Lech wypuścił wygraną ."Gdy sam nie strzelasz to tracisz"

PAP / PAP/Michał Zieliński / Na zdjęciu: Nicklas Barkroth (z lewej) i Piotr Tomasik (z prawej)
PAP / PAP/Michał Zieliński / Na zdjęciu: Nicklas Barkroth (z lewej) i Piotr Tomasik (z prawej)

Zdyscyplinowana gra w pierwszych 45 minutach i bierność w drugich. Lech Poznań kolejny raz rozegrał w Białymstoku dwie całkowicie różne połówki i dał sobie sprzątnąć wygraną sprzed nosa. Było 1:1.

- Przychodzi mi na myśl takie piłkarskie porzekadło "Gdy sam nie strzelasz to tracisz". To nas dzisiaj spotkało. Mieliśmy korzystny wynik i dobrze prezentowaliśmy się w pierwszej połowie. Po przerwie zagraliśmy jednak zbyt pasywnie, za bardzo się cofnęliśmy, praktycznie czekając tylko na kontry. Nie udało się żadnej wykorzystać i wracamy do domu z punktem. Wielka szkoda - mówił po meczu drugi trener Lecha Poznań Rene Poms.

Austriak zastąpił na ławce Nenada Bjelicę, który w ramach kary (zawieszenie na 2 mecze za zachowanie podczas pojedynku ze Śląskiem Wrocław) mecz z Jagiellonią Białystok oglądał z trybun. Chorwat przez większość cześć spotkania obserwował rywalizację w skupieniu. Ożywił się dopiero po nieuznanej bramce Macieja Gajosa, poddając wątpliwości zasadność skorzystania z wideoweryfikacji. O użyciu systemu VAR wypowiedział się także sam piłkarz. - Długo to wszystko trwało. Nie wiedziałem czy cieszyć się z gola i prowadzenia, czy łapać za głowę. VAR nie jest dla mnie szczęśliwy. Najpierw wyleciałem przez niego z boiska, a teraz zabrał mi gola - żalił się Gajos.

Niepocieszony schodził do szatni autor gola otwierającego wynik meczu. - To już drugi mecz w Białymstoku gdzie do przerwy prowadzimy, a w drugiej dajemy się dogonić. Zabrakło nam koncentracji, zbyt łatwo pozbywaliśmy się piłki i daliśmy się wciągnąć gospodarzom w ich grę - komentował Darko Jevtić. Przypomnijmy, w ostatnim meczu minionego sezonu Lech Poznań prowadził z Jagiellonią już 2:0, aby finalnie zremisować 2:2.

Trener Ireneusz Mamrot uznał remis za sprawiedliwy. - Założenia były inne, ale zdobyliśmy punkt, który trzeba szanować. Do czasu straty bramki graliśmy agresywnie, staraliśmy się rozgrywać piłkę. Przy lepszej precyzji nasze uderzenia z początku meczu mogły wpaść do bramki. Po zdobyciu gola Lech bronił się całym zespołem i nie było łatwo wyrównać. Dokonaliśmy zmian, podejmując ryzyko, które tym razem się opłaciło - zakończył.

ZOBACZ WIDEO: Polka zachwyciła miliony internautów. Dziś jest bohaterką filmu "Out of Frame"

Źródło artykułu: