Władysław Łach (trener Stali Stalowa Wola): Boli taka porażka. Faworytem był miejscowy zespół - z racji tego, ze jest wyżej w tabeli i miał ostatnio bardzo dobre wyniki. My przyjechaliśmy tutaj z zamiarem nie przegrania, ale też były próby i zamysły, aby zagrać o pełną pulę. Niestety nam to nie wyszło. Nie wiem, na ile przeszkadzało nam boisko. Zanim przystosowaliśmy się do tego grania, to upłynęło bardzo dużo czasu. Praktycznie w całej pierwszej połowie nie stworzyliśmy żadnego zagrożenia. Nie daliśmy sobie rady w prostocie gry jaka tu obowiązuje przy tym boisku, czyli długie piłki, wrzutki. Dolcan do przerwy też klarownej sytuacji nie stworzył. Po przerwie drużyna grała poprawnie, kilka akcji zrobiła lewą stroną. Gra była wyrównana i wydawało się, że wszystko jest pod kontrolą. Niestety, sędzia który był bardzo drobiazgowy w tym meczu i myślę, że sędziował dobrze, to w momencie, kiedy podyktował rzut rożny, po którym padła bramka, to myślę, że mój bramkarz był faulowany i wepchnięty do bramki. Była kontrowersja w tym przypadku. Gol już potem był zdobyty prawidłowo. Druga bramka była już następstwem pierwszej. Gramy dalej, jesteśmy tam, gdzie jesteśmy. Dolcan narzucił swój sposób gry i wygrał zasłużenie.
Marcin Sasal (trener Dolcanu Ząbki): Jeśli chodzi o boisko, to myślę, że w Stalowej Woli jest gorsze. Nie do nas jednak należy przygotowanie boiska, tylko do gospodarzy. Mam nadzieję, że i ci w Stalowej Woli, i Ząbkach pójdą po rozum do głowy, żeby coś z tym zrobić. My nie mamy na to wpływu. Chcemy, żeby zawodnicy grali w piłkę i wymieniali dużą ilość podań. W pierwszej połowie Stalowa Wola nie zrobiła nam krzywdy. My mieliśmy trzy strzały na bramkę i jeden rzut rożny. Myślę, że to było mało. W przerwie mieliśmy trochę ostrą wymianę zdań w szatni, bo nie to sobie zakładaliśmy. Wyszliśmy praktycznie trzema napastnikami. Chcieliśmy ten mecz wygrać, może nie za wszelką cenę. Uczulałem swoich zawodników, żeby nie popełnić błędu i żebyśmy nie dostali bramki w końcówce. To jest myślę nauczka z tych meczów, które przegraliśmy. Po lewej stronie rzeczywiście Stal stwarzała sobie sytuacje, ale było to konsekwencją ryzyka jakie podjąłem z Michałem Zapaśnikiem i trzema nominalnymi napastnikami w składzie. Robiliśmy wszystko, żeby tą bramkę zdobyć. Spodziewałem się, że utrzyma się wynik bezbramkowy ponieważ ze Stalą był to dla nas wynik korzystny. Naszym celem jest utrzymanie, każdy punkt jest na wagę złota. To był mecz walki w środku. Najważniejsze, że mamy szczęście i spokojne święta. Tworzymy drużynę, jest dobra atmosfera. Wszystko idzie w dobrym kierunku.
Kamil Karcz (piłkarz Stali Stalowa Wola): Ciężko cokolwiek powiedzieć. Jedziemy całą Polskę, gramy jak równy z równym i dostajemy dwie bramki. Stracić bramkę w 90. minucie, to o czym można mówić. Brak słów. Przy pierwszej bramce, tak nam się wydawało, że był faul na bramkarzu. Mówiliśmy sobie w szatni tysiąc razy kto ma za kogo odpowiadać. Ciężko mi teraz powiedzieć kto za kogo odpowiadał, trener to ma rozpisane i to przeanalizujemy w szatni.
Artur Jędrzejczyk (piłkarz Dolcanu Ząbki): Wiedzieliśmy, że to będzie trudne spotkanie, mecz walki. Wiedzieliśmy, że Stal Stalowa Wola będzie tylko wybijała piłkę, bo trudno tutaj coś zrobić z futbolówką, żeby grać po ziemi. Proszę zobaczyć jaka tu jest murawa. Graliśmy do końca, było ciężko. Każdy się angażował do tego spotkania. Mecz był do pierwszej bramki - kto ją strzelił, ten wygrywał. My ją pierwsi zdobyliśmy i zwyciężyliśmy. Cieszymy się z tego.