Armenia - Polska. Biało-czerwoni demolują!

PAP/EPA / 	PAP/Bartłomiej Zborowski / Na zdjęciu: Robert Lewandowski
PAP/EPA / PAP/Bartłomiej Zborowski / Na zdjęciu: Robert Lewandowski

Hat trick Roberta Lewandowskiego, show naszych skrzydłowych i totalna dominacja nad Armenią. Polska rozbiła rywala 6:1 i ciągle rozdaje karty. Jesteśmy blisko mundialu, wszystko rozstrzygnie się w niedzielnym meczu z Czarnogórą w Warszawie.

A zaczął już w drugiej minucie Kamil Grosicki. Trzema golami poprawił Robert Lewandowski, a po świetnej akcji na skrzydle swoją bramkę zdobył także Jakub Błaszczykowski. Wynik ustalił rezerwowy Rafał Wolski, który przypomniał o sobie w piłce na najwyższym poziomie.

Przed rozpoczęciem meczu rozlegająca się na stadionie cyrkowa muzyka mogła sugerować, że podczas trwania spotkania zawodnicy Armenii przygotują dla swojej publiczności coś specjalnego. Nie było jednak "trików", z jakich słyną gospodarze, czyli zaczepek, prowokowania czy ostrych fauli. Drużyna Artura Petrosyana kompletnie poległa już w pierwszym pokazie.

Z zamkniętymi oczami żonglowali nią Polacy. Bo jak inaczej można nazwać totalną dominację naszej drużyny? Prawa strona boiska była dla Łukasza Piszczka i Jakuba Błaszczykowskiego jak niemiecka autostrada - wolna i szeroka. I właśnie po akcji Piszczka nasza kadra objęła prowadzenie już po dwóch minutach. Obrońca Borussii Dortmund przyspieszył, wrzucił kierunkowskaz i płynnie minął rywala, później celnie podał do Kamila Grosickiego, a ten spokojnie, z kilku metrów, pokonał Grigora Meliksetyana.

ZOBACZ WIDEO: Dziennikarze WP SportoweFakty: To była absolutna dominacja Polaków, ale dziś nie można się tym podniecać

Pomocnik od razu po strzelonym golu pozdrowił trybunę prasową gestem symbolizującym plotkowanie. Była to jego odpowiedź na ostatnie sugestie, że tuż przed rozpoczęciem zgrupowania przegrał w kasynie dużą kwotę pieniędzy.

Te spekulacje trenera Adama Nawałki nie wzruszyły i selekcjoner zaufał "Grosikowi" od pierwszej minuty. Podobnie jak, trochę niespodziewanie, Wojciechowi Szczęsnemu. Bramkarz Juventusu zastąpił Łukasza Fabiańskiego, mającego jeden z lepszych miesiąców w Premier League. Szczęsny jednak wiele pracy nie miał, bo w ataku brylowali jego koledzy.

A w szczególności kapitan reprezentacji. Robert Lewandowski w ostatnich meczach kadry zdobywa bramki głównie po stałych fragmentach gry. W Armenii tylko potwierdził, że ten element stał się jego znakiem firmowym. Napastnik dwa razy pokonał Meliksetyana z rzutu wolnego. Najpierw po świetnym technicznym uderzeniu zza pola karnego. Kilka minut później po rzucie wolnym pośrednim z pięciu metrów. Polacy otrzymali go z powodu totalnego nieporozumienia Ormian. Obrońca podał piłkę własnemu bramkarzowi, a ten zamiast ją wybić, złapał.

Drużyna Nawałki dominowała, bawiła się z gospodarzami. Każdy pokaz wychodził jej perfekcyjnie, aż zaczęła zapraszać do zabawy widownię i wymyślać coraz to bardziej efektowne atrakcje. Grzegorz Krychowiak brał na siebie grę w środku pola, odbierał piłki i swoją walecznością, wszędobylstwem pokazał, jak bardzo go tam brakowało. Szalały też nasze skrzydła, Grosicki i Błaszczykowski, którzy slalomem omijali rywali.

