W przerwie zimowej wszyscy związani z Wisłą Kraków przeżyli jazdę emocjonalną kolejką górską. Po zakończeniu rundy jesiennej weszła w życie umowa sprzedaży klubu Vannie Ly i Matsowi Hartlingowi, którzy obiecywali przy Reymonta 22 złote góry, a okazali się niewiarygodnymi hochsztaplerami. Gdy niedoszli nowi właściciele Białej Gwiazdy nie dokonali przelewu, na realizację którego czekała cała Polska, umowa została unieważniona.
Towarzystwo Sportowe "Wisła" ucięło farsę, ale problemy klubu dopiero miały się zacząć. Dzień później Biała Gwiazda straciła licencję na grę w Lotto Ekstraklasie, którą odzyskała dopiero po trzech tygodniach. W międzyczasie piłkarze, którzy jesienią grali za darmo, stracili cierpliwość i zaczęli wypowiadać kontrakty z winy klubu. Przez zaległości w wypłatach Wisła straciła Zorana Arsenicia, Jakuba Bartkowskiego, Tibora Halilovicia i Dawida Korta, a by zyskać środki na przetrwanie, musiała sprzedać Jesusa Imaza i Martina Kostala. Do tego jeszcze wcześniej do Dallas FC odszedł Zdenek Ondrasek, którego kontrakt wygasł.
Czytaj również: Maciej Stolarczyk: U Kloppa pozwalałem sobie na dużo
Wisła zmieniła się zimą nie do poznania. Arsenić, Bartkowski, Imaz, Kostal, Kort i Ondrasek byli jesienią podstawowymi zawodnikami, a Halilović był ważnym zmiennikiem. W ich miejsce przyszli Jakub Błaszczykowski, Łukasz Burliga, Lukas Klemenz, Sławomir Peszko i Vukan Savicević. Błaszczykowski, Burliga czy Peszko teoretycznie powinni być wzmocnieniami Białej Gwiazdy, ale wszyscy jesienią grali bardzo mało i ich forma jest niewiadomą.
ZOBACZ WIDEO Bundesliga: RB Lipsk nie wykorzystał potknięcia Borussii Dortmund [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
- Czy mam silniejszy zespół niż jesienią? Proszę mnie nie prowokować do takich odpowiedzi. Mam inny zespół, zawodnicy mają inną charakterystykę, inne są proporcje w drużynie. Doszli Kuba i Sławek, którzy mają reprezentacyjną przeszłość, a odpowiedzialność za zespół spoczywa głównie na tych doświadczonych zawodnikach. Mam też piłkarzy głodnych z dużym potencjałem. To mieszanka, która mi się podoba - mówi trener Maciej Stolarczyk.
Problemem Wisły jest liczebność kadry. Trener Stolarczyk ma do dyspozycji tylko 14 zawodników z pola, którzy mają doświadczenie w Lotto Ekstraklasie, ale Jakub Bartosz, Rafał Boguski i Paweł Brożek stracą pierwsze kolejki przez kontuzje. - Kadra nie jest szeroka. Chcielibyśmy jeszcze kogoś pozyskać, ale czekamy na takich zawodników, którzy będą w naszym zasięgu i będą pasowali do naszej koncepcji budowania zespołu. Zdajemy sobie sprawę z naszego stanu posiadania, ale nie jesteśmy zdesperowani - tłumaczy szkoleniowiec.
Czytaj również: Wisła zagra w Zabrzu mocno osłabiona
Jesienią Wisła grała nadspodziewanie dobrze jak na problemy organizacyjno-ekonomiczne klubu. Teraz przy Reymonta 22 jest stabilniej, ale to nie oznacza, że trener Stolarczyk spogląda na najwyższe miejsca w tabeli: - Ostudziłbym oczekiwania. Mamy cele krótkoterminowe. Najbliższym celem jest mecz z Górnikiem Zabrze. Nasz zespół jest w budowie. Podobnie było pół rok temu. Doszło do wielu zmian, musimy dotrzeć wiele elementów, żeby zacząć funkcjonować na poziomie, jakiego bym sobie życzył. Możemy mieć jeszcze niedociągnięcia, ale każdy kolejny trening jest dla nas bardzo cenny.
Krakowianie zainaugurują rundę wiosenną wyjazdowym meczem z Górnikiem Zabrze. - Czeka nas trudne spotkanie, bo Górnik walczy o życie. Rywal się wzmocnił, a do tego został Żurkowski. Myślę, że w samym Zabrzu do końca nie wiedzą, na co ich stać. Koncentrujemy się jednak przede wszystkim na tym, co my mamy zrobić. Mamy na ten mecz swój plan - kończy Stolarczyk.