Partnerka Stanisława Terleckiego wspomina jego śmierć. Stawia wstrząsającą tezę

Agencja Gazeta /  SLAWOMIR KAMINSKI / AGENCJA GAZET / Na zdjęciu: Stanisław Terlecki
Agencja Gazeta / SLAWOMIR KAMINSKI / AGENCJA GAZET / Na zdjęciu: Stanisław Terlecki

Partnerka zmarłego przed rokiem Stanisława Terleckiego opowiedziała o ostatnich godzinach życia byłego reprezentanta Polski. Jej zdaniem, 62-latek popełnił samobójstwo.

W tym artykule dowiesz się o:

Były reprezentant Polski w piłce nożnej Stanisław Terlecki zmarł 28 grudnia 2017 roku. Tuż przed pierwszą rocznicą śmierci o jego ostatnich chwilach opowiedziała partnerka, Gabrysia. - Jestem pewna, że mój Staś odebrał sobie życie - przyznała w wywiadzie z "Super Expressem".

W 2014 roku Terlecki wyznał publicznie, że jest uzależniony od alkoholu i leków oraz że ma ogromne problemy finansowe. Udał się nawet na odwyk, który jednak szybko przerwał. Jak wyglądały jego ostatnie chwile? - Wróciłam z pracy wieczorem. Stasio leżał na podłodze. Obok cztery puszki po piwie i pusty listek po psychotropach. Oddychał (...) Obudziłam się koło 7. Była cisza, już nie chrapał. Na tętnicy szyjnej sprawdziłam tętno, miał. Musiał wtedy jeszcze żyć. Ale kiedy starałam się go obudzić, nie reagował. Zadzwoniłam po pogotowie. Przyjechali i stwierdzili zgon - opowiedziała partnerka.

Tuż po śmierci o jego problemach z lekami opowiedział nam znajomy Terleckiego. - Były lekarstwa, psychotropy, końskie dawki proszków na ból głowy. Tych dostępnych na każdej stacji benzynowej. Mógł wziąć na raz całą garść i funkcjonował. To go niszczyło. Każda depresja, małe bóle głowy były leczone dużymi dawkami leków przeciwbólowych - przyznawał nam Jacek Bogusiak.

Dziennikarz "Super Expressu" poruszył również temat alkoholizmu. Według jego słów, koledzy byłego reprezentanta Polski z ŁKS-u Łódź twierdzili, że to właśnie partnerka go rozpiła. - To kłamstwo. Nie było żadnych baletów! (...) Przez ponad pół roku w mieszkaniu komunalnym nie mieliśmy światła. Siedzieliśmy przy świeczkach. Do późna w nocy rozmawialiśmy. Ja wypijałam jedno, góra dwa piwa, a Stasio cztery - dodała partnerka.

Stanisław Terlecki był jednym z najbardziej utalentowanych polskich piłkarzy lat 70. Był kandydatem do wyjazdu na mistrzostwa świata w 1978 roku, jednak przez poważną kontuzję nie wyleciał na turniej do Argentyny. Dwa lata później został wyrzucony z reprezentacji po słynnej aferze na Okęciu i do kadry już nie wrócił. Rozegrał w niej 29 meczów, strzelił 7 bramek.

Terlecki był zawodnikiem takich klubów jak Gwardia Warszawa, ŁKS Łódź i Legia Warszawa. W 1981 roku wyjechał do USA, gdzie reprezentował barwy m.in. New York Cosmos i San Jose Earthquakes. Do Polski wrócił w 1986 roku, gdzie zakończył karierę sześć lat później. Jak przyznała jego partnerka, chciał wrócić do Ameryki, gdzie miał rozpocząć nowe życie.

Sylwetkę Terleckiego przedstawialiśmy TUTAJ.

Komentarze (6)
avatar
ggdd
8.11.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Strzeż się, Wojtek... 
Mysz Polski FZ
8.11.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
czlowiek rodzi sie zmeczony, i zyje aby odpoczac, odpoczal i umarl a mial za co odpoczywac i to najwazniesze.Dopiero jak czlowiek umiera to widzi ze zarabianie pieniedzy nie ma sensu, bo i tak Czytaj całość
avatar
Elżbieta Senderska
8.11.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Życie ma taki finał, gdy młodym ludziom za kopanie piłki płaci się miliony. Inni pracują na odpowiedzialnych stanowiskach za niewielkie pieniądze. Ludzie dokonują wynalazków dla dobra całej lud Czytaj całość
avatar
Kri100
31.10.2018
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
"Nie było pijaństwa, ot 4 piwa." Dla alkoholika 4 piwa to dużo. 
Andrzej Retych
31.10.2018
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Przykro, bardzo przykro. A z superutalentowanych zawodników, którzy w młodości grali w Gwardii Warszawa, "na ludzi" wyszedł tylko Dziekan (choć też w swoim czasie wpakował się w niezłe bagno). Czytaj całość