Były piłkarz Wisły: Działacze mnie okłamali. Nie płacono na czas

WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Hugo Videmont
WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Hugo Videmont

Hugo Videmont, były piłkarz Wisły Kraków, ma spore pretensje do krakowskich działaczy. - Okłamano mnie na dwa sposoby - mówi Francuz. Chodziło między innymi o pieniądze.

Francuski piłkarz trafił do Wisły Kraków w lutym 2017 roku na zasadzie wolnego transferu z AC Ajaccio, podpisując kontrakt do czerwca 2018 roku. Nie otrzymał jednak szansy na wypełnienie umowy - w lipcu ubiegłego roku Kiko Ramirez zrezygnował z jego usług. - Hugo trenuje według indywidualnego programu. Jego sytuacja jest jednak taka, że od miesiąca wie, że na niego liczę. Musi rozpatrzyć swoją przyszłość - tłumaczył wówczas trener Białej Gwiazdy.

Hugo Videmont rozstał się z klubem z Reymonta 22 w niezbyt dobrych stosunkach. Francuz miał sporo do zarzucenia krakowskim działaczom. - Okłamali mnie na dwa sposoby. Kiedy negocjowałem umowę, obiecywano mi, że będę grał w pierwszym składzie. W Krakowie miałem wszystko, co potrzebne, by czuć się dobrze: zarabiałem takie same pieniądze, jak najwięksi zawodnicy ligi. Gdy dotarłem do polski, wszystko całkowicie się zmieniło. Wisłę przejęli Hiszpanie, którzy sprowadzili swoich rodaków, między innymi na moją pozycję. Zacząłem grać jako rezerwowy, walcząc o swoje miejsce na boisku, co początkowo nie było planowane. Zacząłem grać mniej, podupadły moje morale. Najgorsze jest to, że nie byłem w stanie pokazać w meczu tego, co prezentowałem na treningu - mówi Videmont w rozmowie z "onzemondial.com".

Oprócz wymiaru sportowego, Francuz czuje się też oszukany, jeśli chodzi o finanse. - Przed moim przyjazdem do Polski, wspólnie z moim agentem podpytywaliśmy dyrektora sportowego Wisły, czy w klubie nie ma żadnych problemów finansowych. Ten przekonywał nas, że wszystko jest w należytym porządku. Tymczasem, już pierwszego dnia mojej obecności w zespole, dowiedziałem się, że niektórzy gracze czekają na pensje po trzy-cztery miesiące. To było nie do zniesienia. Poza tym wszystko było w porządku. Ja jednak nie mogłem znieść kłopotów finansowych, które psuły moje stosunki z szefostwem klubu. Czasami nawet odpuszczałem treningi, bo to wszystko to było dla mnie za wiele. Irytowało mnie to, że nie gram. Wszystko zmieniło się, gdy odwiedziaem dyrektora sportowego. W ostrych słowach powiedziałem mu, co myślę o tym, że mnie okłamał. Potem straciłem miejsce w drużynie - zdradza Francuz.

Videmont wyjawił, że wspomniane przez niego zaległości finansowe najmniej martwiły Polaków. - Większość polskich zawodników była u kresu swoich karier. Wielu z nich przed grą w Wiśle występowało w Turcji czy Katarze. Oni byli odpowiednio zabezpieczeni finansowo. Dla nich nie było znaczenia, czy otrzymają pensję z miesięcznym czy nawet dwumiesięcznym opóźnieniem. Mam wrażenie, że dla nich takie problemy były czymś normalnym - wspomina Videmont.

Francuz, który z Wisły przeniósł się do belgijskiego Tubize, mimo wszystko zabrał z Krakowa sporo pozytywnych wspomnień. - Miasto jest wyjątkowe, podobnie jak kibice. Polska to kraj, który kocha piłkę nożną. Niezły jest też poziom lig - dodaje Videmont.

ZOBACZ WIDEO Lewandowski za dużo odpoczywał w Bayernie? "Zatraciłem swój rytm"

Źródło artykułu: