Franciszek Smuda: Każdy punkt na wagę złota

PAP / Artur Reszko
PAP / Artur Reszko

Walczący o utrzymanie Górnik Łęczna wywiózł punkt z Wrocławia (2:2). Po 45 minutach spotkania 29. kolejki Lotto Ekstraklasy na murawie dominował Śląsk i nic nie zapowiadało, że piłkarze Franciszka Smudy zdołają odwrócić losy meczu.

O pierwszej połowie łęcznianie najchętniej by zapomnieli. Śląsk wygrał rywalizację w środku pola, stwarzał sytuację i w polu karnym Górników często się kotłowało. Po chaotycznym wybiciu Grzegorza Piesio do piłki dopadł Sito Riera i kapitalnym podaniem uruchomił Kamila Bilińskiego, a ten strzelił miedzy nogami Sergiusza Prusaka. Trzy minuty przed przerwą autor pierwszej bramki dograł w tempo do Roberta Picha i Śląsk prowadził 2:0.

- Śląsk na własnym podwórku musiał zaatakować wcześniej niż my. Chcieliśmy ich skontrować, ale to się nie udało. Popełniliśmy szkolne błędy przy obu bramkach. Nie wolno tak wybijać, ani tak spać - podkreślał trener Górnik Franciszek Smuda.

Zwrotnym momentem meczu okazała się sytuacja dla... Śląska. Tuż po przerwie Pich miał sporo czasu i miejsca, by pokonać Prusaka, trafił jednak w golkipera. Chwilę później Szymon Drewniak cieszył się z kontaktowej bramki.

Przy wyniku 2:1 trener Smuda wprowadził Vojo Ubiparipa i Piotra Grzelczaka, a Górnicy atakowali coraz bardziej zaciekle. Zdołali wyrównać, choć trzeba przyznać, że sprzyjało im szczęście. Ni to uderzenie, ni to dośrodkowanie Javiego Hernandeza zaskoczyło Mariusza Pawełka.

ZOBACZ WIDEO Remis Sampdorii, grali Polacy. Zobacz skrót meczu z Fiorentiną [ZDJĘCIA ELEVEN]

- W drugiej połowie rzuciliśmy na szalę wszystko. Zaczęły pojawiać się sytuacje, wykorzystaliśmy je. Teraz każdy punkt jest dla nas na wagę złota - podkreśla szkoleniowiec. Jego piłkarze zamykają tabelę z 27 oczkami na koncie, tracąc trzy do bezpiecznej lokaty.

- Gdyby nie błędy z pierwszej połowy, których w Ekstraklasie nie możemy popełniać, to nie wiadomo, jakby się to spotkanie skończyło - dodał Smuda.

Komentarze (0)