Na poniedziałkowy mecz przy Kałuży 1 Arka miała wylecieć z Gdańska w niedzielę wczesnym popołudniem, ale gdy drużyna zjawiła się na lotnisku, okazało się, że owszem, ma bilety, ale na wtorek... Ostatecznie Arka dotarła pod Wawel naprędce zorganizowanym autokarem, ale zamiast lecieć w komfortowym warunkach, drużyna ekstraklasy tłukła się kilka godzin autobusem.
Arka zaprezentowała się słabo, ale trener Zbigniew Smółka nie chciał szukać usprawiedliwienia w kłopotach z dotarciem do Krakowa. Wręcz przeciwnie, opiekun Arki stanął w obronie kierownika Pawła Bednarczyka.
- Niech pierwszy rzuci kamieniem ten, kto nie popełnił nigdy błędu. Do Krakowa jechaliśmy komfortowo i luksusowo, i fizycznie byliśmy przygotowani do tego spotkania - stwierdził po meczu Smółka.
- Błędy w życiu się zdarzają. Każdy z nas musi spróbować znaleźć się w sytuacji, w jakiej znalazł się nasz kierownik. Dziś byliśmy z nim. Cieszę się, że drużyna dobrze zareagowała na sytuację, na którą nie ma wpływu. Nie było widać na boisku, żebyśmy mieli problemy. Ale mówmy więcej o piłce, bo to był mecz piłkarski - dodał trener Arki.
Zatem co Smółka sądzi o spotkaniu z Cracovią? - Nie było to porywające piłkarsko spotkanie, ale sytuacja, w jakiej są oba zespoły, jest przyczyną tego, że gry w piłkę i sytuacji było mniej.
ZOBACZ WIDEO Show Sergio Aguero. Tarcza Wspólnoty dla Manchesteru City [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]