Od gry w El Clasico do oblanych testów w Odrze Wodzisław Śląski - smutna historia Samuela Okunowo

Getty Images / Phil Cole/Allsport
Getty Images / Phil Cole/Allsport

Miał świat u stóp, ale jego historia pokazuje, jak pokrętne bywają życiowe ścieżki. Samuel Okunowo przeszedł upokarzającą drogę od Ligi Mistrzów i El Clasico do oblanych testów w Odrze Wodzisław Śląski. Do tego w 2012 roku stracił dobytek życia.

W tym artykule dowiesz się o:

Jeśli dziś ktoś w Hiszpanii pamięta o Samuelu Okunowo, to tylko przy okazji El Clasico. Dziennikarze z Barcelony i Madrytu wspominają Nigeryjczyka jedynie jako ciekawostkę i umieszczają go w zestawieniach najbardziej osobliwych piłkarzy, jacy kiedykolwiek zagrali w hiszpańskim klasyku.

Odkrycie van Gaala

Krótko mówiąc, Hiszpanie mają go za obiekt drwin. Tymczasem pod koniec XX wieku Okunowo miał świat u stóp. Jako 17-latek był podstawowym zawodnikiem mistrza Nigerii, Shooting Stars, a w 1996 roku dotarł z tym klubem do finału Afrykańskiej Ligi Mistrzów. Był kapitanem juniorskich reprezentacji, a w ostatniej dekadzie ubiegłego stulecia Nigeryjczycy byli pierwszą siłą Czarnego Lądu niezależnie od kategorii wiekowej. Super Orły namieszały na MŚ 1994, a dwa lata później w Atlancie, jako pierwszy w historii zespół z Afryki, sięgnęły po olimpijskie złoto.

Dla Okunowo gra w reprezentacji okazała się przepustką do lepszego świata. W 1997 roku wziął udział w Meridian Cup - towarzyskim turnieju organizowanym w latach 1997-2005 przez UEFA i CAF dla drużyn narodowych U-18 z Europy i Afryki. Nigeria wygrała pierwszą edycję rozgrywek, pokonując w finale Hiszpanię.

- Wpadłem w oko skautom Barcelony i zostałem zaproszony na tygodniowe testy zaraz po turnieju. Potem dostałem zaproszenie na kolejny tydzień testów, ale wówczas już po czterech dniach treningów otrzymałem kontrakt - wspominał po latach.

Do Barcelony dołączył w listopadzie 1997 roku, a nim zameldował się na Camp Nou, zadebiutował jeszcze w pierwszej reprezentacji Nigerii. Piękny sen trwał, bo choć wiosną 1998 roku głównie leczył kontuzję mięśniową, to przed sezonem 1998/1999 Louis van Gaal włączył go do kadry pierwszego zespołu Dumy Katalonii. Okunowo trafił do Hiszpanii jako środkowy pomocnik, ale holenderski trener widział w nim prawego obrońcę. O tym, jak bardzo van Gaal wierzył w Nigeryjczyka, niech świadczy to, że stawiał na niego kosztem swojego dawnego podopiecznego z Ajaksu, Michaela Reizigera.

Orzeł już nie taki Super

W sezonie 1998/1999 młody Okunowo zagrał łącznie w 20 meczach Barcy, w tym w pięciu spotkaniach Ligi Mistrzów i El Clasico z Realem, i miał swój wkład w to, że Duma Katalonii obroniła mistrzowski tytuł. Nigeryjczyk nie rozwijał się jednak w takim tempie, na jakie liczył van Gaal i na kolejny sezon został wypożyczony do Benfiki.

- Barcelona chciała, żebym nabrał doświadczenia. Sam też chciałem iść na wypożyczenie, żeby grać regularnie - tłumaczył.

Choć w Benfice grał mało, to po występie na Igrzyskach Olimpijskich 2000 w Sydney, w Barcelonie jeszcze raz mu zaufano i włączono go do kadry pierwszej drużyny Barcelony. Nie zdążył jednak znów zagrać w barwach Dumy Katalonii, bo odnowił mu się uraz kolana, którego doznał w Lizbonie.

- To był najsmutniejszy moment mojego życia. Byłem gotów podjąć walkę o miejsce w składzie, byłem w dobrej formie, ale podczas przygotowań do sezonu zacząłem odczuwać bóle w kolanie - mówił Okunowo, który musiał przejść operację.

