- Jest ciężko i po ostatniej porażce musimy mieć się na baczności. Nie załamujemy rąk. Sytuacja w klubie jest dramatyczna, więc nie będziemy jeszcze kłaść się na boisku - w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl zapewnia Witold Wawrzyczek.
W Łęcznej GKS przegrał dopiero po raz drugi w bieżącym roku, dotychczas gromadząc 34 punkty. Sytuacja w dolnej połowie tabeli jest do tego stopnia wyrównana, że nawet jedna kolejka może drastycznie zmienić jej układ. - Musimy zdobyć jeszcze parę punktów, żeby mieć pewne utrzymanie. Jest jeszcze parę kolejek i musimy grać dalej. Dostaniemy walkower, a to w naszej sytuacji jest bardzo dobra rzecz. Teraz czeka nas na pewno bardzo ciężki mecz z Widzewem, bo to przecież drużyna walcząca o awans. Myślę, że też nasi rywale potracą, bo każdy nie może wygrywać - uważa były piłkarz Energie Cottbus.
Jastrzębski zespół walczy na boisku, pomimo sporych zaległości w płatnościach. W bieżącym tygodniu część z nich ma być uregulowana. Swego czasu GKS nie wyszedł na trening, by zamanifestować swój sprzeciw wobec takiego stanu rzeczy. - Naprawdę nie wiem, co wydarzy się w tym tygodniu. Mogę tylko powiedzieć, że mamy obiecane, że do środy otrzymamy zaległe pieniążki. Mówiąc serio, to nie ma za co żyć, każdy ma rodzinę. Jeśli ich nie będzie, na pewno może być nieciekawie. Myślę, że już nie będziemy podejmować aż tak drastycznych środków, ale nigdy nie mów nigdy - zaznacza 36-letni zawodnik.