- Poczęstował mnie tanim portugalskim sikaczem - powiedział pod koniec sezonu 2004/2005 sir Alex Ferguson. Wtedy Jose Mourinho kończył pierwszy sezon pracy w Chelsea. Portugalczykowi już w debiucie udało się zaprowadzić The Blues do pierwszego mistrzostwa Anglii za kadencji Romana Abramowicza i drugiego w całej historii. W tym czasie Manchester United sir Alexa Ferguson był trzeci.
Obaj trenerzy darzyli się dużym szacunkiem. Żart Szkota o "tanim portugalskim sikaczu" był odpowiedzią na słowa Mourinho. - Szanuję sir Alexa, ale też go lubię. Jest człowiekiem, z którym rywalizuję, lecz po zakończonym meczu mogę wypić z nim lampkę wina i otwarcie porozmawiać.
Wymowne kręcenie głową
Ferguson znowu może powiedzieć, że Portugalczyk zaserwował mu kolejny słaby trunek. Czerwone Diabły pod wodzą Mourinho notują najsłabszy start sezonu od 28 lat. Po siedemnastu kolejkach Manchester United zebrał zaledwie 26 punktów. W tabeli jest szósty, ale do lidera traci już 19 punktów. Jest nim Liverpool. O zwolnieniu portugalskiego trenera media huczały już od początku sezonu. Brytyjskie tabloidy prześcigały się w coraz mocniejszych komentarzach i spekulacjach na temat następcy 55-latka. Atmosferę podgrzewały konflikty z Edem Woodwardem i Paulem Pogbą oraz rozczarowujące wyniki.
O zwolnieniu przesądził niedzielny mecz z Liverpoolem. Manchester przegrał 1:3 i zagrał kolejne koszmarne spotkanie. Piłkarze Juergena Kloppa oddali aż 36 strzałów na bramkę Davida de Gei. W tym sezonie jeszcze nikt nie dokonał tak zmasowanego ataku. Jeden szczęśliwie strzelony gol zakłamywał obraz spotkania, które zdominowali zawodnicy z Anfield. A z trybun oglądał je Ferguson. Gra Czerwonych Diabłów kompletnie go rozczarowała. Dał temu wyraz, co uchwyciły kamery.
Sir Alex Ferguson's reaction to that shocking performance #mufc pic.twitter.com/1Mjy5cSKLp
— NewsRMD (@NewsRMD_) 17 grudnia 2018
Reakcja legendarnego trenera mogła dać do myślenia działaczom. A jeszcze kilkanaście godzin przed wtorkowym zwolnieniem "The Guardian" podawał, że Mourinho może spać spokojnie. - Klub z Old Trafford nie planuje zwolnienia Portugalczyka po niedzielnej porażce z Liverpoolem - pisali dziennikarze.
Dał się nabrać
Angielska piłka po raz trzeci wystawiła Jose Mourinho. Każda z jego dotychczasowych przygód w Premier League kończyła się przedwczesnym rozwiązaniem kontraktu. Tak było dwa razy w Chelsea. Najpierw we wrześniu 2007 roku, a potem w grudniu 2015. - Zawsze wiedziałem, że Chelsea brakuje typowo angielskiej kultury stabilności - wspominał w rozmowie z Patrickiem Barclayem. Szkocki dziennikarz napisał potem biografię "Mourinho. Anatomia zwycięzcy". - Nigdy nie miałem co do tego złudzeń - dodał Portugalczyk. - Znałem osobowość Romana oraz ludzi w jego otoczeniu i wiedziałem, że nie jest to praca na dziesięć lat. Moja rola polegała na tym, żeby dostarczyć to, czego chciał, zwycięstwo, ze świadomością, że prędzej czy później mój czas tam dobiegnie końca, ponieważ wokół nie zbyt wiele się działo.
W Manchesterze miało być inaczej. Portugalczyk miał przywrócić Czerwonym Diabłom blask, który stracili po odejściu Fergusona. Tutaj Mourinho miał zostać na dłużej. - Jestem gotowy na kolejnych 15 lat - mówił dla "ESPN" przed rokiem. - Ten klub był utożsamiany z sir Alexem. Ludzie przyzwyczaili się do niego i zrozumieli jak wspaniałe skutki daje taka stabilizacja.
Tym bardziej, że to legendarny Szkot rozbudził w Portugalczyku miłość do wyspiarskiej piłki. Poznali się już w 1996 roku. Ferguson miał już uznaną markę, z kolei Mourinho stawiał pierwsze kroki w karierze trenera. Wówczas był dopiero tłumaczem sir Bobby'ego Robsona w Barcelonie. Trener Manchesteru United przyjechał razem z działaczami do stolicy Katalonii, by negocjować transfer Jordiego Cruyffa.
Mourinho: - Ferguson walczył z całych sił dla dobra swojego klubu. I kiedy poznałem ten aspekt zarządzania klubem, tym bardziej zainteresowałem się angielską piłką i pokochałem ją, zanim jeszcze tam pojechałem.
Techniki Szkota podziałały w Barcelonie. Tego samego lata Cruyff wzmocnił jego drużynę, jednak nie zrobił w Manchesterze wielkiej kariery. Holender po dwóch latach przeszedł na wypożyczenie do Celty Vigo, a potem dołączył na stałe do Deportivo Alaves.
"Popełnisz duży błąd"
Po raz pierwszy jako trenerzy stanęli naprzeciw siebie w 2004 roku. Mourinho prowadził FC Porto do pierwszego w historii zwycięstwa w Lidze Mistrzów. Rywalem Smoków w 1/8 finału był Manchester United. Portugalczycy zwyciężyli Anglików w dwumeczu 3:2. W pierwszym pojedynku u siebie wygrali 2:1, a na wyjeździe zremisowali 1:1.
Barclay opisuje przyjazd Czerwonych Diabłów do Porto: - Panowie starli się w strefie zmian. Rozgniewany Ferguson robił Mourinho wyrzuty (tak, żeby słyszał go sędzia techniczny), twierdząc, że zawodnicy Porto przesadzają z teatralnymi narzekaniami na krótkie krycie. Ferguson ciągnął tę kampanię w prasie do rewanżu i jeden czy dwóch piłkarzy United dorzuciło swoje trzy grosze, drwiąc z "dziewczyńskich" zachowań rywali. Było to nieco nieprzyjemne. Kiedy zaś obróciło się to przeciwko nim, zarówno Ferguson jak i Gary Neville, popędzili do szatni Porto, by życzyć rywalom powodzenia w następnej rundzie
Mourinho nie prowadził z Fergusonem zażartych wojen. Kiedy w 2015 roku ważyły się losy Portugalczyka w Chelsea, trener MU wziął go w obronę. Według mediów miał na początku grudnia wysłać SMS-a z ostrzeżeniem do właściciela The Blues: "popełnisz duży błąd". Potem na konferencji przyznał wprost: - Abramowicz musi zaufać i mieć pewność, że Jose przywróci wszystko na dobre tory. Nie ma sensu zwalniać jednego z najlepszych trenerów wszech czasów.
Rosjanin zrobił swoje i po kilku dniach i tak rozstał się z Portugalczykiem. Trzy lata później ten sam ruch wykonali działacze Manchesteru United.
ZOBACZ WIDEO: "Piłka z góry". Ajax rewelacją Ligi Mistrzów. "Nie muszą sprzedawać, ale..."