W tym tygodniu czekają nas dwa prestiżowe mecze w Hiszpanii. W środę Real Madryt i FC Barcelona zagrają rewanżowe starcie w Pucharze Króla (pierwszy mecz 1:1) a w sobotę spotkają się w ramach rozgrywek Primera Division. Królewskim nie spodobał się fakt, iż Duma Katalonii ostatni swój mecz rozgrywała w sobotę o godz. 16:15 a Los Blancos w niedzielę o 20:45.
Zobacz także: Złoty But - awans Arkadiusza Milika
- Jeśli mnie pamięć nie myli, to przed spotkaniem w pierwszej rundzie oni mieli jeden dzień więcej odpoczynku i wygraliśmy 5:1 - wbija szpilkę rywalom Gerard Pique. - Wiem, że będą nas oczekiwali z ogromnymi chęciami. Oni mają olbrzymią ochotę i zrobimy wszystko co możliwe, by znaleźć się w finale - dodaje.
Dla Barcelony dużo ważniejszy będzie jednak ligowy pojedynek. W przypadku zwycięstwa, może powiększyć przewagę nad odwiecznym rywalem do 12 punktów. - Liga może nie tyle się rozstrzygnie, ale jeśli wygramy, to będzie to mocne uderzenie pięścią w stół - zaznacza Pique.
Mimo dużej przewagi, mistrzowie Hiszpanii nie mają prawa oczekiwać łatwych spotkań. Blaugrana jest w słabszej formie i gdyby nie genialny Lionel Messi, strata Realu byłaby dużo mniejsza. Argentyńczyk strzelił 7 z 8 ostatnich bramek dla Barcelony.
Czytaj także: Lewandowski ustawiony za Piątkiem lub Milikiem?
- Nie gramy najlepszej piłki, ale pozostajemy żywi w każdych rozgrywkach. W meczu z Sevillą wydawało się, że nas nie ma, ale jesteśmy w grze. Na szczęście mamy Messiego, który daje nam bardzo wiele - dodaje były reprezentant Hiszpanii.
ZOBACZ WIDEO Serie A: Atalanta nie dała rady Torino. Szalona bramka gospodarzy!