Miał być gwiazdą wielkiego Milanu. Cudem uniknął śmierci

PAP/EPA / ANTONIO BAT / Zeljko Cupan (po lewej) i Gianluigi Lentini (po prawej)
PAP/EPA / ANTONIO BAT / Zeljko Cupan (po lewej) i Gianluigi Lentini (po prawej)

Na piłkarza czekał wielki świat. Gianluigi Lentini pokazał, że na boisku potrafi radzić sobie doskonale, czego nie można powiedzieć o wyczynach poza murawą. Dramatyczny wypadek zakończył marzenia o zawojowaniu świata.

AC Milan - za sprawą chińskich pieniędzy - marzy o powrocie do piłkarskiej elity. Kibice w ostatnich latach odzwyczaili się od wielkich transferów, ale był czas, kiedy to drużyna Silvio Berlusconiego rządziła w Serie A. W 1992 roku do świetnych piłkarzy dołączył Gianluigi Lentini. Najlepiej pasowało do niego określenie "włoski George Best". Nie przejmował się jutrem, błyszczał w mediach, na boisku robił, co chciał. Był znany, dziewczyny zmieniał co chwilę. Jego transfer jest uważany za największą pomyłkę mediolańskiego zespołu.

5 mln łapówki

Kiedy w drużynie jest Paolo Maldini, Marco van Basten, Ruud Gullit, Zvonimir Boban, Dejan Savicevic czy Franco Baresi, to wiadomo, że nikt przeciętny tam nie trafi. Urodzony w 1969 roku Lentini zasłużył na transfer, a Silvio Berlusconi wyciągał wtedy tylko najlepszych. Wielki Milan na przełomie lat 80. i 90. był dream teamem.

Lentini do 16. roku życia nie trenował. Uczył się grać sam, kopał gdzieś na podwórkach, występował w turniejach amatorskich drużyn. Być może na tym by się się skończyło, ale któryś z trenerów Torino wypatrzył go na boisku. Trafił do szkółki tego klubu. Robił takie postępy, że w pierwszym zespole zadebiutował rok później.

Przez dwa lata grał sporo, ale działacze uznali, że musi się dalej ogrywać. Trafił do Ancony, następnie wrócił do Torino, które spadło w międzyczasie z Serie A. Potem nastąpił powrót do elity, doszły świetne występy w lidze i Pucharze UEFA w sezonie 1990/1991, z Enzo Scifo i Walterem Casagrande w składzie. Wychwalano wytrzymałość Lentiniego, technikę, zabójczy drybling. W 1991 roku pojawił się w kadrze, a w połowie 1992 roku stał się obiektem walki między dwoma klubami.

ZOBACZ WIDEO Maciej Dąbrowski założył się z dziennikarzem o whisky. "Za tydzień będziemy w innych nastrojach"

Biły się o niego: Milan i Juventus. Wygrał ten pierwszy, a przy okazji w świat poszła plotka, dlaczego tak się stało. Gianmauro Borsano, prezes Torino, miał dostać po cichu 5 mln dolarów od Berlusconiego. Prokuratura postawiła słynnemu Włochowi zarzuty, ale proces ciągnął się tak długo, że sprawę w końcu umorzono.

Lentini za 22 mln dolarów (pojawiała się kwota nawet 26 mln dolarów) trafił na San Siro, najwięcej w całym okienku transferowym. Jak wyliczał "L'Equipe", za taką sumę pieniędzy można było wtedy kupić 106 Rolls-Royce'ów lub 5345 Fiatów Cinquecento. Przeciwko takiej rozrzutności protestował nawet Watykan, a kibice Torino wyszli na ulice wściekli, że stracili gwiazdę.

Włoski pomocnik wywalczył sobie miejsce w składzie, zdobywając z drużyną tytuł w Serie A, choć od początku narzekał na wielką presję na nim ciążącą. Przy okazji okazało się, że życie w wielkim mieście dla chłopaka z prowincji ma swoje minusy. Piłkarz wpadł w szał zakupów i kolejnych imprez. John Terry nie był pierwszy - Lentini odbił żonę "Toto" Schillaciemu, po czym szybko jej się pozbył ze swojego życia. Wszystko Włochowi przychodziło łatwo, każde drzwi stały dla niego otworem. Tak miało być zawsze.

200 km na godz.

3 sierpnia 1993 roku Lentini jechał z Genui do Mediolanu nowym Porsche. Nie posłuchał mechanika, który dopiero co zmienił mu oponę. Ostrzegał piłkarza, że tańszy zamiennik nie wytrzymuje tyle samo co pozostałe trzy sztuki i nie może jechać więcej niż 70 km na godzinę. Miał do pokonania jeszcze 150 km, musiał się spieszyć. Jechał prawie 200 na godz. kiedy po którymś z zakrętów opona nie wytrzymała.

Auto zaczęło koziołkować, zatrzymało się i stanęło w płomieniach. Lentini cudem przeżył. Znaleziono go nieprzytomnego obok samochodu. Kilka dni walczył o życie, był w śpiączce. Doznał m.in. poważnego urazu czaszki i złamania oczodołu. Wyszedł ze szpitala po kilku tygodniach. - Powinien wrócić do gry, ale nie mam pojęcia, kiedy to się stanie - powiedział dyrektor szpitala, Carmelo del Giudice. Nikt nie wiedział, że wielka kariera właśnie się skończyła.

Kilka miesięcy po wypadku nastąpił długo oczekiwany powrót. Niewielu wierzyło, że mu się uda. Grał dobrze, znowu radził sobie w Milanie, jednak to już nie było to samo. Kończyła się jego dopiero co rozpoczęta kariera, kończyła się też era tamtego wielkiego Milanu. Lentini zatracił gdzieś pewność siebie, stał się bardziej ostrożny. Dalej grał błyskotliwie technicznie, ale po jego przebojowości zostało wspomnienie. - Widziałem go przed i po wypadku. Coś się skończyło, grał już inaczej - powiedział Marcel Desailly.

Odszedł z Milanu. W 1996 roku podpisał umowę z Atalantą Bergamo, potem było Torino. Z tym zespołem znowu awansował do Serie A, a w wywiadach Lentini mówił, że ten sukces to jego największe osiągnięcie. W 2001 roku przeszedł do Cosenzy, aby trafić wreszcie do Canelli, zespołu z VI ligi, gdzie zarabiał w graniach 2,5 tys. euro. Karierę zakończył w trakcie sezonu 2011/2012 w rodzinnym klubie - Carmagnola. Jeszcze w zeszłym roku występował sporadycznie w meczach charytatywnych.

Komentarze (0)