[b]
Paweł Kapusta, WP SportoweFakty: Za nami dwie wiosenne kolejki w Bundeslidze. Borussia Dortmund wciąż utrzymuje sześciopunktową przewagę nad Bayernem Monachium. I tak do samego końca?
[/b]
Tomasz Urban, ekspert Eleven Sports: Joachim Loew powiedział, że testem dla dortmundczyków będą dwa pierwsze, wyjazdowe mecze wiosny. Że jeśli przetrwają bez straty punktów, będą mistrzami. I ja się pod tymi słowami podpisuję. Pierwsze ze wspomnianych spotkań Borussia wygrała w Lipsku po twardej walce. W następnej kolejce zagra z Eintrachtem we Frankfurcie. Jeśli wygra, do samego końca trudno ich będzie wyprzedzić.
Sześć punktów przewagi w tabeli to wcale nie jest tak dużo.
Przed grudniowym meczem z Fortuną Duesseldorf byłem pewny, że BVB dowiezie przewagę do końca sezonu. Wpadka delikatnie zachwiała tym wyobrażeniem. Ale tylko delikatnie, bo przecież było wiadomo, że nie wygrają wszystkiego do końca ligi. Gdy Bayern doszedł ich jednak na sześć punktów, zupełnie zmienił się ton wypowiedzi władz klubu z Bawarii. Zaczęli trąbić "do ataku", mówić że wszystko jest w ich zasięgu. Sześć punktów to rzeczywiście nie jest przepaść, tym bardziej, jeśli masz w perspektywie mecz z Borussią u siebie.
Ostatnio pojawiły się informacje, że Robert pogodził się z sytuacją, zaakceptował swoje pozostanie w klubie. Pytanie jednak, czy to szczere słowa, czy jednak gra. Nie sposób ocenić. Lato wszystko zweryfikuje. Jeśli znów zaczną się pojawiać plotki, gierki, mocne wypowiedzi, jasnym się stanie, że była to tylko gra na uspokojenie sytuacji wokół siebie.
Przy założeniu, że Bayern wygra ten mecz i nie zaliczy po drodze żadnej wpadki, przewaga spadnie do trzech punktów. To tyle, co nic.
Jeden mecz. A BVB ma jeszcze przed sobą wyjazdy do Berlina czy Moenchengladbach w ostatniej kolejce. Jest gdzie gubić punkty. Sposób, w jaki Borussia poradziła sobie w trudnym meczu w Lipsku plus fajerwerki z Hannoverem 96 to jednak dowód na to, że pozytywne napięcie z jesieni nie spadło. Dortmund ma ogromne szanse, żeby sięgnąć po tytuł. Byłoby dobrze, gdyby tę szansę wykorzystał. Bo jeśli okaże się, że nawet dziewięć punktów to zbyt mała przewaga na Bayern, to wszyscy będziemy mogli tylko załamać ręce. Od lat to samo. Po prostu nudy.
W czym tkwi tajemnica dzisiejszej Borussii? Co jest jej największą siłą?
Piłkarze są oczarowani współpracą z trenerem Lucienem Favre'em. Są w nim "zakochani". Czują, że wszystko idzie w końcu w dobrym kierunku. Indywidualnie rozwijają się przy tym trenerze, no i cała ekipa tworzy zwartą grupę. To jest dla nich świetny czas, bo dobre wyniki nakręcają dobrą atmosferę. Borussia gra niezwykle efektowną piłkę i to zawodnikom też musi bardzo odpowiadać. Nie męczą buły, nie mordują futbolu jak Schalke w poprzednim sezonie.
Poza tym trzeba zaznaczyć, że sezon życia gra Marco Reus. Został kapitanem, młode gwiazdki - Jadon Sancho czy Jacob Bruun Larsen - są w niego wpatrzone jak w obrazek. Drużyna odzyskała też Raphaela Guerreiro, który stał na bocznicy, a jednak odpalił i w tym sezonie znów jest podstawowym graczem. Na jego przypadku można pokazać, jak bardzo ważne w piłce są detale. W końcu ma z kim pogadać po francusku - jest Favre, ale też Axel Witsel - i w końcu mógł rozwinąć skrzydła, poczuć się w Dortmundzie o wiele lepiej. No i na koniec równie ważny aspekt: chęć zdobycia tytułu na pewno napędza bardziej, niż bronienie go po raz szósty czy siódmy z rzędu.
Znakomity sezon, nawiązujący do najlepszego okresu, rozgrywa Łukasz Piszczek. Zaczęły pojawiać się plotki, że sztab kadry stara się go namówić na powrót do reprezentacji, chociaż na pojedyncze, najważniejsze mecze. To dobry pomysł?
To nie ma sensu. Albo jesteś w reprezentacji na co dzień i grasz w niej nawet w mniej istotnych meczach, jesteś jednym z liderów, albo częścią drużyny nie jesteś. Nie można dopuścić do sytuacji, w której zawodnik wybiera sobie mecze, przyjeżdża tylko na najważniejsze spotkania. Z szacunku do tego, co zrobił dla kadry, nikt nie powinien go już namawiać do zmiany decyzji. Poza tym mamy Bartosza Bereszyńskiego, człowieka, który ma potencjał, by go zastąpić. Pod warunkiem, że będzie grał na swojej nominalnej pozycji.
Bardzo szanuję Łukasza za to, że podjął męską decyzję, choć według mnie trochę zbyt wczesną. Z drugiej strony on najlepiej zna swój organizm. Wie, na co go stać, jak się czuje i na co sobie może jeszcze pozwolić. Nie jest najmłodszy, oprócz ligi ma przecież obciążenia w Lidze Mistrzów, Pucharze Niemiec. To wszystko przekłada się na formę sportową. Ostatni sezon miał, mówiąc oględnie, średni. Ten jest znakomity. Może brak obciążeń związanych z wyjazdami na kadrę Łukasz wykorzystuje na regenerację i to przekłada się na znakomite występy. Skupia się tylko na klubie, ma czystą głowę.
"Dziewiątka" jest tylko jedna. Lewandowski, Milik i Piątek nie mogą razem grać - KLIKNIJ!
W którym miejscu tak naprawdę jest teraz Bayern Monachium? Był kryzys - nie ma kryzysu?
Niemieckie media pierwszą połowę meczu Bayernu z Hoffenheim oceniły jako najlepszą połowę w wykonaniu mistrza Niemiec w trwającym sezonie. Pożar przygasł, piłkarze dotarli się z Niko Kovacem. Są oczywiście różne nieporozumienia, jak choćby z Jamesem Rodriguezem, który gra na odejście z Bayernu i robi wszystko, żeby Niemcy nie wykupili go z Realu. Reszta graczy zrozumiała chyba, że na tym etapie sezonu i w sytuacji, w jakiej Bayern się znajduje, nie ma innej drogi, jak zaufanie Kovacowi. I to wszystko dzieje się z korzyścią dla zespołu.
Najgorsze momenty w tym sezonie były efektem gry zawodników przeciwko Kovacowi?
Raczej wzajemnym docieraniem się, szukaniem wspólnej drogi. Wymieniać można długo. Piłkarzom mogły nie odpowiadać zasady narzucane przez Kovaca. Irytowały ich wyniki, bo jeśli Bayern traci punkty z Freiburgiem, Augsburgiem czy Fortuną, to jest jednak skandal. Popatrzmy, gdzie dzisiaj byłby Bayern, gdyby nie straty punktów z takimi zespołami. Teatrzyk wokół Ribery'ego, marudzenie Robbena, do tego Lewandowski, który co chwila mówił o swoich ambicjach odejścia z klubu - to wszystko się na siebie nakładało. Dodatkową nerwowość wprowadzała kapitalna dyspozycja Borussii. Mam jednak wrażenie, że w końcu nastał w Bayernie spokój. Paradoksalnie stało się tak również dzięki... BVB. Gdyby nie porażka Dortmundu w Duesseldofie, tak dobrze w obozie Bayernu by nie było.
ZOBACZ WIDEO Lewandowski dąży do doskonałości. Pudło z karnego zirytowało Polaka
Bayern czekają w najbliższym czasie ogromne zmiany. Można mówić o kadrowej rewolucji?
Rewolucja już się zaczęła. Ściągają 22-letniego Benjamina Pavarda, polują na Hudsona-Odoia, za którego są skłonni wydać gigantyczne pieniądze. Chcą Luisa Hernandeza, też młodego zawodnika. Nie puścili do PSG Renato Sanchesa. Ściągnęli Alphonso Davisa. Mówi się o Timo Wernerze, o Luce Joviciu. To ewidentny kurs na młodzież. To wszystko dobre pomysły i decyzje transferowe. Nie są obliczone na osiągnięcie sukcesu w Europie już w następnym roku, ale na wygranie Ligi Mistrzów w perspektywie dwóch - trzech sezonów. Bayern nie myśli krótkoterminowo, planuje strategię o wiele szerszą.
W tym sezonie o sukces w Champions League może być trudno.
Nikt tego głośno nie powie w Bayernie, ale oni zdają sobie sprawę, że wygranie Ligi Mistrzów w tym sezonie może być wyzwaniem zbyt dużym. W kolejce po puchar już ustawiły się zespoły z Anglii, są jeszcze Barcelona, Real... Juventus z Ronaldo też ma ogromne szanse. Już samo przejście Liverpoolu może okazać się wyzwaniem ponad siły monachijczyków.
Jaką przyszłość widzi pan przed Robertem Lewandowskim? Odejdzie? Zostanie?
Żeby odpowiedzieć na to pytanie, trzeba by było wejść w głowę Roberta. On sam wie, czego chce i co będzie dla niego najlepsze. Ostatnio pojawiły się informacje, że Robert pogodził się z sytuacją, zaakceptował swoje pozostanie w klubie. Pytanie jednak, czy to szczere słowa, czy jednak gra. Nie sposób ocenić. Lato wszystko zweryfikuje. Jeśli znów zaczną się pojawiać plotki, gierki, mocne wypowiedzi, jasnym się stanie, że była to tylko gra na uspokojenie sytuacji wokół siebie. Prawda jest jednak taka, że w tym momencie Lewandowski w Bayernie jest niezastąpiony. Bo ściągając do Bayernu Timo Wernera, o czym zresztą mówi się od długiego czasu, nie kontraktuje się zawodnika jeden do jednego takiego jak Robert.
A jest ktoś inny na rynku, kto by się nadawał?
Tak, według mnie Luka Jović. W tym momencie jest dla niego oczywiście zbyt wcześnie na pełnienie roli pierwszego snajpera Bayernu, ale szefostwo z Monachium musi wyławiać perełki, szukać takich zawodników, którzy nie wskoczyli jeszcze na najwyższą półkę. Bayern nie może przecież konkurować z angielskimi gigantami i wydawać setek milionów euro. Nie jest to poza tym w stylu Bayernu. Stąd konieczność podejmowania ryzyka, jak choćby w przypadku Hudsona-Odoia. Chcą na niego wyłożyć ogromne jak na Bayern pieniądze, bo chcą ubiec tych, którzy kupują już gotowe produkty. Luka Jović jest na fali wznoszącej, ale wciąż nie na najwyższej półce. Według mnie to kandydat idealny. Ma potencjał, by z czasem stać się zawodnikiem o formacie godnym największych klubów świata. Gdyby Serb mógł poterminować teraz u boku "Lewego", za niedługi czas wszedłby w jego buty.
Dlaczego nie Timo Werner?
To wielki talent, ale o zupełnie innej charakterystyce niż Lewandowski. Żeby Werner w Bayernie mógł funkcjonować, trzeba by było przestawić całą drużynę. To nie jest piłkarz nastawiony na grę polegającą na posiadanie piłki i atak pozycyjny. To przede wszystkim zawodnik do kontry, potrzebujący przestrzeni, z dryblingiem bazującym na szybkości, a nie umiejętnościach technicznych. Na pewno nie jest klasyczną dziewiątką, potrafiącą grać tyłem do bramki. Nie jest też tak silny jak Lewandowski. Jeśli już Werner miałby trafić do Bayernu, to raczej po to, by grać u boku Lewandowskiego. Na dziesiątce, czyli tam, gdzie przeważnie gra Thomas Mueller albo James Rodriguez.
Na koniec - kto zleci z Bundesligi w tym sezonie?
Główny kandydat to Norymberga. Drugi - raczej Hannover 96. Wokół miejsca barażowego kręcić się będą Stuttgart i Augsburg. Fortuny jeszcze bym z tego grona nie wyjmował. Wprawdzie mają przewagę punktową, ale nie mam przekonania, że będą wygrywać, tak jak w przerwanej w ten weekend serii wygranych spotkań. Warto zauważyć, że 10 punktów ze zdobytych 21 wywalczyli w ostatnich pięciu minutach meczów. Szczęście ich kiedyś opuści. A dla przestrogi warto przypomnieć, że w sezonie 2012-13 Fortuna miała tyle samo punktów na takim samym etapie sezonu i nie udało im się utrzymać.
Teraz też może być trudno, tym bardziej że Fortuna gra piłkę skoncentrowaną na głębokiej defensywie i kontratakach. To może być od czasu do czasu skuteczne w meczach przeciwko rywalom z górnej półki, ale niekoniecznie z bezpośrednimi przeciwnikami w walce o utrzymanie.