Wojciech Kwiecień, firmy Antrans i Dasta Invest oraz Wiesław Włodarski po weekendowych rozmowach ustalili zasady ewentualnego przejęcia Wisły Kraków. Inwestorzy mają przejąć zadłużony na blisko 30 mln zł klub za symboliczną złotówkę, ale o wszystkim zadecyduje przeprowadzony audyt, który rozpoczął się w poniedziałek i może potrwać 2 dni. Jeśli kontrola nie wykaże kolejnych problemów, podejmą próbę uratowania klubu.
Potencjalni właściciele o przyszłości klubu na razie nie chcą mówić. - Po audycie będę mógł powiedzieć więcej o planach. Mój cel to pomoc Wisełce - napisał Włodarski do dziennikarza "Sportu".
Wiadomo, że potencjalni nowi właściciele chcą na początku uregulować zadłużenie wobec piłkarzy, które wynosi 4 mln zł. Jeśli bowiem do połowy grudnia Wisła nie znajdzie środków na spłatę zawodników, ci będą mogli złożyć wnioski o rozwiązanie kontraktów z winy klubu. W takiej sytuacji, klub przed rundą wiosenną zostałby pozbawiona kart piłkarzy.
Na razie gracze nie wiedzą na czym stoją i czekają na rozwój sytuacji. - Nie licząc dyrektora Arka Głowackiego, mało kto z klubu z nami na ten temat rozmawia (...) Sytuacja nie jest łatwa, jest do d***. Zbliżają się święta i byłoby miło, gdybyśmy mogli dać jakieś prezenty rodzinie - przyznał w rozmowie z gol24.pl albański piłkarz Wisły Vullnet Basha.
Gracze nie dostają wypłat już od lipca, a co miesiąc dług Wisły wobec nich powiększa się o 800 tys. Zgodnie z wyliczeniami chętnych na przejęcie klubu inwestorów, by Wisła wyszła na prostą, musi mieć w kasie ok. 1,2 mln zł miesięcznie. Według "Dziennika Polskiego", Kwiecień, Włodarski oraz firmy Antrans i Dasta Invest zakładają, że 75 proc. miesięcznego wsparcia będzie przeznaczone na bieżącą działalność klubu, a pozostała kwota trafi na spłatę długów.
Wisła będzie miała nie tylko nowych właścicieli, ale też nowego prezesa. Marzena Sarapata nie utrzyma się na stanowisku po zmianach. Przeprowadzany audyt jest najprawdopodobniej ostatnim krokiem do przejęcia piłkarskiej spółki przez kwartet inwestorów.
ZOBACZ WIDEO "Piłka z góry". PZPN wprowadził nakaz gry młodzieżowca. "To ruch na krótką metę"