- Nie wiem co się z nami stało po golu na 1:0. Może to był strach... Strasznie oddaliśmy pole Zagłębiu, rywal nas kontrował i gdyby nie Jasmin Burić, bramki padłyby wcześniej. Śmierdziało dość długo i w doliczonym czasie przegraliśmy. To boli najbardziej - przyznał Rafał Janicki.
Niewykluczone, że decydującym momentem dla Kolejorza była sytuacja Christiana Gytkjaera po błędzie Konrada Forenca. Gdyby wówczas ekipa Adama Nawałki podwoiła prowadzenie, Miedziowi mogliby się już nie podnieść. - Trudno wróżyć co by było przy stanie 2:0. Nawet z jednym golem przewagi powinniśmy zagrać bardziej wyrachowanie. Tego zabrakło, stąd taka, a nie inna końcówka - dodał 26-letni obrońca.
Porażka sprawia, że od samego początku Lech ma wiosną pod górkę. Gonienie Legii Warszawa i Lechii Gdańsk może być piekielnie trudne. - Zaczęliśmy źle i w piątek w Gliwicach trzeba zrobić wszystko, żeby wyglądało to inaczej. Musimy poprawić nastroje, bo potem czeka nas mecz z Legią - stwierdził Janicki.
Maciej Gajos uważa, że gra poznaniaków wyglądała słabo już na początku. - Przez pierwsze 20-25 minut zbyt krótko utrzymywaliśmy się przy piłce. Dopiero później zaczęliśmy wyprowadzać kontry, które przy odrobinie szczęścia mogły się nawet zakończyć bramką. Obudziła nas poprzeczka Zagłębia w drugiej połowie. To był mały wstrząs, po którym zaczęliśmy grać nieco lepiej, ale nie tak jak sobie zakładaliśmy. Pressing przeciwnika nas nie zaskoczył. Wiedzieliśmy, że lubinianie preferują otwarty futbol. My natomiast byliśmy ustawieni zbyt daleko od siebie, dzięki czemu rywal łatwo operował piłką.
->Trenerzy nie mieli wątpliwości. KGHM Zagłębie Lubin w pełni zasłużenie ograło Lecha Poznań
ZOBACZ WIDEO Michael Ballack dla WP SportoweFakty: Robert Lewandowski jest wielki, więc można go krytykować (cała rozmowa)