Korona - Jagiellonia: trudne chwile lidera

PAP / PAP/Piotr Polak
PAP / PAP/Piotr Polak

Korona pod wodzą Macieja Bartoszka nie boi się u siebie nikogo. Gospodarze w meczu 32. kolejki Lotto Ekstraklasy zremisowali z Jagiellonią Białystok 1:1 (0:0). Lider przeżywał w Kielcach wiele trudnych chwil.

- Mamy problem - mówił przed piątkowym meczem Maciej Bartoszek. Kontuzje Ilijana Micanskiego i Djibrila Diawa oraz przymusowe pauzy za nadmiar żółtych kartek Radka Dejmka i Mateusza Możdżenia odbiły się na kształcie wyjściowej "11". Najważniejsze roszady miały miejsce w najsłabszej formacji złocisto-krwistych - obronie. Duet stoperów utworzyli Rafał Grzelak i Bartosz Kwiecień.

Mimo trudności gospodarze chcieli potwierdzić, że dobry, choć zakończony porażką 2:3, mecz w Poznaniu nie był przypadkiem. Świadomi niezłej postawy rywala byli białostoczanie. - Czeka nas bardzo ciężki bój - ocenił Michał Probierz. Jego niepokonana od ośmiu kolejek Jaga przyjechała na Kolporter Arenę z wiarą w utrzymanie pozycji lidera. I z Konstantinem Vassiljevem na rezerwie.

Przepowiednia trenera gości zaczęła się sprawdzać bardzo szybko. Korona szturmem ruszyła na bramkę Mariana Kelemena. Słowakowi po raz pierwszy gorąco zrobiło się w 7. minucie, gdy sprzed pola karnego huknął Miguel Palanca. Faworyt z Podlasia długo nie potrafił opuścić własnej połowy. Wymiana dwóch podań to już był wyczyn. Wszystko przez brak wolnej przestrzeni. Scyzoryki doskakiwały błyskawicznie, kipiąc wręcz zaangażowaniem, ale i wykazując ochotę do kombinacyjnej gry.

Gdy na murawie trwała rywalizacja pod dyktando kielczan, równie ciekawie było w okolicach ławek. Temperamentny Probierz kontra wymagający od piłkarzy dodania czegoś "z wątroby" Bartoszek. Obaj rozgrywali osobny mecz, dyrygując swoimi zespołami.

ZOBACZ WIDEO Kolejna wpadka Milanu! Zobacz skrót meczu FC Crotone - AC Milan [ZDJĘCIA ELEVEN]

W końcówce pierwszej połowy Korona straciła impet. I nie tylko. Boisko z powodu kontuzji opuścił Jacek Kiełb. Niemrawi w ofensywie zawodnicy Jagiellonii wyczuli moment, ruszyli odważniej i doczekali się dogodnej okazji. Zabrakło jednak jakości, ponieważ Fiodor Cernych zmarnował świetne podanie Cilliana Sheridana.

O jej odpowiednią ilość miał zadbać "Cesarz Estonii". Uznawany przez wielu za najlepszego piłkarza Lotto Ekstraklasy Vassilijev zameldował się na boisku tuż po przerwie. Ale Korony to nie ruszyło. W 47. minucie to ekipa Bartoszka cieszyła się z gola, którego po dograniu Nabila Aankoura zdobył Siergiej Pilipczuk (telewizyjne powtórki wykazały, że arbiter nie zauważył wyraźnego spalonego ukraińskiego pomocnika - przyp. red.).

Nie zdążyło minąć 120 sekund, a był remis. Jak nie idzie z akcji, trzeba próbować z dystansu. Z takiego założenia najwyraźniej wyszedł Arvydas Novikovas. 26-latek pokonał Borjana pięknym strzałem, czym rozbudził apetyty kibiców na kolejne trafienia. Błyskawicznie mógł je zaspokoić Kwiecień. Uderzona przez niego futbolówka ostemplowała słupek.

Zespół ze Świętokrzyskiego nie podłamał się straconym prowadzeniem. To koroniarze bardziej pragnęli zwycięstwa, a ich przeciwnik tylko od czasu do czasu miewał przebłyski. Na nic zdawała się irytacja Michała Probierza i pretensje do arbitrów. Jego podopieczni z trudem szukali swojej gry, co starali się wykorzystać nakręcający się z akcji na akcję miejscowi.

Kapitalną ku temu okazję miał m.in. w 77. minucie Palanca. Hiszpan przegrał pojedynek z bramkarzem! Ostatnie fragmenty przyniosły jeszcze kilka sytuacji, tak z jednej, jaki i z drugiej strony. Górą była w nich nieskuteczność i spotkanie zakończyło się podziałem punktów.

Korona Kielce - Jagiellonia Białystok 1:1 (0:0)
1:0 - Siergiej Pilipczuk 47'
1:1 - Arvydas Novikovas 49'

Składy:

Korona Kielce: Milan Borjan - Bartosz Rymaniak, Bartosz Kwiecień, Rafał Grzelak, Ken Kallaste - Jacek Kiełb (40' Dani Abalo), Jakub Mrozik (61' Vanja Marković), Jakub Żubrowski, Nabil Aankour (88' Maciej Górski), Siergiej Pilipczuk - Miguel Palanca.

Jagiellonia Białystok: Marian Kelemen - Ziggy Gordon, Dawid Szymonowicz, Gutieri Tomelin, Piotr Tomasik - Arvydas Novikovas (67' Przemysław Frankowski), Taras Romanczuk, Jacek Góralski, Dmytro Chomczenowśkyj (46' Konstantin Vassiljev) - Fiodor Cernych (82' Rafał Grzyb), Cillian Sheridan.

Żółte kartki: Bartosz Kwiecień (Korona) oraz Ziggy Gordon, Jacek Góralski (Jagiellonia).

Sędzia: Tomasz Kwiatkowski (Warszawa).

Widzów: 8956.

Komentarze (6)
avatar
Bogdan Sawicki
6.05.2017
Zgłoś do moderacji
0
2
Odpowiedz
Nie ważne jaki był styl. Gdyby nieudacznik warszafski Jagiellonia by wygrała. Drukarze czuwają. 
hen1207
6.05.2017
Zgłoś do moderacji
0
3
Odpowiedz
...sędziuje Pan Tomasz Kwiatkowski (Warszawa).....ciekawe komu kibicuje prywatnie Pan Tomasz? po nie gwizdniętym karnym, bramce ze spalonego, nie pokazanej czerwonej kartce itp chyba nie trudno Czytaj całość
avatar
Maciek Szewczyk
5.05.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
"Palanka"? razi w oczy... 
vitoss
5.05.2017
Zgłoś do moderacji
1
7
Odpowiedz
Sędzia z Warszawy prowadzi mecz rywala Legii, śmiech na sali. A to że nie widział spalonego to przypadek. Ustawiane mecze były , są i będą. 
avatar
12MP 18PP
5.05.2017
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Yes yes yes!