nie widzę możliwości, żeby nie znalazł się w jedenastce - powiedział tygodnikowi "Piłka Nożna" Grzegorz Lato.
Czytaj też: Jan Bednarek: Jerzy Brzęczek utrzymał mnie przy życiu
Według ekspertów, selekcjoner w najważniejszym jak dotąd meczu w swojej trenerskiej karierze będzie wolał postawić na sprawdzone rozwiązania. Lewandowski i Milik na boisku już rozumieją się bardzo dobrze, w końcu grali razem już za kadencji Adama Nawałki. - Ci piłkarze dość długo się znają, lubią ze sobą grać. Świadczy o tym też kilka decyzji, które jesienią podjął trener - opowiadał dla "TVP Sport" Tomasz Kłos.
Bez względu na to, co zadecyduje Jerzy Brzęczek, atmosfera w kadrze nie ulegnie zmianie. Piłkarze chcą grać, ale nie za wszelką cenę. - Każdy przyjeżdża na zgrupowanie po to, by grać. Tym bardziej, jeśli jest się w formie i regularnie występuje się w klubie. A warto zaznaczyć, że powołani na zgrupowanie napastnicy w słabych klubach nie grają. Sportowa złość polega jednak na tym, że zawodnik nie chodzi później i nie narzeka, tylko robi wszystko, by w kolejnych meczach znaleźć się w składzie - wyjaśnił Krzysztof Piątek.