Finał PP 2018. Arka na kolanach, Puchar Polski zostaje w Warszawie. Legia toczy się po podwójną koronę

PAP / Bartłomiej Zborowski / Piłkarze Legii Warszawa po raz 19. zdobyli Puchar Polski
PAP / Bartłomiej Zborowski / Piłkarze Legii Warszawa po raz 19. zdobyli Puchar Polski

To miał być najsłabszy sezon Legii od lat, tymczasem stołeczna ekipa jest na najlepszej drodze do wywalczenia dubletu. W środę zrobiła pierwszy krok: ograła na PGE Narodowym Arkę Gdynia (2:1) i zdobyła Puchar Polski! Mecz był dwa razy przerywany.

Arka Gdynia dramatyczny wręcz kwiecień (dwie ligowe porażki z Lechią Gdańsk plus baty od Sandecji i Piasta przy 10 straconych golach) zwieńczyła majową kapitulacją w finale Pucharu Polski. Legia była od gdynian drużyną zdecydowanie mocniejszą, lepiej poukładaną w defensywie, dysponującą o wiele większą mocą w ataku. Ekipa z Łazienkowskiej już w pierwszej połowie wykreowała co najmniej cztery sytuacje, które powinny zakończyć się golami.

Leszek Ojrzyński dość niespodziewanie posłał do boju Marcina Warcholaka na lewej stronie obrony Arki. Wszystko, co najgorsze dla gdyńskiej ekipy, miało swój początek właśnie z jej lewej strony: piłkarze Legii kręcili Warcholakiem jak przedszkolną karuzelą, dwa dośrodkowania w pole karne zamieniły się w dwa gole i w zasadzie nie było czego zbierać.

Opiekun Legii Dean Klafurić zdecydował się na bardzo ciekawe i zaskakujące zestawienie wyjściowej jedenastki. Dokonał aż pięciu zmian w składzie względem ostatniej potyczki ligowej z Koroną Kielce: w miejsce Arkadiusza Malarza, Inakiego Astiza, Sebastiana Szymańskiego, Cristiana Pasquato i Kaspra Hamalainena wskoczyli do składu Radosław Cierzniak, Cafu, Domagoj Antolić, Michał Kucharczyk oraz Miroslav Radović.

Szczególną uwagę zwracała obecność Radovicia. Kapitan Legii bardzo długo leczył kontuzję kolana, po powrocie na boisko zaliczył kilka występów i znów wypadł z gry przez uraz. Wrócił w miniony piątek w meczu z Koroną. Tym razem zagrał przeciętnie, ale to on uruchomił akcję, po której padł gol na 2:0. Co ciekawe, gdy schodził z boiska w 65. minucie, przekazał kapitańską opaskę Michałowi Kucharczykowi. Temu samemu, którego zesłanie do rezerw przez byłego już szkoleniowca Romeo Jozaka, tak ochoczo chwalił w oficjalnym, klubowym komunikacie.

Pierwszy gol w meczu padł już po 12. minutach. Piłkę w pole karne dośrodkował Domagoj Antolić, a strzałem głową wpakował ją do siatki Jarosław Niezgoda. Napastnik Legii znajduje się ostatnio w bardzo dobrej dyspozycji. Przecież to on strzelił Górnikowi Zabrze gola dającego Wojskowym awans do wielkiego finału. W 29. minucie było 2:0. Kolejne dośrodkowanie z prawej strony Legii, Helstrup nie trafił w piłkę, dopadł do niej Cafu i nie dał szans Steinborsowi.

W drugiej połowie Legia wciąż kontrolowała boiskowe wydarzenia. Ciśnienia nie wytrzymał Grzegorz Piesio, który w 71. minucie wyleciał z boiska z bezpośrednią czerwoną kartką za dramatycznie wyglądający faul na Sebastianie Szymańskim - więcej TUTAJ. Arka nie miała w środę nic do zaoferowania, przegrała zasłużenie. Gol strzelony przez Dawida Sołdeckiego na minutę przed końcem zdał się już na nic. Legia zdobywcą Pucharu Polski w sezonie 2017-18! I wciąż ma szansę na podwójną koronę - legioniści są przecież aktualnym liderem Ekstraklasy.

