Mimo iż był to mecz o pietruszkę, Barcelonie i Realowi Madryt bardzo zależało na zwycięstwie. To była sprawa honoru. Do poziomu wielkiego El Clasico nie dostosowali się jednak sędziowie, którzy popełniali błąd za błędem.
Jak wylicza hiszpańska "Marca", wszystko zaczęło od sytuacji z Cristiano Ronaldo, któremu odgwizdano pozycję spaloną. Portugalczyk mógł znaleźć się w sytuacji sam na sam i poważnie zagrozić bramce Marca-Andre ter Stegena.
FC Barcelona kończyła mecz w 10 po czerwonej kartce dla Sergi Roberto, jednak wcześniej nie boisku nie powinno już być Garetha Bale'a, który w bezmyślny sposób brutalnie zaatakował Samuela Umtitiego. Walijczyk zachował się fatalnie i gdyby obowiązywał system VAR, na pewno wyleciałby z boiska.
Rearbitra en MARCA todas las polémicas depic.twitter.com/QbBw5XWp8v
— MARCA (@marca) 7 maja 2018
Sędzia nie zauważył również faulu Luisa Suareza, który poprzedził bramkę Lionela Messiego na 2:1. W pomeczowej rozmowie z dziennikarzem "Movistar+" Urugwajczyk przyznał wprost, że faulował Raphaela Varane'a. - On kontrolował piłkę, ja uderzyłem w jego nogę - powiedział krótko.
Największy błąd miał miejsce jednak w 76. minucie. W polu karnym Barcelony faulowany był Marcelo, a powtórki pokazały, że przewinienie było ewidentne. Sędzia Alejandro Hernandez, nie zdecydował się jednak na podyktowanie jedenastki.
- Dla nas rzut karny na Marcelo był oczywisty. Wyobrażam sobie, że kiedy Hernandez Hernandez zobaczy tę akcję, będzie tego samego zdania. Nie mieliśmy szczęścia w tym aspekcie - tłumaczy dyrektor Realu Madryt, Emilio Butragueno.
ZOBACZ WIDEO Primera Division: padła twierdza Atletico, kapitalny Jan Oblak nie zatrzymał Espanyolu [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS 2]