W niedzielny wieczór na Stadionie Śląskim w Chorzowie reprezentacja Polski przegrała 0:1, przez co spadła z dywizji A Ligi Narodów. Wynik nie oddaje jednak tego, co działo się na boisku. Polski zespół zaprezentował futbol fatalny, dramatycznie słaby, chaotyczny. Włosi - szczególnie w pierwszej połowie - wypracowali sobie gigantyczną przewagę. Jedynie przez dobrą postawę Wojciecha Szczęsnego oraz brak skuteczności nie wbili Biało-Czerwonym więcej goli.
- Porażka boli, bo straciliśmy gola w 92. minucie po stałym fragmencie. Boli nawet mimo tego, że Włosi po prostu zasłużyli na zwycięstwo - powiedział na pomeczowej konferencji prasowej Jerzy Brzęczek, selekcjoner reprezentacji Polski i dodał: - Jesteśmy rozczarowani, że jesteśmy pierwszą spadającą z dywizji drużyną. Nasze pierwsze spotkanie w Lidze Narodów było najlepsze, później było coraz słabiej. Mecz z Włochami był najsłabszy za mojej kadencji. Dla drużyny jest to trudny moment. Spotyka nas dużo krytyki - zasłużonej - ale wolę, żeby ten moment przyszedł teraz, a nie podczas eliminacji mistrzostw Europy. Mamy czas, by zareagować, wyjść z tego dołka, pokazać nasze możliwości. To nam powinno przynieść dużo korzyści w przyszłości, mimo rozgoryczenia, które w nas teraz jest.
Szkoleniowiec kolejny raz zdecydował się na taktykę bez nominalnych skrzydłowych oraz z dwoma napastnikami. Był to jednak eksperyment całkowicie nieudany. - Podjęliśmy ryzyko. Liczyliśmy na agresywność środkowych pomocników, ale to się nie sprawdziło. Mecze z Portugalią i Włochami pokazały, że nie czujemy się dobrze w nowym systemie. Mieliśmy problemy z wyprowadzaniem piłki z defensywy, Włosi szybko ją przejmowali. Jakość zawodników, którzy weszli na boisko w drugiej połowie, była już zdecydowanie wyższa - ocenił selekcjoner i zasugerował, że w kolejnych meczach raczej odejdzie od systemu 4-3-1-2.
Co ciekawe - duet napastników tworzyli w niedzielę nie Krzysztof Piątek i Robert Lewandowski, a Arkadiusz Milik z "Lewym". Chcieliśmy sprawdzić, jak z Robertem Lewandowskim będzie współpracował Arkadiusz Milik. Arek bardzo dobrze prezentował się na treningach - ocenił selekcjoner i wyjaśnił, dlaczego w drugiej połowie zdecydował się ostatnią zmianę wykorzystać na wprowadzenie Artura Jędrzejczyka w miejsce Arkariusza Recy, zamiast posłanie do boju Piątka. - Reca nie był gotowy do gry przez 90 minut, ale chcieliśmy go sprawdzić w meczu z mocnym rywalem. Przez to, że w przerwie wykonaliśmy dwie zmiany taktyczne, została nam na koniec jedna zmiana. Reca zgłosił konieczność zejścia, bo zaczęły go łapać skurcze - wyjaśnił Brzęczek.
- Absolutnie nie poświęciliśmy Ligi Narodów na eksperymenty, mimo że po tym, co wydarzyło się w dwóch ostatnich meczach można było odnieść takie wrażenie. Chcieliśmy przetestować warianty taktyczne, ale klasa przeciwnika sprawiła, że kompletnie nam to nie wychodziło. Zweryfikowany został zarówno system, jak i klasa poszczególnych zawodników - dodał Brzęczek.
Kolejny mecz polska kadra rozegra 15 listopada w Gdańsku. Będzie to starcie towarzyskie z Czechami. Początek meczu o godzinie 20:45. Pięć dni później ekipa Jerzego Brzęczka zaliczy ostatni, już tylko o honor, występ w Lidze Narodów - Biało-Czerwoni zmierzą się na wyjeździe z Portugalią. Mecz odbędzie się w Guimaraes. Początek również o 20:45.
ZOBACZ WIDEO Serie A: piękny gol Piątka. Polak centymetry od dubletu [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]