Wisła Kraków dokonała niemożliwego i ma apetyt na więcej

PAP / Jacek Bednarczyk
PAP / Jacek Bednarczyk

Jesienią długo wydawało się, że Wisła Kraków będzie musiała spisać sezon na straty, tymczasem na kolejkę przed końcem sezonu zasadniczego Biała Gwiazda jest już pewna awansu do grupy mistrzowskiej i myśli o zaatakowaniu pierwszej "czwórki".

29 lipca rządzący klubem od 1997 roku Bogusław Cupiał zdecydował się na sprzedaż Wisły Jakubowi Meresińskiemu. Nieudolne rządy nowego właściciela trwały niespełna miesiąc - w drugiej połowie sierpnia Meresiński został przekonany do tego, by oddać nabytek w ręce TS "Wisła", które prowadzi inne sekcje Białej Gwiazdy. Niepewny los klubu miał negatywny wpływ na zespół, który między 2. a 8. kolejką przegrał siedem meczów z rzędu, ustanawiając nowy niechlubny rekord Wisły.

Czarna seria sprawiła, że Biała Gwiazda wylądowała na samym dnie ligowej tabeli, a w strefie spadkowej krakowianie byli między 5. a 12. kolejką. Gdy wydawało się, że wrócili na właściwe tory i pierwszą rundę sezonu zasadniczego zakończyli na 10. miejscu, z pracy Dariusz Wdowczyk, który nie potrafił znaleźć wspólnego języka z nowymi właścicielami Wisły.

Rundę jesienną Biała Gwiazda dokończyła pod opieką duetu Kazimierz Kmiecik-Radosław Sobolewski i na przerwę zimową udała się jako 10. zespół Lotto Ekstraklasy. W styczniu krakowski klub zatrudnił Kiko Ramireza, który wcześniej nie wyściubił nosa poza hiszpańską III ligę zarówno jako piłkarz, jak i szkoleniowiec. Ryzykowna decyzja o postawieniu na Hiszpana okazała się być strzałem w "10" dyrektora sportowego Wisły, Manuela Junco.

W dziewięciu wiosennych meczach drużyna Ramireza zdobyła 19 punktów - w branym pod uwagę okresie skuteczniejsze były tylko drużyny Lecha Poznań i Legii Warszawa, które wiosną powiększyły dorobek o 20 "oczek". Wisła zagościła w pierwszej "ósemce" po 23. serii spotkań, a w poniedziałek, na kolejkę przed końcem sezonu zasadniczego, zapewniła sobie awans do grupy mistrzowskiej. Przy Reymonta 22 sami nie mogą uwierzyć w to, czego dokonali.

- Szczerze mówiąc, to po pierwszych ośmiu kolejkach tego sezonu niczego dobrego się nie spodziewałem. Była fatalna atmosfera, fatalne wyniki i nic nie zapowiadało tego, że będziemy mogli cieszyć się w pełni z awansu do pierwszej "ósemki" - mówi Arkadiusz Głowacki. - Myślę, że dopiero teraz na spokojnie my zawodnicy doceniamy to, co udało nam się zrobić. Po tych pierwszych ośmiu meczach ciężko było nawet wyobrazić sobie utrzymanie Wisły w ekstraklasie - dodaje kapitan Wisły.

Awansując do grupy mistrzowskiej, krakowianie zapewnili sobie utrzymanie w ekstraklasie, ale wiślacy mają ambicję gry o coś więcej niż tylko zachowanie ligowego bytu.

- I u kibiców, i u nas jest tak, że apetyt rośnie. To jest naturalne, że jeśli coś się
osiąga, to chce się więcej - mówi Maciej Sadlok. - Po podziale punktów tabela tak się spłaszczy, że naszym celem będzie awans do pierwszej "czwórki" i zrobimy wszystko, żeby skończyć sezon jak najwyżej. Czwarte miejsce byłoby naprawdę czymś fajnym - dodaje Łukasz Załuska.

13-krotni mistrzowie Polski ostatni raz w rozgrywkach UEFA wystąpili w sezonie 2011/2012, gdy jako mistrz Polski najpierw grali w el. Ligi Mistrzów, a następnie trafili do fazy grupowej Ligi Europy i awansowali do 1/16 finału.

ZOBACZ WIDEO Sevilla remisuje i traci dystans do czołówki - zobacz skrót meczu z Valencią [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Źródło artykułu: