Polacy bardzo dobrze weszli w mecz. Z biegiem czasu, było jednak coraz gorzej. - Starczyło nam animuszu na 20 minut pierwszej połowy, kiedy Rui Patricio sam sobie strzelił bramkę. Robert Lewandowski dobrze zablokował rywali, a Krzysztof Piątek strzelił z 3. metra - zauważył Bogusław Kaczmarek, wieloletni trener klubowy i asystent Leo Beenhakkera w reprezentacji Polski.
Później na boisku istnieli tylko nasi rywale. - Biegaliśmy za piłką, a Portugalczycy w linii środkowej robili co chcieli. Mistrzem w portugalskiej drużynie był William Carvalho. On, Ruben Neves, Pizzi i Joao Cancelo byli zaporą nie do przejścia. Przy pierwszej bramce, Rafał Kurzawa nie zdążył przyasekurować Jędrzejczyka, a Bednarek krył Glika, zamiast odciąć granie rywalom. Drugi gol, to kuriozum i brak komunikacji między Bereszyńskim a środkiem obrony. On chyba łapał rywala na spalonym, a Glik nie wyszedł do przodu i w konsekwencji strzelił swojaka. Przy trzecim golu, w obronie gramy pięciu na dwóch, kryjemy pole, a nie kryjemy piłkarzy. Kurzawa odprowadził rywala, Bednarek odwrócił się bokiem i efekt mógł być jeden - wyjaśnił Kaczmarek.
Trzeba uczciwie przyznać, że Portugalczyków na Stadionie Śląskim oglądało się bardzo dobrze. - Kultura gry, przyspieszenie, gra jeden na jednego czy utrzymanie się przy piłce - to wszystko leżało po stronie Portugalii. Poza pierwszymi 20 minutami, bardzo mi się podobał ten zespół, choć nie było w nim Ronaldo czy Guedesa. Nie wiem którego Silvę chwalić, bo jak cała trójka - Rafa, Andre i Bernardo - miała piłkę przy nodze, było widać dużą swobodę - podkreślił szkoleniowiec.
Chwile radości dał nam w Jakub Błaszczykowski, który strzelił gola tuż po wejściu na boisko. - Jak mamy mówić o pozytywach to kimś, kto najbardziej skorzystał był Kuba Błaszczykowski. Niektórzy domagali się tego by nie grał, mówili że w reprezentacji działa familiada. Strzelił przepiękną bramkę, choć chwilę wcześniej sędzia liniowy miał oko z guzika. To, co zrobił następnie Pepe, nie świadczyło o nim najlepiej. Ogólnie zmiany w polskiej reprezentacji wprowadziły ożywienie. Staraliśmy się coś zrobić - pochwalił Bogusław Kaczmarek.
ZOBACZ WIDEO Serie A: szczęśliwe zwycięstwo Romy. Fatalny rzut karny gracza Empoli [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Dla trenera Jerzego Brzęczka ten mecz, to doskonały materiał do analizy. - Jak powiedział Klich po meczu, przed reprezentacją bardzo dużo pracy. Jurek nie trafił z wyjściowym składem, co było widać szczególnie po grze drugiej linii. Graliśmy na dwóch napastników i co prawda Piątek strzelił gola, ale łącznie mieliśmy półtorej akcji, a Portugalczycy sześć. Lewandowskiego wcale nie było natomiast widać na boisku. Z przebiegu spotkania, biorąc pod uwagę liczbę błędów, niestaranność i słabą organizacje gry, wynik 2:3 nie jest zły. Nawet nie ma co porównywać czwartkowego meczu do tego sprzed 12 lat, bo to zupełnie inne wartości. Zobaczymy co będzie z Włochami, którzy zremisowali 1:1 z Ukrainą i nie wystawia im to najlepszego świadectwa - stwierdził ekspert.
Selekcjonerowi zdaje się brakować zgrupowania, w którym mógłby na spokojnie wprowadzić do reprezentacji swoje założenia. - Dla trenera wrogiem jest czas. Wziął reprezentację i od razu zadebiutował w meczu z Włochami. Później przyszedł bardzo słaby mecz z Irlandią i następnie z Portugalią, który też nie rzucił na kolana. Trzeba coś zmienić w drugiej linii. Graliśmy daleko od siebie, mało agresywnie i dawaliśmy za dużo luzu Portugalczykom. To wskazówka do tego, w jakim punkcie jest reprezentacja. Nie było to optymalne wykorzystanie potencjału drużyny - podsumował Bogusław Kaczmarek.