40-letni Gianluigi Buffon wciąż prezentuje wysoką formę, jednak mimo wszystko szybkimi krokami zbliża się do zakończenia kariery. Być może dlatego Włoch nie ma problemów z ujawnianiem w wywiadach historii, o których dotąd fani bramkarza nie słyszeli.
W rozmowie z amerykańskim magazynem "Vanity Fair" legendarny piłkarz wyznał, że wiele lat temu zmagał się z depresją.
- Przez wiele miesięcy nie byłem sobą, wszystko straciło dla mnie znaczenie. Nikt nie rozmawiał z Gigim, wszyscy chcieli rozmawiać z Buffonem. Nikogo nie obchodziłem prawdziwy ja - przyznał.
- Przed jednym z meczów z Juventusu podszedłem do naszego trenera bramkarzy i powiedziałem wprost, że nie dam rady wyjść na boisko. Miałem po prostu atak paniki. Gdyby nie pomoc innych ludzi, nigdy nie udałoby mi się z tego wyjść - przekonywał Buffon.
ZOBACZ WIDEO Zgrupowanie Legii bez Arkadiusza Malarza. "Można było rozstać się w inny sposób"
Wszystko działo się na początku XXI wieku, gdy rozpoczynał swoją karierę w Juventusie. Z kolei jeszcze wcześniej, przed sukcesami w Parmie, Buffon był zagorzałym ultrasem i regularnie jeździł na mecze Carrarese Calcio.
Właśnie wtedy przyszły gwiazdor miał mieć styczność z narkotykami. - Tak, raz to mi się przytrafiło. Byłem młody, czułem się niezniszczalny - przyznał. Jak wynika z jego słów, chodziło o marihuanę.
Włoch nie ukrywa, że Paris Saint-Germain będzie ostatnim klubem w jego zawodowej karierze.
Oglądaj rozgrywki francuskiej Ligue 1 na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)