Wilczek przez trzy lata strzelił dla klubu 61 goli, brakuje mu jeszcze jedenastu i zrówna się z Teemu Pukkim, najskuteczniejszym zawodnikiem w historii Broendby. Zwłaszcza jesień była dla naszego napastnika udana. W lidze strzelił 13 goli w 19 meczach, a w prestiżowym głosowaniu pracowników klubu został wybrany najlepszym piłkarzem drużyny w 2018 roku. To już jest najlepszy sezon Wilczka w Danii, a może być jeszcze lepiej. Cień na osiągnięcia zawodnika rzuca jednak reprezentacja Polski. Dla piłkarza drzwi do niej są zamknięte. Trener Jerzy Brzęczek nie powołał gracza Broendby na żadne zgrupowanie, z Wilczkiem się nawet nie kontaktował.
Jego skuteczność imponuje, ale w dobrej formie są też koledzy po fachu. Krzysztof Piątek w Genui strzela od początku sezonu, Arkadiusz Milik w końcu zaczął to robić w Napoli. O Robercie Lewandowskim nie trzeba wspominać, bramkarzy rywali gnębi do znudzenia od wielu lat. - Widzę, co się dzieje. Nie ma sensu powoływać tylu napastników, skoro i tak gra jeden. Poza tym trzeba też podejść do pewnych rzeczy z pokorą. Arek i Krzysiek występują w lepszej lidze, są w gazie. Kibicuję im, nie obrażam się, taka jest kolej rzeczy - mówi nam pewnym głosem Wilczek.
Zawodnik był powoływany do reprezentacji przez poprzedniego selekcjonera Adama Nawałkę na mecze eliminacji MŚ w Rosji. Wilczek zagrał w kadrze trzy razy, z tego tylko pięć minut w spotkaniu o punkty (z Armenią). Dla piłkarza to i tak dużo. - Trudno mi powiedzieć, czy mogłem wycisnąć więcej. Sam fakt, że znalazłem się w tej grupie, był dla mnie sporym wyróżnieniem. Może u innych selekcjonerów w ogóle nie dostałbym powołania? Nie mogę narzekać - twierdzi.
Jestem lepiej przygotowany
Na zgrupowania przyjeżdżał ponad rok, ale Nawałka nie wziął go na mundial. Mimo to zawodnik wymienia plusy. - Same treningi w kadrze dużo mi dały. Podpatrywałem zagrania topowych zawodników, ale też to, jak myślą podczas gry. Sporo nauczyłem się od Roberta Lewandowskiego. To, jak broni piłki, gdy ma ją przy nodze, jak porusza się na boisku w różnych sytuacjach, było wielką szkołą. Zresztą - jak mam okazję, to oglądam mecze Roberta w telewizji. To pożyteczna lekcja - komentuje Wilczek.
O reprezentacji nie przestaje marzyć. - Jestem otwarty, nie wiem, jak druga strona - puszcza oko. I jest realistą. - Nie chcę podporządkowywać wszystkiego, szukać innego klubu, może z lepszej ligi, żeby tylko zwrócić na siebie uwagę obecnego selekcjonera. W Danii wyrobiłem sobie markę, czuję się doceniony, gram regularnie i strzelam gole. A liga jest mocna - przypomina.
Być może to jego ostatni sezon w Broendby. Kontrakt Wilczka wygasa z końcem czerwca 2019 r., rozmowy w sprawie nowej umowy są na bardzo wczesnym etapie. Wilczek ma 30 lat, wydaje się, że to ostatni moment na transfer do lepszego zespołu.
Napastnik twierdzi, że ma jeszcze czas. Używa ciekawego porównania. - Wiek piłkarza się wydłużył. Kiedyś po trzydziestce kończyło się kariery, dziś chociażby Zlatan Ibrahimović pokazuje, że można grać i być skutecznym mając znacznie więcej lat - podaje przykład. - Uważam, że jestem lepiej przygotowany niż kilka lat młodsi koledzy. O to się nie martwię - dodaje.
Korona, a później Anglia?
W poprzednim sezonie interesowało się kilka drużyn z Championship (2. liga rozgrywkowa w Anglii), ale żadna nie przedstawiła konkretnej oferty. Wilczek świetnie czuje się w Danii, wcześniej nie wyszło mu we włoskim Carpi, gdzie spędził rok, zagrał trzy mecze i wyjechał. Kierunkiem, o którym zawsze marzył, jest Anglia.
- Od dziecka pasjonuje mnie ta liga. Gra się tam szybko, intensywnie, siłowo. Taki styl mi odpowiada - ocenia. - Jeżeli trafi się szansa zagrania w lepszym zespole i zarobienia lepszych pieniędzy, to będę się zastanawiał. Na pewno aspekt finansowy odegra ważną rolę, jeśli chodzi o moją przyszłość - przekonuje. - Wiele wyjaśni się po świętach Bożego Narodzenia - twierdzi.
Broendby w tym sezonie nie ma szans na mistrzostwo Danii. To aktualnie trzeci zespół ligi po 20. kolejkach, traci 17. punktów do lidera, FC Kopenhagi. Ale Polak ma szansę na koronę króla strzelców. Do najskuteczniejszego obecnie piłkarza w rozgrywkach, Roberta Skova, traci pięć goli. - Muszę się mocno sprężyć. Pokazałem, że umiem strzelać i łatwo się nie poddam. Korona króla strzelców to moje marzenie - kończy Wilczek. Wcześniej ten tytuł zdobył w Polsce, w sezonie 2014/15 strzelił 20 goli dla Piasta Gliwice.
ZOBACZ WIDEO: Gol i niesamowite pudło Lewandowskiego. Bayern zdemolował Hannover! [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]