- Mam swój własny sposób pracy. Jeżeli czuję, że istnieje potrzeba przeprowadzenia dwóch treningów dziennie, nawet dzień po dniu, po prostu to robię. (...) Zawodnicy muszą zrozumieć, czego ja chcę dla nich. Często trzy czy cztery sesje treningowe w ciągu tygodnia to za mało, aby przekazać wszystkie swoje założenia, dlatego decydujemy się na dodatkowe, aby jeszcze mocniej móc skupić się na pracy indywidualnej, czy z poszczególnymi formacjami. (...) Zdaję sobie sprawę, że zawodnicy teraz cierpią i odczuwają trudy treningu jednak zarówno ja, jak i moi podopieczni wiemy, że jest to jedyny sposób na odbudowę zespołu. Nie ma innej możliwości, jeżeli chcemy osiągnąć sukces - mówi Ricardo Sa Pinto, trener Legii Warszawa, w rozmowie z legia.com.
Portugalczyk przyznał, że był przygotowany na trudne początki w roli szkoleniowca mistrza Polski, ale nie sądził, że "sytuacja wokół Legii będzie tak trudna". Jest jednak pozytywnie nastawiony, a ciężkie treningi mają przynieść korzyści w kolejnych tygodniach.
Sa Pinto podczas zajęć często żartuje ze swoimi piłkarzami. Jak mówi, "trener musi ich rozumieć". Dodał, że chce, aby wszyscy czuli się jak rodzina. Zastrzega jednak, że musi być dystans pomiędzy trenerem a zawodnikami.
Na pytanie, czy coś go zaskoczyło w Legii, odpowiada, że nie. - Wiem, gdzie się znalazłem, nie podjąłem tej decyzji pochopnie. Już w przeszłości miałem szansę, aby rozpocząć pracę w Legii, z pewnych względów to się wówczas nie udało. Teraz jednak tu jestem, może więc było mi to pisane. Mam nadzieję, że będę tu szczęśliwy i pomogę klubowi osiągnąć sukces. To moje cele - powiedział.
W najbliższą niedzielę Legia podejmie Lecha Poznań w ósmej kolejce Lotto Ekstraklasy.
ZOBACZ WIDEO Po 4 latach przerwy wrócił do reprezentacji. "Każdy oczekiwał ode mnie, nie wiadomo czego"