W trakcie przerwy reprezentacyjnej w Bruk-Becie Termalice Nieciecza doszło do małej rewolucji. Z funkcji pierwszego trenera zwolniony został Czesław Michniewicz, a jego następcą został dotychczasowy asystent, Marcin Węglewski, dla którego był to debiut w roli szkoleniowca w Lotto Ekstraklasie.
Debiut nie wypadł okazale. Niecieczanie głównie się bronili i ograniczali do kontrataków, po których starali się zagrozić rywalom, ale na posterunku był Marian Kelemen. O losach spotkania zadecydował rzut karny. W szesnastce sfaulowany został Piotr Tomasik, a sędzia nie miał wątpliwości i wskazał na "wapno". Do piłki podszedł Cillian Sheridan i strzałem w środek bramki zdobył gola. Blisko obrony był Krzysztof Pilarz, ale piłka odbiła się od jego nogi i wpadła do siatki.
- Ciężko jest rozmawiać o porażce o której zadecydował rzut karny. Mecz był bardzo wyrównany. Gospodarze w pierwszej połowie doprowadzili do kilku sytuacji. Staraliśmy się wszystko kontrolować w zwartej defensywie. Kilka razy próbowaliśmy zagrozić Jagiellonii w kontratakach. Niestety nie zamieniliśmy ich na bramkę - stwierdził trener Bruk-Betu, Marcin Węglewski.
Niecieczanom nie udało się przerwać złej passy. Był to siódmy z rzędu mecz, w którym Bruk-Bet Termalica nie odniosła zwycięstwa. - Chciałem podziękować chłopakom za determinację i zaangażowanie. Mieliśmy określony cel, ale nie zrealizowaliśmy go - przyznał Węglewski.
ZOBACZ WIDEO AS Roma wygrała mecz polskich bramkarzy [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]