W podstawowym składzie Juventusu był Gianluigi Buffon, który po kontuzji nie przepuścił jeszcze piłki do bramki. W komitywie z Wojciechem Szczęsnym weteran wykręca imponującą liczbę czystych kont. Po przeciwnej stronie boiska trener Massimiliano Allegri wystawił Federico Bernardeschiego, który latem przeprowadził się z Florencji do Turynu. Kibice i byli partnerzy z zespołu traktowali go bez respektu. Pierwsi gwizdali, drudzy nie pozwalali na szarżowanie.
Generalnie przez kwadrans mistrz Włoch zatrudnił tylko raz Marco Sportiello. Zrobił to Claudio Marchisio płaskim strzałem zza pola karnego. Zanosiło się na trudne starcie dla Juventusu. Faworyt miał problem z dostarczeniem piłki swoim atakującym Gonzalo Higuainowi oraz Mario Mandzukiciowi. W 18. minucie sędzia Marco Guida przyznał Fiorentinie rzut karny za zagranie ręką Giorgio Chielliniego. Dopiero po trzech minutach i dzięki technologii VAR anulował decyzję i nie pozwolił Jordanowi Veretout na wykonanie jedenastki. Kilka sekund przed gwizdkiem był spalony.
Viola nie straciła impetu, a obraz meczu zaskakiwał. Gospodarze wciąż stacjonowali na połowie Juventusu i po 30 minutach mieli przewagę w posiadaniu piłki. Stara Dama broniła w jedenastu na własnej części boiska i miała problem z przetransportowaniem futbolówki w pole karne Fiorentiny. O tak gładkim zwycięstwie jak ostatnie 7:0 z US Sassuolo mogła tylko pomarzyć.
Po pierwszej połowie na prowadzenie zasługiwała bardziej drużyna Stefano Pioliego. W 38. minucie Gil Bastiao Dias zakończył kontratak strzałem obok Gianlugiego Buffona w słupek. Chwilę wcześniej Marco Sportiello interweniował po zagraniu Miralema Pjanicia z rzutu wolnego. Właśnie stałe fragmenty to jedyna statystyka, w której dominował Juventus. Pozostałe ze wskazaniem na gospodarzy, albo na remis, jak najważniejsza goli.
Po przerwie ofensywa Juventusu nie odzyskała rumieńców, akcje turyńczyków nadal nie kleiły się. Co innego Fiorentiny. W 52. minucie Federico Chiesa wstrzelił piłkę wzdłuż linii bramkowej i zabrakło Giovanniego Simeone, żeby dostawić stopę do zagrania młodziana. Niewiele później Jordan Veretout spudłował z dystansu. Gospodarzom brakowało skuteczności.
Starą Damę uratował stały fragment. To, że ma ich dużo, zwracało uwagę już w pierwszej połowie. Fiorentina faulowała na obrzeżach własnego pola karnego, za co dostała karę. W 56. minucie Federico Bernardeschi dał Juventusowi prowadzenie 1:0 strzałem z rzutu wolnego. Pomocnik aż podskakiwał ze szczęścia, choć jeszcze kilka miesięcy temu grał dla Fiorentiny. Wiedział, jak ważnego gola strzelił i jak bardzo załamał gospodarzy.
Konkurenci Polaków bronili solidnie. Więcej zadań miał o dziwo Buffon niż Sportiello. Najważniejsza była interwencja weterana w 71. minucie, kiedy intuicyjnie wybił wślizgiem futbolówkę spod nóg przeciwnika. Prowadzenie gości nie było bezpieczne do 86. minuty. W niej Higuain zdobył 50. gola dla Bianconerich w sytuacji sam na sam po podaniu Chielliniego.
Zabójcza skuteczność dała mistrzowi Włoch zwycięstwo 2:0. Zagrał przeciętnie, wygrał, ale nie przestraszył nikogo w Londynie. We wtorek Juventus podejmie Tottenham Hotspur na początek fazy pucharowej Ligi Mistrzów. W tabeli Serie A jest na szczycie i czeka na odpowiedź SSC Napoli. Azzurrich czeka trudne spotkanie z Lazio w sobotę.
ACF Fiorentina - Juventus 0:2 (0:0)
0:1 - Federico Bernardeschi 56'
0:2 - Gonzalo Higuain 86'
Składy:
Fiorentina: Marco Sportiello - Nikola Milenković, German Pezzella, Davide Astori, Cristiano Biraghi - Marco Benassi (79' Valentin Eysseric), Milan Badelj, Jordan Veretout - Gil Bastiao Dias (68' Cyril Thereau), Giovanni Simeone, Federico Chiesa
Juventus: Gianluigi Buffon - Stephan Lichtsteiner (61' Andrea Barzagli), Giorgio Chiellini, Medhi Benatia, Alex Sandro - Sami Khedira, Miralem Pjanić, Claudio Marchisio (66' Douglas Costa) - Federico Bernardeschi (78' Rodrigo Betancur), Gonzalo Higuain, Mario Mandzukić
Żółte kartki: Milenković, Dias, Veretout, Thereau, Biraghi (Fiorentina) oraz Lichtsteiner, Sandro, Benatia (Juventus)
Sędzia: Marco Guida
[multitable table=871 timetable=10772]Tabela/terminarz[/multitable]
ZOBACZ WIDEO Radosław Gilewicz: Kuba Błaszczykowski ma swoją wartość. Będzie świetnie przygotowany