Białostocka policja przygotowała się na przyjazd fanów Legii Warszawa. Służby miały pilnować, by na ulicach miasta nie doszło do zamieszek dwóch zwaśnionych ze sobą grup kibiców. W czasie podróży do Białegostoku auta z warszawskimi tablicami rejestracyjnymi były kontrolowane przez policjantów. Dodajmy, że dla sympatyków z Warszawy przeznaczonych było 980 miejsc.
Ostatecznie fani ze stolicy na białostocki obiekt nie weszli. Niemal tysięczną grupę zatrzymano pod bramami stadionu. Ochrona nie zezwoliła na to, by wnieśli oni flagę "Mocno Legia". - Niezrozumiała i absurdalna decyzja ochrony na stadionie Jagiellonii - skomentował na Twitterze członek zarządu Legii, Jarosław Jankowski.
Niezrozumiała i absurdalna decyzja ochrony na stadionie Jagiellonii. https://t.co/ilPsvNB9Z9
— Jarek Jankowski (@JJ1916JJ) 24 września 2017
Z informacji "Przeglądu Sportowego" wynika, że kibice Legii planowali wnieść na stadion flagę Jagiellonii, a następnie ją podpalić. To mogło wywołać zamieszki na trybunach, dlatego nie zezwolono na wejście fanów Wojskowych.
Mimo interwencji Jankowskiego, kibice Legii nie weszli na stadion. Sektor gości świecił pustkami. Po pierwszej połowie przyjezdni z Warszawy zrezygnowali z oczekiwania na wejście i udali się w drogę powrotną.
Mecz skończył się wygraną Jagiellonii Białystok 1:0. Gola na wagę wygranej w 87. minucie zdobył Fiodor Cernych.
ZOBACZ WIDEO Sampdoria ograła Milan, cały mecz Bereszyńskiego. Zobacz skrót [ZDJĘCIA ELEVEN]