Mistrzostwo Europy U-21 - taki cel stawiali przed Biało-Czerwonymi ci najodważniejsi. Dziś brzmi to jak kiepski żart. Występ ekipy Marcina Dorny był obrazem nędzy i rozpaczy i przywołał najgorsze wspomnienia - te, które dzięki Adamowi Nawałce i wynikom pierwszej reprezentacji na jakiś czas całkowicie wyrzuciliśmy z głów.
Gdy po porażce ze Słowacją (1:2) Krystian Bielik narzekał na jakość treningów, co jego zdaniem przekładało się na grę, spłynęła na niego fala krytyki. Upominał Zbigniew Boniek, oburzali się koledzy z boiska, a inni trenerzy stwierdzili, że u nich młody obrońca Arsenalu już by nie zagrał. Czas jednak pokazał, że to on miał rację. Najbardziej zatrważające w postawie Polaków były nie same wyniki, ale styl, w jakim spartaczyli turniej rozgrywany u siebie.
Po dwóch latach przygotowań Biało-Czerwoni nie byli w stanie pokazać jakichkolwiek argumentów piłkarskich, a forma fizyczna, którą zademonstrowali zwłaszcza w starciu ze Słowakami, była dramatyczna. I to wszystko w okolicznościach, w których dwa spotkania ułożyły się dla nich w sposób wymarzony. Mieli w garści prowadzenie, wystarczyło tylko pokazać więcej zimnej krwi. Nie potrafili tego zrobić, choć niektórzy z nich to już całkiem doświadczeni 23-latkowie (wielu zawodników z kadry Marcina Dorny jest właśnie w takim wieku). W tym miejscu raz jeszcze warto się pochylić nad słowami Bielika. To zawodnik, który od dwóch i pół roku gra i trenuje w Anglii, a tam intensywność zarówno zajęć, jak i samych meczów jest zupełnie inna niż w Polsce. Nic więc dziwnego, że to co został w Arłamowie było dla niego zaskakujące.
W 2012 roku ciężaru Euro nie udźwignął Franciszek Smuda, teraz dokładnie to samo spotkało Marcina Dornę. Selekcjoner nie potrafił ani zareagować na zachowanie Bielika, ani wpłynąć na grę zespołu. Najpierw mieliśmy szopkę z oświadczeniem, w którego treść nie uwierzył chyba nikt. Skoro jednak sprawa została podobno załatwiona, dlaczego 19-latek nie dostał szansy gry? Duet stoperów Jarosław Jach - Jan Bednarek nie był nieomylny (najdelikatniej mówiąc), ale Dornie zabrakło odwagi, by coś zmienić.
ZOBACZ WIDEO ME U-21. Karol Linetty: To było naszym błędem
Wątpliwych wyborów personalnych było zresztą więcej. Sporo już powiedziano o Pawle Dawidowiczu. Przed starciem z Anglią Dorna stwierdził, że w dwóch pierwszych meczach 22-latek zrobił dokładnie to, czego od niego oczekiwano. Z tej opinii trudno się nawet śmiać. Jeśli selekcjoner ma tak niskie wymagania wobec wszystkich swoich piłkarzy, to nic dziwnego, że turniej kończymy jako outsider grupy.
Marna postawa Polaków wynikała z tego, że do imprezy byli nieprzygotowani, poza tym kilku z nich nie grało w klubach, a selekcjoner i tak uparcie na nich stawiał. Skutki? Opłakane. Możemy dziś rozprawiać o jakości polskiego szkolenia, odwiecznych problemach, przez które młodzi polscy piłkarze odstają od rówieśników. Niczym jednak nie da się uzasadnić bojaźni, jaka zapanowała po szybkim prowadzeniu w meczach ze Słowacją i Szwecją. Bramki zamiast nas uskrzydlić, wręcz paraliżowały, a będący pod presją rywale wrzucali nieosiągalny dla nas bieg. I to wszystko działo się na naszych obiektach, przy naszej publiczności. Zatrważający widok.
Teraz kluczowe pytanie brzmi: co dalej z Marcinem Dorną? Zbigniew Boniek już po porażce ze Słowacją oznajmił na Twitterze, że dyskusja jest bezcelowa i zmiany selekcjonera nie będzie. Mocno się wtedy pospieszył, choć zakładał pewnie, że może być tylko lepiej. Zamiast poprawy mieliśmy jednak kompromitację i ten temat powróci, bo o efektach pracy Dorny nie da się niestety powiedzieć nic pozytywnego. Adam Nawałka uważnie oglądał te mistrzostwa, lecz trudno sobie jakoś wyobrazić, że przy którymkolwiek nazwisku postawił wielki wykrzyknik.
I jeszcze jeden gorzki wniosek na koniec. Nie organizujmy imprez piłkarskich, bo na tych u siebie wypadamy najgorzej.
A niejaki Boniek? a wa Czytaj całość
do wszystkiego należy podchodzić z rozsądkiem. Do sportu, a szczególnie piłki nożnej też. Więc posłuchajcie, co podpowiada mi rozsądek.Ile znacie lig, a nawet pojedynczych zespołów ze słabszych lig, które byłyby w stanie zrobić furorę w Europie? Ile znacie reprezentacji kopciuszków, które na dłużej niż jeden lub dwa turnieje utrzymywały się w czołówce? Nie ma takich, było mistrzostwo Greków i świetna postawa Czechów w 2004 roku. Były pojedyncze sukcesy jak wyjście Apoelu z grupy Ligi Mistrzów. Ale to jednorazowe przypadki. Tylko potęgi utrzymują się stale na poziomie. Anglicy, Włosi, Niemcy, Francuzi, Portugalczycy, Holendrzy. Oni zawsze będę mieli piłkarzy i praktycznie zawsze silne kluby. Ogromne pieniądze nie sprawiły, że Rosja odnosi klubowe sukcesy, Belgowie, Szwajcarzy, Grecy podobnie. Nasz obecny sukces jest chwilowy, tak jak w piłce ręcznej, mamy niezłą generację, podobnie jak Belgowie. Podobnie jak czas generacji belgijskiej tak i naszej się skończy. Zaczną odchodzić czołowi piłkarze, na ich miejsce najczęściej nie będzie godnych następców. Do tego by zbudować potęgę piłkarską trzeba czasu, a na długoterminowe i wątpliwe inwestycje nikt nie będzie łożył pieniędzy. Potrzeba nam geniusza, a nawet wielu geniuszy, w PZPN i Ministerstwie Sportu, a tych trudniej trafić niż dobrych piłkarzy. Cieszmy się więc z tego co mamy obecnie. Legia nigdy nie zostanie potęgą na stałe grającą w Europie, jednak jednorazowe sukcesy są możliwe. Polska nigdy nie będzie regularnie wychodzić z grupy na ważnych turniejach. Być może na MŚ się uda, potem może jeszcze raz i to się skończy. Nie mamy i nie będziemy mieli zaplecza, to jest nierealne, układ sił już jest ustalony. Tak samo jak Polska nigdy nie będzie gospodarczo tak silna jak Niemcy, choćbyśmy na rzęsach stawali. Czytaj całość