Końcówka lat 50 to najlepszy okres w historii ŁKS-u Łódź. W 1957 roku łodzianie zdobyli Puchar Polski, a rok później zostali mistrzami kraju. W obu tych sukcesach wielki udział miał Robert Grzywocz. Nie brakuje głosów, że bez tego pomocnika nie byłoby wspomnianych trofeów.
Grzywocz jako piłkarz w ŁKS-ie spędził tylko dwa lata. W wieku 26 lat jego karierę przerwała kontuzja, po której już nigdy nie wrócił na boisko. Możliwe, że gdyby nie uraz, to jego kolekcja sukcesów byłaby bardziej imponująca.
Przygodę z piłką zaczynał w chorzowskich Kresach i AKS-ie. Potem występował m.in. w Wawelu Kraków oraz Legii Warszawa. Na koncie ma także dwa mecze w reprezentacji Polski.
Po zakończeniu kariery zajął się szkoleniem młodzieży w ŁKS-ie. W tej roli spełniał się przez kilkadziesiąt lat. Był wierny łódzkiemu klubowi, w którym zakochał się bez opamiętania.
- Robert nie chciał nigdy iść na stadion Widzewa. W jego sercu jest tylko jeden klub, to ŁKS Łódź - mówiła w jednym z wywiadów w "Dzienniku Łódzkim" jego żona Longina.
Jak długo zdrowie pozwalało, zawsze był na meczach ukochanego klubu z Łodzi. Zmarł 25 sierpnia w wieku 86 lat.
ZOBACZ WIDEO: Ekipa Andrzeja Bargiela zrobiła relację live ze szczytu K2. "Było bardzo dużo emocji"