GKS Tychy w tym sezonie rywalizuje o utrzymanie w Nice I lidze. Śląski zespół po środowej wygranej nad Sandecją Nowy Sącz awansował na 15. miejsce w tabeli, które uprawnia do gry w barażach o miejsce na zapleczu Lotto Ekstraklasy. Swój były zespół pogrążył Łukasz Grzeszczyk. 29-letni pomocnik zdobył w tym meczu czwartego w tym sezonie gola.
Jednak występ Grzeszczyka do ostatniej chwili stał pod znakiem zapytania. Spowodowane jest to kontuzją mięśniową. - To jest kontuzja przewlekła, zapalenie mięśnia. Będzie ryzykował i to od niego będzie dużo zależało. Przed każdym meczem będzie wielki znak zapytania i decyzja będzie podejmowana tuż przed spotkaniem - powiedział trener GKS-u, Jurij Szatałow.
Grzeszczyka zabrakło w poprzednim spotkaniu w Suwałkach. Sztab szkoleniowy nie chce naciskać na swojego kluczowego piłkarza, ale doskonale zdaje sobie sprawę z jego wartości i pewności jaką daje drużynie.
- Walczyliśmy o niego. W Suwałkach wypadł nam pięć minut przed meczem, nie mógł nawet podnieść nogi. Dopiero w środę przed odprawą i po rozmowie z nim oraz lekarzem Łukasz zdecydował się na grę. Udowodnił, że jest nam bardzo potrzebny do tego, by wygrywać mecze. Nie ma ludzi niezastąpionych, zawsze można desygnować kogoś innego, ale byłaby to dla nas na pewno strata, bo to zawodnik, który w ofensywie potrafi dużo zdziałać - dodał Szatałow.
ZOBACZ WIDEO Zabójcza skuteczność Moraty dała Realowi triumf z Leganes - zobacz skrót meczu [ZDJĘCIA ELEVEN]