Po jednym z meczów reprezentacji Polski śp. prezydent Lech Kaczyński spotkał się z drużyną. - Ja też kiedyś byłem bramkarzem, w piłce ręcznej – powiedział do Artura Boruca. - To chyba w tę rękę to pod poprzeczkę panu rzucali? – odpowiedział. Wszystkich wokół lekko ścisnęło, a prezydent spokojnie: - Ale dołem wszystko broniłem.
Tę anegdotę przytoczył na Twitterze dziennikarz Paweł Wilkowicz (Sport.pl). W dniu dekomunizacji warszawskich ulic i jednocześnie ostatniego meczu Boruca w reprezentacji Polski.
Z tym bronieniem to była prawda. Lech Kaczyński był bramkarzem w drużynie piłki ręcznej, o czym poświadczał były prezes PZPN Michał Listkiewicz. Dwa lata temu przed kamerą Polsatu Sport mówił: - Grałem kiedyś w piłkę ręczną, oczywiście na słabym poziomie w młodzieżowej drużynie Spójni Warszawa. A jako uczeń, w liceum grałem w szkolnym zespole, który był dość mocny w Warszawie. Bramkarzem w naszej drużynie był świętej pamięci prezydent Lech Kaczyński.
Związki prezydenta i sportu były różne. Jedni twierdzili - jak śp. marszałek Maciej Płażyński, że Kaczyński jest wielkim kibicem sportu. Jednocześnie pojawiały się opinie, że jest zupełnie inaczej. Na pewno dał mocne wsparcie naszej kandydaturze do zorganizowania Euro 2012, osobiście pojechał do Cardiff na ostatnie negocjacje. Na pewno też z racji funkcji był obecny na tych najważniejszych meczach czy turniejach.
ZOBACZ WIDEO: Artur Boruc: Jest mi smutno
On sam kiedyś wspominał swoje pierwsze zawody, które oglądał na żywo. I sam określił swoje kibicowskie zaangażowanie. – Otóż ja może nie jestem jakimś kibicem, który żyje wyłącznie sportem, bo wtedy nie mógłbym zajmować się polityką, ale jestem kibicem, a pierwsze zawody sportowe, na których w życiu byłem, w 1955 roku, to był mecz Polska – Czechy. W czym? Na żużlu.
To jednak właśnie z piłką nożną i Arturem Borucem wiąże się sportowa historia, z której Kaczyński jest znany. I po której to – co tu dużo mówić – w pewnym sensie zrobiono z niego swego rodzaju nieudacznika. Po meczu mistrzostw Europy 2008 roku z Austrią, zapytany przez reportera Polsatu Sport o ocenę najlepszych polskich piłkarzy, na pewno zmienił nazwisko Rogera Guerreiro na "Pereiro".
- Dobry był także nasz bramkarz Artur Boruc bardzo – dodał prezydent, który jednak mówił jednak niewyraźnie. Fraza "Boruc bardzo" zlała się w jedno, powstał więc "Artur Borubar".
Ciągle było mu to wypominane. A nasz bramkarz, też pewnie nie znając dokładnie całego kontekstu, nie gryzł się w język. Cytowała go "Gazeta Wyborcza": - Szkoda, że pan prezydent, który nadawał Rogerowi polskie obywatelstwo, nie wie, jak się on nazywa. Przekręcił jego nazwisko, przekręcił moje. Jeśli tacy ludzie mają jeździć na mecze, wolę grać przy pustych trybunach. Nasz kochany prezydent trzymał też odwrotnie szalik, może pierwszy raz był na meczu? To wszystko było żenujące.
Na zdjęciach z tego meczu Kaczyński trzyma odwrotnie polski szalik. Tyle, że gdy tylko to zobaczył po rozłożeniu, to zaraz się poprawił. Ale przekaz poszedł w świat.
W piątek ogłoszono, że warszawska Aleja Armii Ludowej zmieni nazwę na Lecha Kaczyńskiego. Tego dnia Artur Boruc po raz 65. i ostatni zagrał w reprezentacji Polski.
Chcąc zabłysnąć wszystko poprzękręcał.
I nie jest tak, jak chcą niektórzy, że po prostu się przejęzyczył. Bo przejęzyczyć można się w je Czytaj całość