Jeszcze przed meczem Lechii z Wisłą gdańscy kibice mieli powody do radości. W Poznaniu przegrał główny rywal tej drużyny do mistrzostwa Polski - Legia Warszawa. Wygrywając z osłabionym przeciwnikiem, gospodarze mogli odskoczyć od wicelidera na różnicę siedmiu punktów na czternaście spotkań przed końcem sezonu.
Maciej Stolarczyk, delikatnie mówiąc, nie miał wielkiego wyboru ustalając wyjściową jedenastkę. Na rezerwie znaleźli się bardzo młodzi zawodnicy i było widać, że szybkie tempo nie było pożądane przez krakowian. Niestety Lechia dostosowała się do tego stylu gry i w pierwszej połowie przez większość czasu wiało nudą z boiska.
Co ciekawe, więcej okazji stwarzali bardziej defensywnie usposobieni goście. Najlepszą szansę miał Rafał Pietrzak, który uwolnił się od krycia i posłał bombę w kierunku Dusana Kuciaka. Słowak miał dużo szczęścia, że piłka po tym uderzeniu nie trafiła w światło bramki. Lechiści z biernego obserwatora wydarzeń na boisku w końcu przeistoczyli się w kreatora gry.
ZOBACZ WIDEO Serie A: Atalanta nie dała rady Torino. Szalona bramka gospodarzy!
Ricardo Sa Pinto: Lech nie był drużyną lepszą. Zobacz więcej!
Dużo zamieszania na prawej stronie robił Konrad Michalak, którego rajd z piłką pod pole karne był ozdobą I połowy. Wisła, która miała określony plan na to spotkanie, wyraźnie słabła i w końcu liderzy tabeli otworzyli wynik.
Po katastrofalnej stracie piłki przez Wisłę w środku pola, z kontratakiem wyszedł Artur Sobiech. Były reprezentant Polski znalazł wbiegającego w pole karne Filipa Mladenovicia. Najlepszy piłkarz Lechii w ostatnich kolejkach oddał pewny strzał na bramkę Mateusza Lisa i kibice lidera Lotto Ekstraklasy oszaleli z radości.
Druga połowa mogła się zacząć bardzo źle dla Lechii. Po rzucie rożnym piłkę w bramce umieścił Krzysztof Drzazga. Sędzia nie miał tutaj jednak żadnych wątpliwości - był spalony. Nie był to jedyny nieuznany gol w tym spotkaniu. Po podaniu Daniela Łukasika z rzutu wolnego, Lisa pokonał Flavio Paixao. Również w tym przypadku arbiter zauważył spalonego.
Valdas Ivanauskas wściekły na system VAR. Zobacz więcej!
Do końca spotkania Lechia grała bardzo mądrze, nie pozwalając Wiśle na wiele. Gdańszczanie mocno szanowali piłkę, zyskując cenne minuty. Najlepszą okazję na podwyższenie wyniku miał wracający do składu Michał Mak, którego strzał obronił Mateusz Lis. Liderzy Lotto Ekstraklasy odnieśli kolejne zwycięstwo w lidze, powiększając przewagę nad Legią do siedmiu punktów. Kandydaturę tej drużyny do mistrzostwa Polski należy traktować jak najbardziej poważnie.
Lechia Gdańsk - Wisła Kraków 1:0 (1:0)
1:0 - Mladenović 41'
Składy:
Lechia Gdańsk: Dusan Kuciak - Karol Fila (78' Michał Mak), Michał Nalepa, Błażej Augustyn, Filip Mladenović - Jarosław Kubicki, Daniel Łukasik, Tomasz Makowski - Konrad Michalak (70' Joao Nunes), Artur Sobiech (85' Jakub Arak), Flavio Paixao.
Wisła Kraków: Mateusz Lis - Matej Palcić, Marcin Wasilewski, Maciej Sadlok, Rafał Pietrzak (79' Wojciech Słomka) - Vullnet Basha, Patryk Plewka (62' Lukas Klemenz) - Jakub Błaszczykowski, Krzysztof Drzazga (80' Marcin Grabowski), Kamil Wojtkowski - Marko Kolar.
Żółte kartki: Michalak, Mak (Lechia), Sadlok (Wisła).
Sędzia: Tomasz Kwiatkowski (Warszawa).
Widzów: 12 557.