Kilka słów należy się także kibicom, zarówno jednej, jak i drugiej drużyny. Kolejny już raz obserwować musieliśmy potyczkę na "piro", czyli kto bardziej zadymi PGE Narodowy. Sędzia Piotr Lasyk musiał przerwać nawet mecz na 10. minut po tym, jak w sektorze Legii odpalono race dymne. Niedługo później mecz był znów przerwany, bo kibole Arki... zaczęli strzelać w sektor Legii rakietami. Skandaliczna sytuacja, która na pewno swój finał znajdzie przed odpowiednimi organami PZPN.

Środowy mecz miał ogromne znaczenie nie tylko dla dwóch mierzących się na PGE Narodowym zespołów. Kciuki za Legię trzymały drużyny z mistrzowskiej części ekstraklasowej tabeli, szczególnie Górnik Zabrze i Wisła Płock. Jeśli bowiem warszawianie do zdobytego Pucharu Polski dorzucą jeszcze mistrzostwo, wówczas prawo gry w eliminacjach Ligi Europy przypadnie czwartej drużynie Ekstraklasy. W tym momencie czwarta jest Wisła Płock.

Arka Gdynia - Legia Warszawa 1:2 (0:2)
0:1 - Niezgoda 12'
0:2 - Cafu 29'
1:2 - Sołdecki 90+9'

Składy:

Arka: Pavels Steinbors - Damian Zbozień, Michał Marcjanik, Frederik Helstrup, Marcin Warcholak - Dawid Sołdecki - Marcus da Silva, Andrij Bohdanow (46' Grzegorz Piesio), Michał Nalepa (73' Adam Marciniak), Mateusz Szwoch - Maciej Jankowski (46' Rafał Siemaszko).

Legia: Radosław Cierzniak - Marko Vesović, Michał Pazdan, William Remy, Adam Hlousek - Carlos Dias, Chris Phillips, Domagoj Antolić - Michał Kucharczyk (90' Eduardo da Silva), Miroslav Radović (65' Sebastian Szymański) - Jarosław Niezgoda (74' Kasper Hamalainen).

Żółte kartki: Nalepa (Arka).

Czerwona kartka: Piesio (Arka) w 71. minucie za poważny, rażący faul.

Sędzia: Piotr Lasyk.

ZOBACZ WIDEO Popis Messiego, kosmiczna asysta Suareza. Barcelona mistrzem Hiszpanii [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Komentarze (69)
avatar
Cyclist
3.05.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Ładny stadion i cała otoczka zrobiona przez PZPN niestety poziom sportowy jest daleko w tyle. 
sebutza
3.05.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Cały Cafu - pamiętam jak w 1994 zdobywał z Brazylią mistrzostwo świata. Myślałem że już nie gra w piłkę od kilkunastu lat, ale nie ma się co legii dziwić że zatrudnia weteranów. W końcu tylko n Czytaj całość
rad
3.05.2018
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
" Jeśli bowiem warszawianie do zdobytego Pucharu Polski dorzucą jeszcze mistrzostwo, wówczas prawo gry w eliminacjach Ligi Europy przypadnie czwartej drużynie Ekstraklasy."
Podobnie, jak w przy
Czytaj całość
avatar
głos z Rzeszowa 61
3.05.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
" Arka na kolanach " . Kto pisze takie bzdety ! WYGRANA 2:1 przy grze w przewadze 1 zawodnika przez 20 minut to żadne "kolana" . redaktorku . Gdzie takich trutni szkolą . Dodam słaby mec Czytaj całość
Jan Skiba
3.05.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Cwks to potega