Przypomnijmy, że Piotr Reiss został na początku lutego zatrzymany przez wrocławską prokuraturę, od której usłyszał zarzuty o charakterze korupcyjnym. Napastnik poznańskiej drużyny nie przyznaje się do winy, ale został zawieszony przez zarząd klubu.
Reiss jest w Lechu bardzo ważną postacią i uchodzi za ikonę. Jednym z jego ostatnich marzeń w karierze piłkarskiej było zdobycie mistrzostwa Polski z Kolejorzem. W tym sezonie miał spore szanse, aby tego dokonać, więc od dawna rozważana była opcja, by odwiesić go na jedno spotkanie i dać mu szansę świętowania z drużyną oraz kibicami upragnionego sukcesu.
37-letni zawodnik w ostatnich dniach rozmawiał na ten temat z prezesem klubu, Andrzejem Kadzińskim, ale szczegółów nie chciał zdradzić. - Nic nie wiem - mówił pytany o swoje ewentualne odwieszenie. Dopiero we wtorek zapowiedział, że nie zagra z Cracovią i jest to jego decyzja. "Nie znam oficjalnego stanowiska klubu w mojej sprawie. Mimo niekorzystnych dla nas wyników ostatniej kolejki, spotkanie z Cracovią jest ważne dla drużyny. Być może zadecyduje o mistrzostwie Polski dla Kolejorza. Dlatego... ja w nim nie zagram" - napisał na swoim oficjalnym blogu napastnik Kolejorza, zaznaczając, że brałby pod uwagę swój występ, gdyby tylko dostał taką możliwość od władz klubu. - Czy myślałem o grze w tym meczu? Oczywiście! Wciąż wiąże mnie kontrakt z Lechem Poznań, a ja czuję się na siłach, by wspierać zespół na boisku, nie zaś z perspektywy trybun.
"Reksio" zdaje sobie sprawę, że jego pojawienie się na murawie wywołałoby wiele kontrowersji. Ponadto zwolennikiem występu Reissa nie był trener Franciszek Smuda. - Podjąłem taką decyzję, bo dobro klubu jest dla mnie najważniejsze. Czy media spoza Wielkopolski zaakceptowałyby mój powrót do gry? Wątpię w to. Czy pasowałbym do koncepcji taktycznej trenera Smudy na sobotnie spotkanie? Nie sądzę - dodaje lechita.
Reiss od momentu zawieszenia wielokrotnie mógł przekonać się, że ma pełne poparcie kibiców, którzy często podczas meczów skandowali jego nazwisko. Sam zawodnik otrzymał niedawno szansę cieszenia się z innego sukcesu klubu - zdobycia Pucharu Polski. "Reksio" był obecny w Chorzowie i brał udział w ceremonii dekoracji triumfatorów. Liczył, że podobnie będzie w najbliższą sobotę, ale cieszyć się będzie z mistrzostwa Polski. Kolejorz ma jednak małe szanse na końcowy triumf, więc marzenie Reissa najprawdopodobniej nie zostanie spełnione.
Decyzja zawodnika ma również drugie dno. O jego ewentualnym występie mówiono w kontekście pożegnania z kibicami i zakończenia piłkarskiej kariery. Reiss nie zamierza jednak zawieszać butów na kołku. - Ja... nie chcę się żegnać z kibicami. Wierzę, że stać mnie na grę w niebiesko-białej koszulce w przyszłym sezonie. To mój cel. To moje marzenie. Na pożegnanie przyjdzie jeszcze czas - być może już po zakończeniu przebudowy stadionu Lecha? - zakończył Piotr Reiss.