11 minut i 0:2 - Kanonierzy dostali na początek wręcz lodowaty prysznic, ale sami byli sobie winni, bo bramki podali rywalom na tacy. Obie padły po stratach na własnej połowie i te szanse Czerwone Diabły wykorzystały bezlitośnie. Najpierw Antonio Valencia wymienił podania z Paulem Pogbą i pokonał Petra Cecha strzałem z ostrego kąta, a kilka chwil później kapitalne krótkie podanie Anthony'ego Martiala spożytkował Jesse Lingard, uderzając precyzyjnie w długi róg.
Wydawało się, że to będzie nokaut, po którym Arsenal się już nie podniesie. Nic bardziej mylnego! Drużyna Arsene'a Wengera z furią ruszyła do ataku i momentami zyskiwała ogromną przewagę. Nie miała też żadnego problemu z dochodzeniem do klarownych sytuacji i przy lepszej skuteczności mogła bardzo szybko odrobić straty. Z formą strzelecką Kanonierzy byli jednak mocno na bakier, o czym najlepiej świadczy indolencja z 32. minuty. Alexandre Lacazette wypracował sobie pozycję w ogromnym tłoku, jego strzał David de Gea sparował na poprzeczkę, a dobijający Granit Xhaka koszmarnie spudłował.
Takich stuprocentowych okazji londyńczycy mieli kilka. Podopieczni Jose Mourinho czekali na kontry, starali się grać chytrze, ale kompletnie nie panowali nad boiskowymi wydarzeniami. Momentami wybijali piłkę byle dalej od własnej bramki i chcieli tylko dotrwać z prowadzeniem 2:0 do przerwy. To im się udało, lecz tuż po zmianie stron nawałnica miejscowych przyniosła efekt. Obrona MU zastawiła nieudaną pułapkę ofsajdową, Aaron Ramsey zgrał piłkę do Lacazette'a, a były snajper Olympique Lyon wykonał egzekucję mocnym uderzeniem z kilku metrów.
Arsenal poczuł krew i show trwał w najlepsze! Londyńczycy wciąż szturmowali bramkę De Gei, zaś ten zwijał się jak w ukropie, by ratować swój zespół przed całkowitym roztrwonieniem przewagi. Genialne były jego interwencje z 56. minuty, gdy instynktownie zatrzymał strzały z bliska Lacazette'a i Alexisa Sancheza.
ZOBACZ WIDEO: Roman Kosecki po losowaniu: Trafiliśmy ze sparingami
Kanonierom znów brakowało skuteczności i niedługo później przyszło im za to zapłacić. Manchester United ponownie prowadził różnicą dwóch goli, a ogromna w tym zasługa Pogby, który przepchnął w polu karnym Laurenta Koscielnego i tak obsłużył Lingarda, że temu pozostało tylko dołożyć nogę.
To był moment, który zdecydował o losach spotkania. Podłamany Arsenal nie potrafił już wskoczyć na tak wysokie obroty jak wcześniej i nie odrobił strat. Kanonierom nie pomogła nawet gra w przewadze przez ostatni kwadrans (Pogba do dwóch asyst dołożył czerwoną kartkę za brutalny faul na Hectorze Bellerinie).
Czerwone Diabły wygrały na Emirates Stadium dość pewnie, choć to było wyrównane i elektryzujące widowisko. Arsenal miał mnóstwo okazji, ale De Gea tego wieczora zademonstrował genialną dyspozycję. Jego koledzy z obrony natomiast nie popełniali tak prostych błędów jak defensorzy rywala. Właśnie to dało ekipie Jose Mourinho triumf, który pozwolił jej zachować 2. miejsce w tabeli i trzypunktową przewagę nad Chelsea.
Arsenal FC - Manchester United 1:3 (0:2)
0:1 - Antonio Valencia 4'
0:2 - Jesse Lingard 11'
1:2 - Alexandre Lacazette 49'
1:3 - Jesse Lingard 63'
Składy:
Arsenal FC: Petr Cech - Laurent Koscielny, Shkodran Mustafi (15' Alex Iwobi), Nacho Monreal, Hector Bellerin, Aaron Ramsey, Granit Xhaka (70' Danny Welbeck), Sead Kolasinac (76' Olivier Giroud), Mesut Oezil, Alexandre Lacazette, Alexis Sanchez.
Manchester United: David de Gea - Victor Lindelof, Chris Smalling, Marcos Rojo, Antonio Valencia, Paul Pogba, Nemanja Matić, Ashley Young (90+3' Marcus Rahford), Jesse Lingard (76' Matteo Darmian), Romelu Lukaku, Anthony Martial (67' Ander Herrera).
Żółte kartki: Hector Bellerin, Laurent Koscielny, Alexis Sanchez (Arsenal FC) oraz Marcos Rojo, Ander Herrera (Manchester United).
Czerwona kartka: Paul Pogba /74' za faul/ (Manchester United).
Sędzia: Andre Marriner.
[multitable table=841 timetable=10727]Tabela/terminarz[/multitable]