I wszystko było idealnie, dopóki Kamil Glik nie odpuścił w obronie krycia. Zawodnikowi AS Monaco usiekł Hovhannes Hambartsumjan i strzałem głową pokonał Szczęsnego.

Przed przerwą Ormianie nieco w siebie uwierzyli, ale zaraz kończyła się połowa i z nią skończył się zryw gospodarzy.

Biało-czerwoni nie byli nasyceni, nie mieli skrupułów. Rywala zamierzali dobić na tyle, na ile się da. Po przerwie wyciągnęli kolejne asy z rękawa. Rajd na prawej stronie boiska przeprowadził Błaszczykowski, ograł kilku rywali i uderzeniem po ziemi pokonał bramkarza gospodarzy. Nie był to jednak koniec. Nasza drużyna dobierała kolejne piłki i żonglowała coraz szybciej. Nie do zatrzymania był Grosicki. To on świetnie dograł Lewandowskiemu, a kapitan kadry skompletował hat-tricka. Był to 32. gol napastnika Bayernu w 32. meczu w zespole Adama Nawałki.

Swój moment miał też Rafał Wolski. Piłkarz Lechii przypomniał o sobie w wielkiej piłce, wszedł z ławki rezerwowych i ustalił wynik na 6:1.

We wcześniejszych meczach w Armenii to nasza kadra musiała się zbierać. Po złych wynikach, po faulach rywali. W czwartek to był jednak występ perfekcyjny, zasługujący na owacje na stojąco. Gospodarzom wypada po nas tylko sprzątnąć.

Z Erywania Mateusz Skwierawski

Armenia - Polska 1:6 (1:3)
0:1 - Kamil Grosicki 2'
0:2 - Robert Lewandowski 18'
0:3 - Robert Lewandowski 26'
1:3 - Hovhannes Hambartsumjan 39'
1:4 - Jakub Błaszczykowski 58'
1:5 - Robert Lewandowski 64'
1:6 - Rafał Wolski 90'

Armenia: Grigor Meliksetjan - Kamo Hovhannisjan, Hovhannes Hambartsumjan, Taron Voskanjan, Artak Edigarjan - Gor Malakjan, Gegam Kadimjan (62. Edgar Malakjan), Ruslan Korjan (66. Edgar Manucharjan), Henrich Mchitarjan, Sargis Adamjan (73. Davit Manojan) - Tigran Barseghjan.

Polska: Wojciech Szczęsny - Łukasz Piszczek, Kamil Glik, Michał Pazdan, Bartosz Bereszyński (85. Thiago Cionek) - Grzegorz Krychowiak, Karol Linetty (59. Krzysztof Mączyński) - Jakub Błaszczykowski, Piotr Zieliński, Kamil Grosicki (72. Rafał Wolski) - Robert Lewandowski

żółte kartki: Manojan (Armenia)

sędziował: Mateja Jug (Słowenia)

Komentarze (77)
Rafix95
6.10.2017
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Głąba to masz w stringach, nie będzie nikt (a na pewno nie jakiś Ślonzok) obrażać Polski. 
avatar
Roberto Sochaj
6.10.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
no faktycznie powód do dumy narodowej ha hahahahhahaha dobra maszynka do rpopagandy dla tzw "dobrej zmiany" pokonaliśmy...Armenię...hahahahahaha 
Jasfasola
6.10.2017
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Zobaczymy jak te chwalone gwiazdy zagrają z Czarnogórą bo wczoraj z Armenią to by chyba nawet reprezentacja kelnerów wygrała a mimo to stworzyli pare super sytuacji których z pewnością wystarc Czytaj całość
ADAM gorzowskie DOLINKI
6.10.2017
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Brawo Polacy!
Teraz wystarczy remisik z Czarnogórą i jedziemy się na MUNDIAL.
POLSKA BIAŁO-CZERWONI !!!! 
avatar
Mik
6.10.2017
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Sześć sytuacji i sześć bramek. Co za skuteczność !