Krzysztof Lewandowski od samego początku wierzył, że jego syn jest w stanie odnieść sukces. Woził go na treningi, a długie trasy wypełniały wspólne rozmowy o życiu. Ojciec zmarł miesiąc po tym, jak Robert Lewandowski rozpoczął treningi w Delcie Warszawa. Piłkarz mieszkał wówczas na Bielanach z siostrą, by mieć bliżej.
- Pierwszego mojego meczu w Delcie, pierwszej lidze seniorów, nie doczekał. Dlatego dedykuję mu każdego gola w nowej drużynie - wspominał piłkarz w książce Pawła Wilkowicza "Nienasycony".
Ojciec Lewandowskiego zmarł w wieku 49 lat wskutek wylewu, chorował na nowotwór. - Miał problemy z sercem. Musiał brać leki, ale w pewnym momencie zapomniał i nagle okazało się, że nie ma go już na tym świecie - opowiadał w rozmowie z Magdą Mołek.
Od śmierci taty piłkarza minęło już sporo czasu. Lewandowski wciąż jednak o nim pamięta. - Najbardziej żałuję, że nie ujrzał mojego pierwszego seniorskiego meczu. Mam nadzieję, że patrzy na mnie z góry i pomaga mi - powiedział zawodnik Bayernu Monachium w rozmowie z tygodnikiem "Życie na gorąco". - Wierzę i wiem, że te spojrzenia z góry są. On czuwa nade mną - dodał.
ZOBACZ WIDEO Lewandowski tym razem z akcji, wysoka wygrana Bayernu. Zobacz skrót meczu z SC Freiburg [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]