Od ponad dwóch miesięcy Górnik Łęczna pozostaje na ostatnim miejscu w tabeli Lotto Ekstraklasy. Za sprawą niezłego finiszu w rundzie zasadniczej i podziału punktów zielono-czarni nie są jednak bez szans na utrzymanie. - Trzeci rok jesteśmy w tym samym miejscu. Na pewno jest inne podejście do tych meczów, ale czy presja? Nie, my jesteśmy do tego przyzwyczajeni, więc wydaje mi się, że będzie ok - podkreśla Bartosz Śpiączka.
Obecnie Górnik traci dwa punkty do zajmującego jedenastą pozycję w tabeli Śląska Wrocław, z którym zmierzy się na wyjeździe w sobotę. Mecz ten odbędzie się dokładnie dwa tygodnie po ostatnim starciu tych drużyn, w którym łęcznianie odrobili dwubramkową stratę i zremisowali 2:2. - W pierwszej połowie Śląsk nas trochę stłamsił, ale w drugiej już to dobrze wyglądało. Wyszliśmy wyżej, bo w pierwszych minutach broniliśmy się. Śląsk musiał wygrać ten mecz, żeby myśleć o ósemce, więc pewnie dlatego tak to wyglądało. Ale już w drugiej połowie my fajnie zaczęliśmy grać piłką i udało się strzelić dwie bramki. To będzie całkiem inny mecz, niż poprzedni. Teraz nie będzie już takiej ofensywnej gry ze strony Śląska - ocenia najlepszy strzelec zielono-czarnych.
Zdaniem Śpiączki, kibice nie powinni spodziewać się efektownych meczów w grupie spadkowej. Dominować będzie twarda walka o każdy punkt, który przybliży do zachowania ligowego bytu. - Poprzednie mecze były bardziej ofensywne. Teraz każdy punkt będzie na wagę złota. Na pewno nikt nie będzie ryzykował. Te wszystkie mecze będą trochę gorzej wyglądać, ale my będziemy starali się dalej grać swoje i pokazywać to, co trener przez cały tydzień nam wpaja, żebyśmy wysoko doskakiwali, agresywnie odbierali piłki, a w kontrach na pewno jesteśmy mocni i pokazaliśmy to z Wisłą - zauważa Śpiączka.
Najbliższy mecz Górnik rozegra we Wrocławiu ze Śląskiem w najbliższą sobotę, 29 kwietnia o godz. 18:00.
ZOBACZ WIDEO Real rozstrzelał zespół Tytonia, ciężki powrót Polaka. Zobacz skrót meczu [ZDJĘCIA ELEVEN]