Goście wygrywają małe derby Mazowsza - relacja ze spotkania Znicz Pruszków - Dolcan Ząbki

Spotkanie z Dolcanem miało być dla drużyny Znicza szansą na przerwanie passy dwóch kolejnych porażek w lidze. Drużyna z Ząbek to zespół zajmujący miejsce w dolnych rejonach tabeli. Na wiosnę podopieczni trenera Marcina Sasala pokazali jednak, że w piłkę potrafią grać nawet z najlepszymi. Mimo to nikt z pruszkowskich kibiców nie dopuszczał myśli o porażce w tym spotkaniu.

Dobrą informacją dla Znicza miał być powrót po kontuzji do drużyny podstawowego środkowego obrońcy, Zbigniewa Kowalskiego. Jak się miało później okazać nie było to tego dnia wzmocnienie defensywy gospodarzy.

Od pierwszych minut gra zespołowi Znicza się nie kleiła. Zawodnicy trenera Dariusza Kubickiego po boisku poruszali się ospale. Na pierwsze gwizdy z trybun nie trzeba było długo czekać. W 22. minucie stadion niemal zamarł. Piękną akcję prawą stroną boiska przeprowadzili goście z Ząbek i dośrodkowanie Jacka Gabrusiewicza pewnym strzałem na bramkę zamienił Maciej Tataj.

Najgorsze dla miejscowych kibiców było to, że stracony gol nie podziałał ani trochę mobilizująco na piłkarzy Znicza. Wystarczy zaznaczyć, że przez pierwsze 45 minut gospodarze ani razu nie zmusili do poważniejszej interwencji bramkarza Dolcanu, Rafała Misztala.

Od razu po przerwie trener Kubicki przeprowadził dwie zmiany. Na boisku pojawili się Emmanuel Ekeuwme i Pape Samba Ba. Zwłaszcza ten drugi swoją obecność na murawie mógł zaznaczyć od mocnego akcentu, ale jego próba z rzutu wolnego nieznacznie minęła słupek bramki gości.

Znicz powoli zaczynał przeważać. Efektem tego była wyrównująca bramka, jaką w 72. minucie zdobył Tomasz Chałas i wydawało się, że gospodarze pójdą za ciosem. Wówczas miejscowi zaczęli jednak grać fatalnie.

Najpierw Artur Jędrzejczyk uciekł wspomnianemu wcześniej Kowalskiemu i defensor Znicza musiał ratować się faulem tuż przed polem karnym. Do rzutu wolnego podszedł Marcin Korkuć i posłał piłkę w samo okienko bramki Adriana Bieńka. Co ciekawe, szczęśliwy strzelec to były gracz Znicza.

Chwilę później goście wyprowadzili decydujący cios. Błąd popełnił Tomasz Feliksiak, który zbyt krótko zagrał do swojego bramkarza. Z prezentu pewnie skorzystał rezerwowy Andrzej Stretowicz.

- Przegraliśmy to spotkanie, bo całkowicie odpuściliśmy pierwszą połowę - mówił po meczu Kubicki. - Wpadliśmy w bardzo trudny okres, z którego jak na razie nie możemy się wygrzebać. Mam nadzieję, że zła passa skończy się w najbliższym meczu.

Wodmiennym humorze był trener gości: - Nie ukrywam, że przyjechaliśmy tu po punkty - komentował Sasal. - Jestem pełen podziwu dla moich zawodników, bo zostawili dziś na boisku w Pruszkowie wiele zdrowia. Oceniam, że do pewnego utrzymania się w lidze brakuje nam trzech punktów - zakończył.

Znicz Pruszków - Dolcan Ząbki 1:3 (0:1)

0:1 - Tataj 22'

1:1 - Chałas 72'

1:2 - Korkuć 75'

1:3 - Stretowicz 79'

Składy

Znicz Pruszków: Bieniek - Januszewski, Kowalski, Klepczarek, Rybaczuk (46' Ekwueme), Osoliński, Kokosiński, Kaczmarek, Misiuk (46' Samba Ba), Feliksiak, Chałas.

Dolcan Ząbki: Misztal - Jędrzejczak, Hirsz, Stawicki, Korkuć, Grzelak (78' Warakomski), Zapaśnik, Kułkiewicz, Kosiorowski, Tataj, Gabrusiewicz (60' Trochim).

Żółte kartki: Kowalski (Znicz) oraz Hirsz, Grzelak (Dolcan).

Sędzia: Marcin Roguski (Warszawa).

Widzów: 2100.

Komentarze (0)