Jeden z najlepszych polskich piłkarzy w historii, Zbigniew Boniek, będzie prezesem PZPN tylko do października 2020 roku. Potem musi zwolnić miejsce następcy. Oczywiście jest podejmowana próba zmiany ustawy o sporcie, tak by wykluczyć zapis mówiący o tym, że prezesem można być tylko dwie kolejne następujące po sobie kadencje. Ale wątpliwe, by udało się to wprowadzić. Musiałby się pod tym podpisać minister sportu a ten jest przeciwko. Nawet gdyby Boniek chciał ominąć ministra sportu, nie będzie to takie proste. Prezes PZPN jest uważany za przyjaciela Grzegorza Schetyny, a więc niekoniecznie jest to dobrze odbierane w kręgach zbliżonych do partii rządzącej. Dlatego raczej należy się nastawić na to, że w PZPN dojdzie do zmiany prezesa.
Wygląda na to, że wyzwanie grupie Bońka rzuci król disco polo. Jeszcze dwa lata temu wydawało się, że Cezary Kulesza jest jedną z osób popieranych przez Zbigniewa Bońka. "Zibi" miał wtedy obiecać szefowi Jagiellonii Białystok swoje poparcie, ale wiele wskazuje na to, że się rozmyślił. Jak udało się nam ustalić, Kulesza nie dał wiary zapewnieniom obecnego prezesa i zaczął grać na własną rękę. Dziś jest bardzo poważnym kandydatem na stanowiska najważniejszego człowieka polskiej piłki. - Ma dużo większe poparcie w terenie niż mogłoby się wydawać - mówi nam jeden z rozmówców. Wiele wskazuje na to, że ludzie chcą nowego rozdania.
"Zibi" Kuleszy się boi. Podczas ostatnich wyborów do zarządu PZPN prezes Jagiellonii dostał więcej głosów od obecnego szefa PZPN. Dla tego drugiego było to sygnałem, że Kulesza zaczyna być poważnym graczem cieszącym się sporym poparciem.
Bońkowi ta kandydatura nie pasuje, bo oznacza, że nie mógłby wprowadzić "modelu Putin - Miedwiediew". Czyli teraz byłby przez cztery lata wiceprezesem, a potem miałby wrócić na stanowisko. Tego ustawa nie zabrania.
ZOBACZ WIDEO Serie A: Dobry mecz Szczęsnego. Juventus rzutem na taśmę pokonał Lazio [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Długo jako kandydatów Bońka wymieniano Macieja Sawickiego (aktualnie sekretarza w PZPN) lub Marka Koźmińskiego (wiceprezesa związku). Z naciskiem na tego drugiego. Pytanie czy byłby zadowolony z roli słupa? Niekoniecznie. Coraz więcej słychać też o kandydaturze Radosława Michalskiego, który uważany jest za zaufanego człowieka Krzysztofa Malinowskiego, a więc prawnika i szarej eminencji PZPN. Gdyby Malinowski przeforsował Michalskiego, znacznie zwiększyłby swoje wpływy w związku.
W ostatnich tygodniach w rozmowach kuluarowych zaczyna się przewijać nazwisko Bogusława Leśnodorskiego. Nie wiadomo na ile poważnie to traktować, ale nasi rozmówcy mówią, że bardzo poważnie. Boniek i Leśnodorski - jak się dowiadujemy - odbyli w ostatnim czasie kilka spotkań, nie tylko na temat Wisły Kraków.
Partyjny działacz chce się wylansować na tragedii Wisły Kraków. CZYTAJ TUTAJ.
Co prawda Boniek nie miałby aż takiego wpływu na byłego prezesa Legii, ale z drugiej strony miałby wpływ większy niż na Kuleszę. W przypadku wyboru prezesa Jagiellonii Boniek zostanie odstawiony na boczny tor.
Kulesza jako kandydat niezależny nie byłby opozycją w dawnym stylu. Wcześniej grupa trenerów wystawiła Romana Koseckiego, a potem Cezary Kucharski postawił na Józefa Wojciechowskiego. Obaj kandydaci nie zyskali, zresztą zgodnie z oczekiwaniami, zaufania elektorów. Na razie nie słychać o innych kandydatach, ale też warto pamiętać, że ktoś może pojawić się na ostatniej prostej. Kandydaci udzielający wsparcia Wojciechowskiemu w poprzedniej kadencji skarżyli się na szykany związku. Dlatego któryś kandydatów może do końca trzymać swój udział w tajemnicy.