Dla Zinedine'a Zidane'a, Juventus Turyn jest wyjątkowym klubem. W latach 1996-2001 reprezentował barwy Starej Damy, z którą dwukrotnie zdobył mistrzostwo Włoch. Dwa razy grał również w finale Ligi Mistrzów, w którym raz przegrał z... Realem Madryt. Na początku XXI wieku trafił właśnie do stolicy Hiszpanii.
Już w poprzednim sezonie historia zatoczyła koło. W decydującym meczu w Champions League lepszy okazał się Real Zidane'a, który pokonał ekipę z Turynu 4:1. Teraz w ćwierćfinale dojdzie do kolejnego starcia tych drużyn.
- Widzę, że podobnie jak w poprzednim sezonie są bardzo mocni - mówi 45-letni szkoleniowiec. - To będzie trudny dwumecz i jak zawsze szanse rozkładają się 50:50. Z wielu powodów wolałem uniknąć Juventusu, ale trafiliśmy na nich i trzeba podejść do tych meczów w jak najlepszy sposób - dodaje.
W ostatnich tygodniach drużyna z Madrytu jest w świetnej formie. Niedługo przyjdzie jednak przerwa na reprezentację, która w poprzednich latach mocno szkodziła wielkim klubom.
- Nie martwimy się, bo nie możemy tu nic zmienić. Mamy teraz zdrowych zawodników i 19 z nich wyjedzie. To duża liczba, to prawda, ale nie mogę tu nic zrobić - analizuje Zidane. - Reprezentacja jest dla piłkarza ważna, bo grasz dla swojego kraju. Nie wiem, czy terminarz jest odpowiedni, ale trzeba to szanować - dodaje.
Pierwszy mecz Juventusu z Realem Madryt już trzeciego kwietnia w Turynie.
Super-snajper Mario Gomez poprowadził VfB Stuttgart do wygranej, Kamiński wszedł z rezerwy [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS 1]