14 września 2016 roku wszystko zmieniło się w życiu Dario Scuderiego. W meczu młodzieżowej Ligi Mistrzów jego Borussia Dortmund grała z Legią Warszawa. Włoski obrońca wykonał wślizg, ale noga nienaturalnie się wygięła. Po chwili wszyscy widzieli koszmarnie wykręcone kolano. Zawodnicy nie potrafili na to patrzeć, a nastolatek krzyczał z bólu, gdy lekarze na murawie nastawiali kolano. Najgorsze jednak było przed nim.
Scuderi zerwał wszystkie więzadła. Lekarze mówili wprost, że młody piłkarz doznał najpoważniejszej kontuzji, która może się przytrafić piłkarzowi. Młodzieżowy reprezentant Włoch i tak mógł mówić o wielkim szczęściu. Uraz był na tyle poważny, że groziła mu amputacja kończyny. Na szczęście tego udało się uniknąć, ale specjaliści mówili wprost, że Dario może zapomnieć o grze w piłkę i to nawet w amatorskim wydaniu.
20-latek był załamany. Borussia już szykowała dla niego profesjonalny kontrakt. Klub ostatecznie nie odwrócił się od niego i udzielił mu pożyczki na sfinansowanie studiów. W dodatku włoski obrońca do dzisiaj jest w kadrze drugiej drużyny BVB. Nikt nie liczy na jego powrót na boisko, ale...
Scuderi nie powiedział ostatniego słowa. Na co dzień studiuje zarządzanie sportem, a także trenuje. Do niedawna mógł jedynie chodzić na siłownię. Teraz jednak poszedł krok dalej. Niedawno w sieci wrzucił film, jak truchta. W jego przypadku nawet taki bieg jest czymś wielkim.
- Chcę uczynić niemożliwe możliwym - napisał na Instagramie.
Na razie trudno przewidywać, jak skończy się ta historia. Już sam fakt, że Dario może indywidualnie trenować, świadczy o wielkim postępie. Ma cel, do którego dąży, a było już wiele przypadków, gdy lekarze się mylili i człowiek dokonywał niemożliwego.
ZOBACZ WIDEO "Damy z siebie wszystko" #18. Młodzi piłkarze Górnika przywracają blask Polsce w Europie