Sandecja wciąż na dnie. Gol marzenie dał przełamanie Śląskowi

PAP / Maciej Kulczyński / Radość piłkarzy Śląska Wrocław
PAP / Maciej Kulczyński / Radość piłkarzy Śląska Wrocław

Kapitalny gol Mateusza Cholewiaka, świetny Jakub Kosecki i nerwówka po czerwonej kartce dla Sito Riery. Śląsk Wrocław w końcu ze zwycięstwem w 2018 roku. Na własnym stadionie pokonał 1:0 Sandecję Nowy Sącz i zbliżył się do utrzymania.

Sandecja bez zwycięstwa od połowy września. Śląsk bez kompletu od początku 2018 roku. Zespoły z reguły strzelające mało bramek, odpowiednio szesnasta i trzynasta drużyna tabeli. Zgodnie z "antylogiką" Ekstraklasy, idealna para na całkiem niezłe widowisko.

Gospodarzom palił się grunt pod nogami. Latem, gdy ściągano tabuny nowych i sowicie opłacanych piłkarzy, za cel postawiono pierwszą ósemkę. Po kilku miesiącach musiała nastąpić weryfikacja założeń, na samo wspomnienie przedsezonowych oczekiwań na twarzy pojawiał się uśmiech politowania. Odkąd Tadeusz Pawłowski przejął stery w styczniu, zespół wywalczył ledwie cztery punkty, grał zupełnie bez wyrazu i nerwowo spoglądał na tabelę. Zaledwie dwa oczka dzieliły go od strefy spadkowej.

W takich okolicznościach nie dziwi, że Śląsk od początku rzucił się do ataku. Po raptem kilkunastu sekundach Jakub Kosecki wywalczył piłkę pod prawą chorągiewką, podał ją do Roberta Picha, Słowak dojrzał Michała Chrapka i pomocnik mógł otworzyć wynik. Fatalnie jednak skiksował i futbolówka wyszła poza obręb szesnastki. Niby po akcji, ale nadbiegający Mateusz Cholewiak zdecydował się na uderzenie bez przyjęcia i strzelił prawdopodobnie jedną z najładniejszych bramek w swojej karierze. W okienko, z 25. metrów, z dużą mocą.

Były skrzydłowy Stali Mielec, od niedawno ustawiany na lewej stronie, nie zniknął z radarów. Dawał dużo jakości w ofensywie, rozkręcał akcje, przyzwoicie spisywał się w destrukcji. Na drugiej stronie jeszcze częściej szarżował Kosecki. Jego rajd z 12 minuty kandydowałby do gola sezonu. Przedryblował jednego rywala w środku pola, sam przebiegł ponad 50 metrów i zdołał jeszcze groźnie strzelić. Michał Gliwa z trudem sparował uderzenie na korner.

Kosecki mógł się zresztą bardzo podobać. Tak często uciekał Patrikowi Mrazowi, że trener Kazimierz Moskal w przerwie wezwał Słowaka do boksu. Ściągał na siebie dwóch obrońców, tworzył korytarz dla kolegów i obsługiwał ich podaniami. Po jednej z takich akcji Pich mógł podwyższyć wynik.

Sandecja bynajmniej nie statystowała, z marnym dorobkiem 26 punktów zamykała klasyfikację i mecz we Wrocławiu był jedną z ostatnich nadziei na ligowy byt. Pozwoliła Śląskowi prowadzić grę, ale dwa razy nie na żarty przestraszyła Jakuba Słowika. Pavlo Ksionz wymanewrował Koseckiego i wycelował pod poprzeczkę, golkiper ledwo sięgnął piłkę. Jeszcze lepszą okazję wykreował Wojciech Trochim. Kapitan beniaminka zagrał prostopadle do Damira Sovsicia, stoperzy przysnęli i w 21. minucie Chorwat znalazł się sam na sam ze Słowikiem. Uderzył dobrze, ale tylko w słupek.

Po przerwie beniaminek jednak zgasł. Rzadko zbliżał się do pola karnego, a jeżeli wzbudzał jakieś emocje, to głównie negatywne, bo defensorzy pozwalali Śląskowi na bardzo dużo. Gdyby nie ryzykowne wejście Sito Riery, zakończone drugą żółtą kartką, pewnie obyłoby się bez nerwówki dla miejscowych.

Sandecja na 20 minut dostała solidną porcję tlenu. Rozgościła się na połówce gospodarzy, świeżo wprowadzony Maciej Małkowski zyskiwał przestrzeń przy coraz bardziej zmęczonym Cholewiaku. Sam sprawdził Słowika, jego wrzutki dochodziły celu, m.in. do Aleksandara Kolewa. Śląsk momentami bronił się rozpaczliwie, ale uratował pierwsze tegoroczne zwycięstwo. A nowosądeczanie w tragicznym położeniu. Na sześć kolejek przed końcem mają pięć punktów do bezpiecznej lokaty.

Śląsk Wrocław - Sandecja Nowy Sącz 1:0 (1:0)
1:0 - Mateusz Cholewiak 1'

Śląsk: Jakub Słowik - Kamil Dankowski, Igors Tarasovs, Piotr Celeban, Mateusz Cholewiak, Augusto, Michał Chrapek (69' Kamil Vacek), Jakub Kosecki (90+2' Arkadiusz Piech), Sito Riera, Robert Pich (88' Dragojlub Srnić), Marcin Robak.

Sandecja: Michał Gliwa - Jakub Bartosz, Alexandru Benga, Dawid Szufryn, Płamen Kraczunow (75' Maciej Małkowski), Bartłomiej Kasprzak, Patrik Mraz (46' Tomasz Brzyski), Pavlo Ksionz, Wojciech Trochim (67' Mateusz Cetnarski), Damir Sovsić, Aleksandar Kolev.

Żółte kartki: Riera, Kosecki (Śląsk) oraz Kraczunow, Małkowski, Baran - na ławce (Sandecja).

Czerwona kartka: Riera (Śląsk - 71 min., za drugą żółtą).

Sędzia: Piotr Lasyk (Bytom).

ZOBACZ WIDEO Dwóch Polaków na boisku, zero goli Chievo Werona z Torino [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Źródło artykułu: