Włosi pokochali rewolwery Krzysztofa Piątka. Jak "cieszynka" pomaga piłkarzowi

Getty Images / Marco Luzzani / Na zdjęciu: Krzysztof Piątek
Getty Images / Marco Luzzani / Na zdjęciu: Krzysztof Piątek

Włosi słyszą "Krzysztof Piątek" i zaczynają układać dłonie na kształt rewolwerów. Napastnik oczarował tym kibiców, a wyjątkowym gestem wpływa również na swoją wartość na rynku. Według ekspertów, już może liczyć na umowy warte kilkaset tys. zł.

[tag=43202]

Krzysztof Piątek[/tag] nie zdążył zadebiutować w barwach AC Milan, a w Mediolanie już wszyscy wiedzieli, jak układać dłonie na kształt rewolwerów. Włosi dobrze wiedzieli, w jaki sposób Polak świętuje swoje trafienia. - Pojechałem na kolanach i złożyłem te pistolety spontanicznie. Dobrze się przyjęło. Nie krzyżuję rąk, prawa jest wyżej od lewej i lecimy - opowiadał o swojej "cieszynce" na kanale "Foot Truck" na YouTube. Zaczęło się w jego pierwszym oficjalnym meczu dla Genoi, kiedy strzelił cztery gole w meczu Pucharu Włoch.

Teraz "cieszynka" Piątka jest wszędzie. Ostatnio Włosi zauważyli, jak wśród publiczności programu telewizyjnego zrobił to jeden z mężczyzn.

Inny od reszty "Pistolero", ale naturalny

- Uważam, że ten gest jest ważny - mówi o "cieszynce" napastnika Grzegorz Kita, prezes Sport Management Polska. - Jest to kolejny element, który odróżnia go rynkowo od innych "Pistolero". Ważne jest to, że ten gest w naturalny sposób się z nim zespolił. Są często piłkarze, którzy wymyślają rozmaite gesty, ale one nie mają pewnej naturalności wchłaniania, akceptacji przez media i kibiców. I właściwie nikt nie pamięta, jak poszczególny piłkarz - z małymi wyjątkami - się cieszy, co robi - dodaje.

ZOBACZ WIDEO Krzysztof Piątek szokuje. "W jednej akcji potrafi trafić dwa razy"

- Piątek przede wszystkim jest autentyczny. To jego najważniejsza cecha. On to wszystko robi świadomie i nie dlatego, żeby się popisać. To jest taka jego najnormalniejsza "cieszynka". Nikogo nie udaje, jest osobą, która ma strzelać gole i cieszyć się z tego. Nie było też dotąd kontrowersji z jego udziałem. Kibice Milanu szczególnie bardzo lubią piłkarzy, którzy są porządni. To klub, w którym wartości są cenione. Poza wyjątkami tam grają zawodnicy spokojni, bez skandali - mówi z kolei Adam Pawlukiewicz z Pentagon Research.

A dobry sposób celebracji bramek może być dla piłkarza nieoceniony. Zyskuje popularność, kiedy jest w szczytowej formie, bo wtedy ma dużo okazji do jego zaprezentowania. Jeśli "cieszynka" jest chwytliwa, to zaczynają powtarzać ją kibice i dzieciaki na boiskach. W ten sposób piłkarz staje się popularny i atrakcyjny dla sponsorów i reklamodawców.

- Trudno jest procentowo czy liczbowo wyliczyć precyzyjną wartość czy wpływ "cieszynki" na ogólną wartość zawodnika, ale na pewno wzmacnia i powiększa taką wartość. Można by ewentualnie szacować, że podnosi wartość zawodnika może o ok. 15-20 procent, ale tylko w sytuacji, gdy jest charakterystyczna, zaakceptowania, wchłonięta przez kibiców, media czy nawet popkulturę a najlepiej gdyby była na tyle charakterystyczna aby mogła być też używana w marketingu autonomicznie - wyjaśnia Kita.

Czytaj też: Milik strzela częściej niż Ronaldo i Piątek. "Prawdziwe wzmocnienie klubu"

Na przestrzeni miesięcy znacząco zmieniła się wartość marketingowa Krzysztofa Piątka. Znakomity start w Serie A poprawił świadomość kibiców i poprawił słupki oglądalności stacji pokazujących mecze z jego udziałem. Nazwisko Piątek utrwaliło się w świadomości kibiców, a to przyciąga ewentualnych inwestorów. - Firmy uwielbiają pokazywać się w blasku tego, co budzi zainteresowanie, fascynuje i przyciąga. To najważniejsze rzeczy w reklamie - tłumaczy prezes Sport Management Polska.

"Najgorętsze nazwisko w polskim futbolu"

Były napastnik Cracovii podtrzymuje swoją ciągłość strzelecką. W tym sezonie ma już 26 goli we wszystkich rozgrywkach. To najlepszy sposób na utrzymanie się w świadomości fana piłkarskiego. Dobra seria zdobytych bramek podczas gry w Genui zdążyła już poprawić wartość marketingową Piątka.

