Legia Warszawa podbiła Cork. "Tylko niebo jest limitem dla Kucharczyka"

Getty Images / Bartłomiej Zborowski / Na zdjęciu: Michał Kucharczyk
Getty Images / Bartłomiej Zborowski / Na zdjęciu: Michał Kucharczyk

Fenomenalne uderzenie Michała Kucharczyka było najważniejszym wydarzeniem wygranego 1:0 meczu Legii Warszawa z Cork City. - Nie wiedziałem, że strzeli tak efektownie - mówi Sebastian Szymański.

Pojedynek Legii Warszawa w Irlandii był nadspodziewanie zacięty. Na boisku królowała walka, od czasu do czasu drużyny stwarzały sytuacje podbramkowe, ale nie na tyle, żeby mocno rozgrzać widzów. Dzięki strzałowi Michała Kucharczyka do bramki w 79. minucie mecz z Cork City będzie zapamiętany na dłużej. Pomocnik zapewnił mistrzowi Polski zaliczkę przed rewanżem na własnym stadionie w pierwszej rundzie eliminacji Ligi Mistrzów.

- Takie rozegranie rzutu wolnego ćwiczyliśmy na treningach. Wiedziałem, że "Kuchy" strzeli, ale nie wiedziałem, że tak efektownie. Ta bramka dała nam zwycięstwo, na które zapracowała drużyna - mówi Sebastian Szymański, pomocnik Legii.

- Tylko niebo jest limitem dla Kucharczyka. Po tym meczu jednak nie tylko on zasługuje na pochwały - dodaje Dean Klafurić, trener mistrza Polski.

ZOBACZ WIDEO Eksperci chcą polskiego trenera, ale nie widzą kandydata. "Federacje stawiają na nazwiska"

Cork City potrafił kilkakrotnie podnieść ciśnienie przyjezdnym. W pierwszej połowie Barry McNamme za długo szykował się do strzału w pojedynku sam na sam z Arkadiuszem Malarzem i dał szansę na powrót obrońcom Legii Warszawa. Po przerwie wprowadzony z ławki rezerwowych Graham Cummings oddał uderzenie, ale nie znalazł sposobu na pokonanie Malarza.

- Wszystko, co omawialiśmy na odprawie, potwierdziło się na boisku. Cork City grał długą piłką, nie starał się jej rozgrywać. To było dla nas coś nowego, ponieważ w Ekstraklasie każda drużyna próbuje grać podaniami. Świetnie, że skończyliśmy trudny mecz bez straconego gola. Z przodu udało się zdobyć jednego i wygrać. Można powiedzieć, że do rewanżu przystąpimy jako faworyci, ponieważ sytuacja jest dobra - analizuje Szymański.

- Przeciwnik zagrał agresywnie i cierpliwie, ale spodziewaliśmy się tego. Z powodu ogłuszającego dopingu w pierwszej połowie nie mogłem nic podpowiadać zawodnikom. Nie konstruowaliśmy i nie kończyliśmy dobrze ataków. Po przerwie wyglądało to lepiej. Jestem zadowolony, że moi zawodnicy potrafili dyktować warunki w tak szalonej atmosferze - wspomina szkoleniowiec.

Do rewanżu dojdzie za tydzień w Warszawie. Legia jest blisko wyeliminowania trzeciego klubu z Irlandii w tej dekadzie. - Na wyjeździe zagraliśmy pierwszy mecz o stawkę. W takiej atmosferze piłkarze odczuwali sporą presję. Przeciwnik jest w trakcie sezonu, przez co był lepiej przygotowany do pierwszego meczu - dodaje Klafurić.

Źródło artykułu: