Legia wygrywa z Górnikiem Zabrze, Szymański znowu błyszczy

PAP / Bartłomiej Zborowski / Na zdjęciu: piłkarze Legii Warszawa
PAP / Bartłomiej Zborowski / Na zdjęciu: piłkarze Legii Warszawa

Legia znowu kończyła mecz w osłabieniu, ale bez większych problemów pokonała Górnik Zabrze (2:0). W kolejnym spotkaniu błysnął Sebastian Szymański, który ciągnie drużynę za uszy i walczy o wyjazd na mundial w Rosji.

Mało kto mógł przypuszczać, że wprowadzany do zespołu młody, 19-letni Sebastian Szymański na finiszu tego sezonu będzie kluczowym zawodnikiem Legii w walce o mistrzostwo Polski. Ten pomocnik debiutował w ekstraklasie dopiero rok temu, w poprzednim sezonie częściej niż w pierwszej drużynie biegał po boiskach trzecioligowych w drużynie rezerw lub grał zespołach młodzieżowych. Od ponad miesiąca to jednak podstawowy piłkarz pierwszej Legii i choć najmłodszy, to jednak on ma coraz więcej do powiedzenia na boisku. Dla drużyny Deana Klafuricia istotny jest fakt, że Szymański staje się liderem naturalnie i nikt mu tej roli nie stara się na siłę wykreować.

Szymański podchodzi do wykonywania rzutów wolnych, rożnych, szuka kreatywnych rozwiązań, dobrze drybluje i ma pomysł na skończenie akcji. Z piłką jest bezczelny, nakręca ataki Legii i nie boi się ryzykować. Pozycja, z której pokonał Tomasza Loskę, tylko to potwierdza. Kąt był ostry, pewnie i nawet zawodnicy Legii spodziewali się dośrodkowania w pole karne, ale Szymański zaryzykował, z rzutu wolnego wykonywanego z pobliża narożnika boiska kopnął mocno w kierunku dalszego słupka i zaskoczył bramkarza Górnika Zabrze. Był to czwarty gol piłkarza w rundzie wiosennej. Każdy dawał drużynie zwycięstwo. Jeżeli ten piłkarz utrzyma formę, niech lepiej nie planuje sobie urlopu na czas mistrzostw świata w Rosji.

Gol Szymańskiego pozwolił gospodarzom opanować mecz z Górnikiem. Wcześniej legioniście mieli dużo szczęścia. Zawodnicy z Zabrza grali odważnie, zdecydowanie odbierali piłkę rywalom, imponowali też wybieganiem. Goście mogą jednak żałować, że w kluczowych momentach tracili koncentrację. Pierwsza sytuacja: Rafał Kurzawa świetnie opanował piłkę w polu karnym, ograł dwóch obrońców, ale źle trafił w piłkę i spokojnie złapał ją Malarz. Jeszcze lepszą okazję zepsuł Igor Angulo. Szymon Żurkowski mógł mieć kapitalną asystę, podał koledze na kilkadziesiąt metrów, Hiszpan wyszedł sam na sam z Malarzem, minął bramkarza, ale trafił w słupek.

Później Górnik przygasł, a kolejne sytuacje mieli już gospodarze. Znowu na lewej stronie zatańczył Szymański, dośrodkował w pole karne i Michał Kucharczyk powinien podwyższyć prowadzenie. Miał sporo czasu, zdecydował się na strzał głową, a mógł (i dlaczego tak nie zrobił?) kopnąć piłkę prawą nogą. Loska dobrze obronił uderzenie legionisty, skończyło się na rzucie rożnym. Bramkarz Górnika raz jeszcze dobrze zareagował po strzale Miroslava Radovicia w końcówce pierwszej połowy. Kapitan gospodarzy uderzył mocno z kilku metrów, Loska odbił piłkę nad poprzeczkę.

Górnik, który grał z Legią już piąty raz w tym sezonie, nie istniał w dalszej części meczu. Drugi gol drużyny Deana Klafuricia był kwestią czasu. Najpierw jednak Vesović trafił w boczną siatkę strzelając potężnie zza pola karnego, a Kasper Hamalainen nie wykorzystał podania Kucharczyka i uderzył wysoko nad poprzeczką z bliskiej odległości. Ale to Fin miał duży udział przy drugiej bramce Legii. Akcję rozpoczął Malarz, piłka znalazła się pod nogami Hamalainena, który minął Loskę, a Paweł Bochniewicz, starając się przeciąć strzał pomocnika, źle w nią trafił i umieścił we własnej bramce.
Legia miała wszystko pod kontrolą, ale w Warszawie znowu zrobiło się nerwowo. Minutę po drugim golu drugą żółtą kartkę otrzymał Łukasz Broź (uderzył rywala ręką w twarz) i zszedł do szatni. Kibice zadrżeli, ale Legia nie powtórzyła błędów z ostatniego spotkania z Wisłą Płock (3:2). Wygrała pewnie i zasłużenie.

Mistrza Polski poznamy w ostatniej kolejce, o tytuł walczą już tylko dwie drużyny: Legia i Jagiellonia. Jeżeli Legia nie przegra z Lechem w Poznaniu zakończy sezon na pierwszym miejscu. Jeżeli jednak zwycięży Lech, a Jagiellonia pokona u siebie Wisłę Płock, tytuł wywalczy drużyna z Białegostoku.

Legia Warszawa - Górnik Zabrze 2:0 (1:0)

1:0 - Sebastian Szymański 22'
2:0 - Paweł Bochniewicz samobójcza 76'

Legia: Arkadiusz Malarz - Artur Jędrzejczyk, Michał Pazdan, Inaki Astiz, Łukasz Broź - Cafu (79. William Remy), Chris Philipps, Sebastian Szymański (63. Domagoj Antolić), Miroslav Radović (70. Kasper Hamalainen), Marko Vesović - Michał Kucharczyk.

Górnik: Tomasz Loska - Adam Wolniewicz, Paweł Bochniewicz, Dani Suarez (83. Daniel Liszka), Michał Koj - Damian Kądzior, Szymon Żurkowski, Szymon Matuszek (73. Daniel Smuga), Rafał Kurzawa, Marcin Urynowicz (60. Wojciech Hajda) - Igor Angulo.

Żółte kartki: Philipps, Broź, Jędrzejczyk (Legia) - Wolniewicz, Urynowicz (Górnik)
 
Czerwona kartka: Łukasz Broź 77' (druga żółta)

Sędziował: Szymon Marciniak (Płock)

ZOBACZ WIDEO Świetny mecz VfB! Bayern rozbity na własnym stadionie! [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Źródło artykułu: