- Nikola to środkowy pomocnik o potrzebnej nam charakterystyce. Potrafi uderzyć z dystansu, łączyć formacje i zagrać ostatnie podanie - charakteryzuje nowego wiślaka dyrektor sportowy Białej Gwiazdy, Manuel Junco, dodając: - Negocjacje były szybkie. Nikola miał dobrą propozycję z węgierskiej ekstraklasy, więc musieliśmy błyskawicznie reagować. Priorytetem dla Nikoli nie były pieniądze, tylko współpraca z trenerem Carrillo i gra na odpowiednim poziomie. Zawodnik był bardzo chętny i otwarty na naszą propozycję.
Zapatrzony w Carrillo
Nikola Mitrović spotkał się z Joanem Carrillo w Videotonie Szekesfehervar w latach 2011-2013. Nowy opiekun Wisły nie był wówczas pierwszym trenerem, lecz asystentem Paulo Sousy, ale Serb bardzo dobrze wspomina współpracę z Hiszpanem. Na swoją szansę od władz Videotonu Carrillo czekał do sezonu 2014/2015 i już przy pierwszej okazji poprowadził zespół do mistrzostwa Węgier, ale po sięgnięciu po tytuł został zwolniony.
- Był asystentem, ale pełnił bardzo ważną rolę - wszystko nam demonstrował, uczył nas futbolu. Po odejściu Sousy wydawało się, że zostanie pierwszym szkoleniowcem, ale pozostał asystentem Jose Gomeza. Dopiero rok później dostał szansę i zdobył mistrzostwo, bijąc bramkowy rekord - opowiada Mitrović, którego przed sezonem 2013/2014 Sousa ściągnął do prowadzonego przez siebie Macabbi Tel Awiw: - Ja wtedy grałem już w Izraelu, ale wszyscy piłkarze Videotonu, z którymi miałem kontakt, zachwalali sobie współpracę z nim. Byłem zdziwiony, że został zwolniony. Mówiło się o jego konflikcie z pracownikami klubu. Wydaje mi się, że zabrakło mu wsparcia, którego potrzebuje każdy trener.
To właśnie dzięki Carrillo Mitrović zdecydował się na przyjęcie propozycji Wisły. Dla możliwości współpracy z Hiszpanem Serb odrzucił bardziej intratne oferty z innych klubów.
- Gdy pojawiła się oferta z Wisły i gdy skontaktowali się ze mną Manuel Junco i Joan Carrillo, długo się nie zastanawiałem - po paru minutach podjąłem decyzję. Miałem propozycje z Węgier i Turcji, ale je odrzuciłem. Już kiedyś podejmowałem złe decyzje, dlatego teraz nie chciałem iść do Turcji dla pieniędzy, ale tam, gdzie będę miał możliwość współpracy z dobrymi ludźmi i gdzie będę mógł grać dla świetnych kibiców. Brakowało mi ostatnio współpracy z trenerem, który mógłby mnie jeszcze rozwinąć. Carrillo to trener, który nadaje drużynie tożsamość, uczy ją kontrolować grę - tłumaczy Mitrović.
Obieżyświat
Mitrović jest piłkarskim obieżyświatem - Polska to już szósty poza Serbią kraj, w którym będzie występował. Pierwszy zimowy nabytek Białej Gwiazdy grał już w Rosji, na Węgrzech, w Izraelu, Chinach i na Cyprze. W trakcie trzynastu lat zawodowej kariery Mitrović trzykrotnie bronił barw Napredaka Krusevac, którego jest wychowankiem, i występował też w Partizanie Belgrad, Wołdze Niżni Nowogród, Ujpeście Budapeszt, wspomnianych Videotonie i Maccabi, Shanghai Shenxin, Bnei Yehuda i Anorthosisie Famagusta. Z Partizanem zdobył mistrzostwo (2008) i Puchar Serbii (2008), jako zawodnik Videotonu wygrał Puchar Ligi (2012) i dwukrotnie Superpuchar Węgier (2011, 2012), a z Macabbi sięgnął po dwa mistrzostwa (2014, 2015) i Puchar Izraela (2015) oraz Puchar Ligi (2015). W barwach klubu z Tel Awiwu zadebiutował też w Lidze Mistrzów.
- Faktycznie występowałem w dużej liczbie klubów, ale zawsze moim celem była gra w dobrych drużynach. Z Partizanem zdobyłem mistrzostwo, ale potem grałem coraz mniej, więc zdecydowałem się na wyjazd do Rosji, ale tam mi się nie podobało. Byłem młody i nie grałem zbyt dużo. Warunki finansowe były w porządku, ale nie czułem się tam najlepiej. Wróciłem do Serbii, a później przeprowadziłem się na Węgry, gdzie grałem w Ujpeście i Videotonie. Po zakończeniu kontraktu dostałem propozycję z Maccabi Tel Awiw - snuje swoją opowieść Mitrović.
W styczniu 2016 roku Serb zdecydował się na wyjazd do Chin: - To było podyktowane względami finansowymi. Źle się tam czułem - przez siedem miesięcy byłem bez rodziny, co miało na mnie bardzo negatywny wpływ. Poza tym liga chińska piłkarsko jest gorsza od europejskich. Szybko wróciłem do Izraela, do Bnei Yehuda. To mniejszy klub, ale chciał mnie przygarnąć w trakcie sezonu - kontynuuje nowy wiślak.
W przerwie zimowej sezonu 2016/2017 Mitrović skusił się na ofertę Anorthosisu, ale na Cyprze spędził tylko pół roku: - To - jak Wisła - uznana marka w swoim kraju. Były jednak problemy finansowe, na wszystko trzeba było czekać. Gdy wróciłem z urlopu, zostałem poinformowany, że mój kontrakt został rozwiązany. Na chwilę wróciłem do Serbii, ale poziom sportowy, organizacyjny i finansowy nie jest tam wysoki. Gdy odezwała się do mnie Wisła, długo się nie zastanawiałem.
Ambitne cele
31-latek związał się z krakowskim klubem umową obowiązującą do końca sezonu, ale i tak zamierza sprowadzić pod Wawel swoich bliskich.
- Gdy w Chinach byłem bez rodziny, czułem się bardzo źle i już nigdy nie planuję zostawiać rodziny niezależnie od tego, gdzie będę grał. Gdy wrócę ze zgrupowania, rodzina się do mnie wprowadzi - mówi.
Po rundzie jesiennej Wisła zajmuje ósme miejsce w Lotto Ekstraklasie, ale Mitrović wierzy w to, że uda mu się doszlusować z Białą Gwiazdą do ligowej czołówki.
- Jestem bardzo zadowolony z tego, że będę mógł grać w takim klubie. Mam nadzieję, że pomogę Wiśle wrócić na należne jej miejsce, czyli w ligowej czołówce. Liczę również na to, że uda mi się zaistnieć z Wisłą na arenie europejskiej - przekonuje Serb.
ZOBACZ WIDEO Kołodziejczyk: Ekstraklasa nie weryfikuje żadnych umiejętności