W kończącym sezon zasadniczy meczu z Zagłębiem Lubin (2:2) Krzysztof Piątek ustrzelił swój trzeci dublet w sezonie. Najpierw pokonał Dominika Hładuna z rzutu karnego, a potem ofiarnym wślizgiem zamienił na gola dośrodkowanie Denissa Rakelsa z rzutu rożnego. 22-latek po zimowej przerwie imponuje skutecznością - w sześciu ostatnich występach zdobył sześć bramek i skończył sezon zasadniczy z 15 trafieniami na koncie.
Ostatni strzelecki popis napastnika Cracovii na żywo z trybun stadionu pięciokrotnych mistrzów Polski oglądał Adam Nawałka. Wiosną selekcjoner często zagląda na Kałuży 1, a głównym celem jego wizyty jest właśnie Piątek.
Czy napastnik Cracovii zebrał punkty u opiekuna drużyny narodowej? - Wydaje mi się, że byłem aktywny, a jak napastnik strzela dwa gole i jest blisko trzeciego, to może być zadowolonym. Wiem jednak, że w pewnych sytuacjach mogłem zachować się inaczej.
Piątek jest w tej chwili najskuteczniejszym Polakiem w Lotto Ekstraklasie (Jakub Świerczok ma 16 goli, ale w styczniu przeniósł się z Zagłębia Lubin do Ludogorca Razgrad). Do będącego liderem klasyfikacji strzelców Carlitosa brakuje mu sześciu trafień, ale nie składa broni w walce o miano najskuteczniejszego zawodnika ligi. Tym bardziej, że wspomniany Carlitos oraz Igor Angulo (20) i Christian Gytkjaer (17), z którymi Piątek rywalizuje o koronę, zagrają w fazie finałowej w grupie mistrzowskiej, a Cracovia wystąpi w grupie spadkowej, czyli będzie się mierzyła z teoretycznie słabszymi rywalami.
- Do końca sezonu zostało siedem meczów i chcę poprawić ten dorobek. Angulo, Carlitos i Gytkjaer będą mieli trudniej? To zależy od sytuacji, bo w grupie mistrzowskiej gra będzie bardziej otwarta, a w grupie spadkowej drużyny będą nastawione bardziej na obronę i może być trudniej o przebicie się przez to. Korona króla strzelców? Podchodzę do tego spokojnie. Piłka widziała już różne rzeczy. Chce strzelać w każdym meczu i zobaczymy, co to da - mówi Piątek.
Pasy nie dostały się do grupy mistrzowskiej przez słabą jesień, bo wiosną lepiej od nich (17) punktowały tylko trzy drużyny: Jagiellonia Białystok (18), Lech Poznań (19) i Wisła Płock (19). Gdyby nie cudowny gol Bartłomieja Pawłowskiego w doliczonym czasie gry sobotniego meczu, krakowianie dotrzymaliby kroku Kolejorzowi i Nafciarzom.
- Chcieliśmy wygrać po tym, co stało się w Niecieczy i chcieliśmy wygrać dla Damiana Dąbrowskiego, bo przeżywa trudne chwile, ale się nie udało. Chcemy się poprawić w fazie finałowej i zająć jak najwyższe, czyli dziewiąte miejsce. Do pewnego utrzymania brakuje nam dwóch zwycięstw, ale chcemy wygrać każdy mecz w fazie finałowej - kończy Piątek.
ZOBACZ WIDEO Ronaldo znów trafił. Atletico nie dało się ograć w derbach [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]