W barwach Barcelony już nigdy nie zagrał, a jego kariera zaczęła przypominać zjazd po równi pochyłej, który z każdym rokiem przyspieszał. Najpierw z Camp Nou został wypożyczony do II-ligowego Badajoz, a w 2002 roku jego przygoda z Dumą Katalonii dobiegła końca. Mając ledwie 23 lata, Okunowo raz na zawsze stracił kontakt z dużym futbolem.
[nextpage]Na peryferiach

Po rozstaniu z Barceloną, choć miał w CV występy w barwach Dumy Katalonii i Benfiki Lizbona, nie mógł znaleźć zatrudnienia. Pomocną dłoń wyciągnął do niego Ionikos Pireus, ale nie związał się z greckim klubem przez kontuzję.

Na czas leczenia wrócił do Nigerii, a w Europie zameldował się z powrotem latem 2003 roku. Z Dinamem Bukareszt zdobył mistrzostwo Rumunii 2004, a następnie przeniósł się do KF Tirana, z którym wygrał ligę albańską (2005), ale jego wkład w te sukcesy był znikomy - i w Bukareszcie, i w Tiranie był tylko rezerwowym.

Na podstawie opinii byłego gracza Barcelony wślizgnął się jeszcze Metalurga Donieck, ale szybko został wypożyczony do innego klubu ukraińskiej ekstraklasy - Stali Ałczewsk. Po wyjeździe z Ukrainy (2007) błąkał się po absolutnych peryferiach futbolu. Najpierw bez skutku starał się o angaż w hiszpańskich klubach niższych lig, a zatrudnienie znalazł dopiero po dwóch latach bezrobocia.

Musiał w tym celu wyjechać aż na Malediwy, ale w VB Sports Club też długo nie zagrzał miejsca. Następnym przystankiem w jego karierze był klub z angielskiej ósmej (!) ligi - Waltham Forest. Okunowo tłumaczył, że związał się z ekipą z Wadham Lodge nie z pobudek sportowych: - Nie grałem tam. Właściciel klubu to mój przyjaciel i wykorzystałem to, by złapać kontrakt z arabskim klubem. To dlatego związałem się z Waltham.

Teraz Polska?

Z angażu na Bliskim Wschodzie jednak nic nie wyszło. Zamiast tego w lutym 2010 roku Okunowo zameldował się w Polsce. W przerwie zimowej sezonu 2009/2010 bezskutecznie starał się o kontrakt w Odrze Wodzisław Śląski. Trener Marcin Brosz nie widział dla niego miejsca w zespole, ale może tym razem los czuwał nad Nigeryjczykiem? W końcu uniknął kolejnego upokorzenia, jakim byłby spadek do polskiej I ligi - pięć miesięcy później Odra pożegnała się z ekstraklasą.

Po oblaniu testów w Odrze Okunowo na długo nie związał się z żadnym klubem i w 2012 roku wrócił do ojczyzny. Z powrotem do Nigerii wiązał duże nadzieje, ale los, niczym Bóg Hioba, jeszcze raz wystawił go na próbę. W czerwcu 2012 roku spłonął dom piłkarza, a wraz z nim dorobek jego całego życia.

- Obudziłem się w środku nocy przez odgłosy dochodzące z domu obok. Pożar zaczął się w tym domu i ruszyłem na pomoc sąsiadom. Nie zorientowałem się jednak, że mój dom też płonie, a kiedy już to do mnie dotarło, było za późno. Wszystko poszło z dymem. Paszport, dokumenty, medale, trofea - cały majątek. Stałem w samych bokserkach, patrząc, jak tracę majątek, na który ciężko pracowałem - mówił.

38-letniemu Nigeryjczykowi nie zostało dosłownie nic z dobrze zapowiadającej się przygody z piłką. Nawet medal za mistrzostwo Hiszpanii, który mógłby powiesić w honorowym miejscu. Smutny finał historii jednego wzlotu i wielu upadków.

CZAS NA WIELKIE EL CLÁSICO! 23.04 o 20:40 Real Madryt zmierzy się z FC Barceloną w rywalizacji o mistrzostwo Hiszpanii! Zobacz to NA ŻYWO w kanale Eleven na elevensports.pl lub u takich operatorów jak nc+, Cyfrowy Polsat, UPC, Vectra, Multimedia, Toya, INEA czy Netia.

ZOBACZ WIDEO Primera Division: coraz lepsza sytuacja Sevilli po zwycięstwie z Granadą - zobacz skrót meczu [ZDJĘCIA ELEVEN]

Komentarze (1)
avatar
Maria Wilk
22.04.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
I CO DALEJ ????!!!!