6 lipca zakończył się proces prywatyzacji klubu i Ślak podpisał z miastem bezwarunkową umowę, ale wymagała ona potwierdzenia notarialnego. Pięć dni później biznesmen przesłał do prezydenta Wrocławia pismo ze swoimi trzema oczekiwaniami. Jedno z nich stało się przedmiotem sporu. Wydawało się, że sprawa przejęcia Śląska utkwiła w martwym punkcie.
Ślak chciał, by klub otrzymywał całość wpływów z kupna biletów. Poza tym, w przypadku znalezienia sponsora tytularnego dla stadionu, pieniądze przez trzy lata trafiałyby do kasy Śląska. Najwięcej kontrowersji wywołał trzeci zapis. Ślak był w stanie wyłożyć jedynie milion złotych rocznie za użytkowanie stadionu. Jak wyjaśniał prezydent Dutkiewicz, koszty utrzymania wynoszą 2,5 mln złotych.
Brakujące 1,5 mln stało się kością niezgody. Oferta Ślaka była ostateczna i nienegocjowalna. - Nie możemy zejść z tej kwoty, tyle wynosi czynsz za użytkowanie - wyjaśniał Dutkiewicz.
Ostatecznie stronom prawdopodobnie uda się dojść do porozumienia. Miasto ustąpiło i zdecydowało się wyłożyć brakujące środki. - Jestem gotów podpisać oświadczenie, że zapewnię dopływ 1,5 mln złotych w postaci pakietu sponsorskiego ze strony miasta Wrocławia - na przykład z rezerwy budżetowej lub wskazanych przez nas sponsorów - zapewnił prezydent.
Deklaracja włodarza miasta znacząco przybliżyła do finalizacji umowy ze Ślakiem. Dutkiewicz w środowy wieczór jeszcze raz spotka się z kandydatem na nowego właściciela. Dzień później (13 lipca) na godzinę 12.00 zaplanowano podpisanie aktu notarialnego.
ZOBACZ WIDEO Cudowne gole w La Paz! Lanus bliżej awansu do ćwierćfinału Copa Libertadores (WIDEO) [ZDJĘCIA Sportklub]