Kita: - Już w październiku poprzedniego roku tweetowałem, że Piątek jest najgorętszym nazwiskiem w polskim futbolu. Właściwie już wtedy uważałem, że jakby ktoś chciał go ówcześnie wykorzystać marketingowo, to musiałby zapłacić kwotę rzędu 200 do 300 tysięcy złotych za wykorzystanie jego wizerunku w sporej kampanii na rynek polski. Wtedy był "tylko" gorącym nazwiskiem, dziś stał się swego rodzaju supernową. Oczywiście pod warunkiem, że to będzie się dalej utrzymywało, że gole będzie zdobywał hurtowo, że będzie spory szum mediowy wokół niego.

Jednak coraz lepsze oceny włoskich mediów i w końcu transfer do Milanu jeszcze wyżej podniosły potencjał marketingowy reprezentanta Polski. - Sądzę, że gdyby dzisiaj Piątek zażądał 500-600 tys. złotych od chętnej marki, to prawdopodobnie by takie pieniądze dostał.

- Opowieści, że Piątek nie ma wartości marketingowej albo, że czekajmy co pokaże w reprezentacji, to bzdury. Gdyby to był zawodnik bezbarwny albo przeciętny to musiałby czekać na reprezentację. Natomiast w tym przypadku rządzi rzeczywistość. Jeśli dzisiaj jest tyle szumu mediowego wokół Piątka a zawodnik strzela gole jak na zawołanie to już dzisiaj jest atrakcyjnym "produktem" marketingowym - analizuje Kita.

- To zawodnik, który ma szansę na ogromne kampanie reklamowe w niedalekiej perspektywie - dodaje Pawlukiewicz, ale zaznacza, że Piątek potrzebuje dobrych występów w kadrze. A to dlatego, żeby osiągnąć pełen sukces i przebić się do świadomości nawet "niedzielnego kibica". - On mógłby uzyskiwać z kampanii milion euro, a nawet dwa euro miliony euro rocznie. To absolutnie nie żadna zawyżona statystyka. Wystarczy, że Piątek dalej będzie grał tak dobrze i nie pojawi się żaden skandal z jego udziałem.

- Reprezentacja to oczywiście naturalna ścieżka promocji i główna platforma reklamowa dla większości zawodników, ale są przecież wyjątki. Piątek już się wypromował grą we Włoszech - odpowiada Kita. - Jeżeli w przyszłości osiągnie coś więcej w reprezentacji, to po prostu znowu przeskoczy marketingową półkę wyżej i osiągnie wartość ponad miliona złotych za dużą kampanię na rynku polski.

Popularność Piątka obrazują liczby. W ciągu miesiąca powstaje nawet tysiąc publikacji na jego temat. Jak wylicza Kita, wartość marketingową wychowanka Lechii Dzierżoniów budują:

  • imponująca seria strzelecka,
  • granie w mocnej lidze,
  • wysoki i głośny transfer do legendarnego klubu,
  • dynamika kariery - w kilka miesięcy z Krakowa, przez Genuę do Mediolanu,
  • fascynacja włoskich mediów i popularność w social mediach,
  • cieszynka "jako bardzo charakterystyczny znak czy gest ale jednocześnie idealnie pasujący do liczby i dynamiki zdobywania bramek".

Zobacz także: Cała Europa zazdrości Jerzemu Brzęczkowi. Biało-Czerwoni mają większą siłę rażenia nawet od mistrzów świata

"Wart tyle, ile da rynek"

Na razie Krzysztof Piątek nie wykorzystuje swojego potencjału reklamowego. Nie udziela się w reklamach i nie wyskakuje z lodówki. - A taka charakterystyczna "cieszynka" może być wykorzystana w reklamie, kampanii społecznej. To pole do popisu dla marketingowców, bo rzecz jest wyjątkowa. Jednak zawsze dany piłkarz w wymiarze marketingowym jest wart tyle, ile rynek chce za niego zapłacić. Piątek kosztuje tyle ile ustalą między sobą strony - tłumaczy Pawlukiewicz.

- To już jest jego świadoma decyzja, czy on chciałby w ten świat marketingu pójść. Jak już się zarabia dobre pieniądze za zawód piłkarza i podnosi się je z boiska, to nie ma presji, by przyjmować oferty sponsorów, nawet jeśli są atrakcyjne finansowo, ponieważ takie aktywności są jednak obciążające. Sesje reklamowe wymagają osobistego zaangażowania i sporych nakładów czasowych. Kwestie formalne trzeba skrupulatnie dopilnowywać. Także nie zdziwiłbym się gdyby teraz on nie szedł w tym kierunku, bo to go w tym momencie kariery może jednak dekoncentrować a ważniejsze jest jednak skupienie się na wyniku sportowym - kończy Kita.

Źródło artykułu: